niedziela, 1 marca 2015
Rozdział 10: I w pewnym momencie pada kilka niepotrzebnych słów. Nie wiesz co powiedzieć, nagle nie wiesz dokąd iść, nie wiesz nawet co pomyśleć.
Autor:
Unknown
Bo czasem jest tak, że człowiek po prostu chce usiąść, żeby popłakać. I choćby nie wiadomo jak bardzo się powstrzymywał, łzy w końcu się pojawią. Pojawią się w momencie , gdy za oknem pojawi się jedynie blask księżyca oświetlający wnętrze ciemnego pokoju , a w pomieszczeniu rozlegnie się jedynie pisk głuchej ciszy , przerażającej swoją śpiewką... Słona ciecz spłynie delikatnie po wierzchu policzka , zabierając ze sobą w podróż cierpienie , ból , niedokończone sprawy które odbijają się w naszym umyśle niemalże w każdej chwili ... wszystko odejdzie dając ukojenie...
Chwilowe , gdyż niemożliwym jest policzyć tą ulotną jak mgła chwilę na wskazówkach zegara , ale jednak.. Myśl o tym , że przez moment może być lepiej.... Ona też pomaga.
- Nie powinnaś po Nim płakać. Nie warto... Nie warto marnować łez na kogoś takiego... - jedna , jedyna z barw której nie potrafiła zidentyfikować. Barwa , której właściciela miała już okazję poznać... Głos spokojny , a zarazem pewny wypowiedzianych słów.
-Co się stało z postanowieniem rozpoczęcia wszystkiego od nowa? Co zrobiłam nie tak? Gdzie do cholery popełniłam błąd? - łkanie zasiliło całkowicie drobną istotę ciała szatynki nie mogąc poradzić sobie z bezradnością , z uczuciem które powróciło .. obudziło się tego jednego dnia, w jednej chwili ponownie rujnując cały jej świat.. - Po jaką cholerę pojawił się w moim życiu , gdy już wszystko stało się prostsze? Wtedy, gdy na nowo odkryłam samą siebie.
- Myślisz , że to możliwe ... - spojrzał na szatynkę istotą swoich niebieskich tęczówek analizując w głowie każdy jej najmniejszy ruch... każde drgnienie jej ciała , każdy oddech bojąc się o to , że za chwile , za jeden krótki moment zniknie... - Możliwe jest to , że zapomniałaś kim jesteś? Zapomniałaś, że możesz być wyjątkowa bez niego u Twojego boku? - wyjaśnił widząc niezrozumienie na twarzy Oliwii.
- Tamtej nocy udowodnił mi , że jestem nikim ... - jej głos załamał się , jakby nie mogąc przepuścić przez gardło dalszego biegu wydarzeń , większej ilości słów , która pomimo upływającego czasu stała się o wiele boleśniejsza. - Wy nie wiecie wszystkiego , nie zrozumiecie nigdy jak bardzo zmieniło to moje życie , jak wiele bólu pozostawiło , jaką ogromną niechęć, znieważenie , a na końcu bezsilność...- nie wiednie wtuliła się w ramiona mężczyzny oczekując jedynie wsparcia , wiedząc iż nikt nie okaże jej szczerego zrozumienia.
- Nie możesz patrzeć na świat przez pryzmat jego spojrzenia , nie możesz porównywać teraźniejszości z przeszłością ... One nigdy nie będą takie same Oli.. Nigdy nie będą... - uśmiechnął się delikatnie chcąc ukazać jak wielkie ma dla Niego znaczenie dobro dziewczyny , jak dużo znaczy dla Niego szczęście tych zielonych tęczówek... Dlaczego? W życiu bywa tak , że te najskrytsze , mało doceniane uczucia są tymi najważniejszymi...
- Już dawno przestałam patrzeć na życie , jego barwami. - mówiła , a jej słone łzy zasilały błękit jego koszuli wtapiając się w nią przynosząc ukojenie. - To już minęło. Wiem. Minęło , a mnie z każdym dniem jest trudniej , szczególnie teraz gdy on jest tak blisko , gdy każde jego spojrzenie w moim kierunku jest tak pożądane , a jednocześnie tak krzywdzące.. Te oczy , czekoladowa magia mojego wszechświata ... One są obecne cały czas w moim życiu... Codziennie patrzę w nie i wiem , że pomimo tak ogromnego bólu to nie był błąd... Pomimo cierpienia otrzymałam również szczęście ... Szczęście , które cieszy , a jednocześnie rani wspomnieniami...
- Powiedź mu o tym ... Powiedź to co teraz mówisz mnie. Powiedź , że pomimo tego co się wydarzyło Ty nadal kochasz , potrzebujesz , pragniesz jego obecności w swoim życiu... - delikatnie uniósł podbródek Polki ku górze , by móc spojrzeć w teksturę jej morskich oczu, tak , aby uświadomić jej że to jedyna z możliwości , aby wszystko odeszło w dal , aby życie okazało się być prostsze ... Czy to możliwe?
- To zbyt wiele skomplikuje. - skwitowała ostatecznie kierując się w stronę wyjścia z hotelowego pokoju. - Zrujnuje mnie , pozbawi sztucznego szczęścia innych... Nie chce burzyć świata komuś , kto tak bardzo namieszał w moim...- zakończyła wybiegając w pomieszczenia. Jej przyćmione łzami oczy traciły wyrazistość ukazując jednocześnie jak bardzo potrzebuje wsparcia , właśnie tej jednej osoby ... Jednej jedynej dla której szczęścia komplikuje coraz bardziej istotę swojego żywota...
Dlaczego?
Uczucia jakim jest miłość nie da się racjonalnie wytłumaczyć... Nie można zapytać ' Dlaczego' , bo odpowiedź na to pytanie nigdy istnieć nie będzie.
....
- Zaczekaj! - ostoja jej marzeń , prawdomówność umysłu , spełnienie snów ... Jego ramiona w których mogłaby przebywać godzinami... Jedno słowo , wystarczyło by za miliony kolejno wypowiedzianych słów, jeden , krótki dotyk oddał by chwałę tym wszystkim zbliżeniom o których marzyła ... Jeden uścisk silnych ramion wystarczył, aby mozaika jej emocji całkowicie się rozmyła tworząc otchłań...
- Zostaw! Zapomnij! Zniknij z mojego życia! - krzyczała uderzając pięściami w klatkę piersiową chłopaka , odczuwając przy tym jedynie chwilowe ukojenie. Jej śniada cera , stała się jeszcze bledsza niżeli miało to miejsce kilka chwil wcześniej , osłaniając jedynie powłokę jej zaczerwienionych od płaczu oczu...
- Kocham Cię... Kocham ... - wyszeptał zamykając jej kruche ciało w szczelnym uścisku , nie zważając na wrzaski czy opór z jej strony... Nie wierząc w to co docierało do jego uszu jak niechciana melodia znienawidzonego utworu... Dając wiarę jedynie gestom Jaworskiej... Gestom , histerii której przejawem się kierował... Wiarę w to , że pomiędzy całą poświatą emocji , tych negatywnych , tych których okazywania się od zawsze obawiał jest miejsce dla Niego. Specjalny zakątek w jej wnętrzu , który należy całkowicie do jego osoby. Miejsce , w którym zadomowił się już wiele lat temu , w miejscu w którym pomimo tego , że odszedł pozostał. Pozostał w jej umyśle , marzeniach , snach .. W miejscu , które było ich wspólnym domem. W sercu.
- Obiecaj , że wszystko będzie dobrze.. Że to kolejna bajka z happy end'em. Obiecaj Gregor. Obiecaj... - szeptała przymykając powieki wtulona w ramiona Austriaka. Ból jakby zanikł spowodowany jego bliskością , ciepłem które opięło ją całą , wonią perfum , która jakby momentalnie przejęła kontrolę nad drżeniem jej sylwetki.
- Obiecuję. - wyszeptał po czym złożył na czubku jej głowy delikatny całus , po czym momentalnie umocnił uścisk , tak jakby obawiając się że za kilka chwil bańka mydlana pęknie , tak jakby wiedział coś co nie pozwala dać mu wiary we własne zapewnienia... Posiadał wiedzę o czymś co mogłoby zranić Oliwię po raz kolejny , a przecież on nie chciał jej skrzywdzić. Nie chciał być sprawcą kolejnych łez na jej policzkach , sprawcę bólu , którego nie potrafiłby opanować , bo przecież to prawda boli najbardziej... Ale czyż nie jest tak , że przekazując człowiekowi swoje myśli , wyznając nawet najgorsze do zniesienia informacje nawet raniąc go chronimy. Ustrzegamy przed myślą, że pomimo tego całego zła jest na świecie osoba , która skreślając wszystkie nasze marzenia nie potrafi Nas okłamywać... Życie w nieświadomości krzywdzi. Więc po co skłamał? Po jaką cholerę składał obietnicę , której nigdy nie będzie mógł dotrzymać? Odpowiedź jest bardzo prosta.
Przez moment, jedną krótką chwilę chciał żyć ze świadomością , że uśmiech , który gości na twarzy Oliwii , nawet ten najmniejszy jej wywołany za jego sprawą , że to chwilowe szczęście , które odczuwa ... że to on dał jej te kilka sekund przyjemności... Że to on po raz pierwszy nie zranił.
ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ
Decyzje , które podejmuje się w ułamku sekundy, zawsze odkrywają Naszą prawdziwą naturę , nasze autentyczne ja...
Kiedy przychodzi ten ułamek sekundy nie powinniśmy analizować, odgadywać cudzych zamiarów , nie powinniśmy zwracać uwagi na to co inni chcą usłyszeć tylko mówić to czego pragnie każde z Nas... czego chce , oczekuje , co sprawi , że to właśnie my będziemy tymi najważniejszymi... Tak powinno być. A dlaczego nie jest?
Bo życie to nie historia jak z baśni , a historia każdego z Nas.
Inna , niepowtarzalna chociaż czasami wydaje się Nam być podobna do innych , ale tak nie jest... Nigdy nie będzie...
A życie? Upomni się o swoje, otrzeźwi Nasz umysł , ukaże się w najmniej oczekiwanym momencie... Oczekując wyjaśnień , oczekując spełniania obietnic danych innym ... Oczekując jedynie konsekwencji , bo tam gdzieś na drugim końcu świata , według Nas tak odległego zakątka ziemi jest ktoś dla kogo jesteśmy tak samo ważni , jak ta osoba która zalega w Naszych ramionach.
- Obiecałeś coś mnie, obiecałeś Oliwii, a co obiecasz Naszemu dziecku Gregor? Jaką obietnicę złożysz temu maleństwu , które niedługo zjawi się na świecie? - głos roztrzęsionej blondynki rozległ się w hotelowym korytarzu powodując spustoszenie. Pobojowisko zagmatwanych uczuć , które przez kilka chwil miały szansę utrzymać się na powierzchni... Dla których jedno słowo wydobyte z ust Sandry oznaczało jedynie koniec. Koniec bez happy end'u , który odszedł w zapomnienie pozostawiając jedynie pustkę...
- Znów to zrobiłeś. Obiecałeś wiedząc , że nie dotrzymasz słowa... Znów.. - powinna przyzwyczaić się do łez , które coraz częściej się pojawiały , które z dnia na dzień stawały się czymś co przypomina jej życie ... słoną cieczą uciekającą przez palce ... Czymś nad czym nie mogła już zapanować , a myśląc że ma nad tą rzeką jakąkolwiek kontrolę oszukiwała samą siebie...
- Chciałem , żebyś choć przez chwilę...- Mówi się , że łzy są kroplami krwi duszy. Jego dusza krwawiła z bezsilności , z bezradności nad losem jaki sam sobie budował stawiając kolejne kroki ku kłamstwom... Łzy , które bezwładnie wypływały z magicznego oceanu czekoladowych tęczówek Schlierenzauera . Łzy , które nie niosły ukojenia , a jedynie potęgowały prawdę.
- Nic już nie mów. Nic... - kroki ku nowemu życiu stawiamy zazwyczaj niepewnie , w obawie przed tym co Nas spotka tam po drugiej stronie. Stronie pozbawionej ludzi , którzy tak naprawdę się dla Nas liczą... Ona wiedziała... Biegnąc przed siebie , biegła ze świadomością tego co jest po drugiej stronie... Jedynie pisk opon , głuchy odgłos bezwładnie opadającego ciała i widok niebieskiej istoty źrenic blondyna , gdy po raz ostatni zamknęła oczy..
- Michael.
ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ
Pomimo tego jak bardzo chciałaby teraz być z nim pośród cichej nocy opustoszałego miasta. Znaleźć ukojenie w delikatnym odcieniu jego tęczówek i zdobyć się na ten gram odwagi, by powiedzieć mu prawdę o tym, co czuję, o tym jak wiele się zmieniło po ich pierwszym spotkaniu... Poczuć ciepło jego warg na czole - znak tego, że zrozumiał. Obietnicę, iż nie zostawi jej po raz kolejny nie mogła tego uczynić. Nie mogła wykonać najbanalniejszej z czynności jaką okazało się być pozostanie na własnym oddechu , nie mogła najnormalniej w świcie unieść powiek ku górze , gdy za oknem pojawiło się słońce , nie mogła wypowiedzieć , jednego krótkiego zdania , gdy obok niej tyle się działo...
- Musisz w siebie uwierzyć, mała... - zaczął swój kolejny wywód. Rozmowę , którą prowadził każdego dnia. Rozmowę sam ze sobą , rozmową dzięki której wiedział , że robi cokolwiek by jej pomóc ... By pomóc wrócić jej do tego co na Nią czeka. Że wierzy ... Pokłada wiarę w to , że pomimo tego iż jest nieprzytomna to go słyszy i wie , że ma dla kogo po raz kolejny otworzyć powieki, uśmiechnąć się , czy nawet zapłakać ... Ma dla kogo żyć....
- Jeśli Ty tego nie zrobisz, to nie znajdziesz miejsca, gdzie jeszcze będziesz szczęśliwa. Inni mogą mówić, jest cudownie, że dobrze, że najlepiej i idealnie, ale najważniejsze żebyś mogła powiedzieć to też Ty. - jego silna dłoń z uczuciem ściskała drobną dłoń Jaworskiej , jakby przekazując jej ciepło jego ciała , energię , która doda odwagi do stawienia czoła przeciwnością...
- Wiem, czasami trudno się podnieść kiedy ostatnio życie robiło wszystko, aby utrudnić krok w przód, ale jeśli nie teraz to kiedy? Bo przyjdzie moment kiedy będzie za późno na wiarę i wiesz co wtedy? Dopalisz się w ciszy, spłoniesz na marne.- zbliżając swoje usta do ich splecionych dłoni przymknął powieki wypuszczając głośno powietrze nagromadzone w płucach.. - Oli uwierz w siebie.... - wyszeptał składając całus na istocie ich dłoni.
ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ
Gregor.
Nie chce wiedzieć co narobiłem. Nie chce wiedzieć jak wiele błędów popełniłem , a ile jeszcze jest ich przede mną. Dlaczego?
Dlaczego to on teraz siedzi przy Twoim łóżku , a nie ja? Dlaczego to ja deklaruję miłość , a on jedynie przyjaźń skoro wszystko wygląda zupełnie inaczej?
Dlaczego moje życie jest jak niekończąca się karuzela , którą co rusz rozkręcam...
Adrenalina? Już jej dość w moim życiu. Zbyt wiele , abym to ja to udźwignął.
Nie potrafię , nie umiem żyć już z dnia na dzień. Nie mogę nie martwić się przyszłością , gdy obawiam się tego co jest tu i teraz. Boję się teraźniejszość. Życia w którym nie będzie jej. Życia w którym będzie wszystko inne , ale nie ona.. Dnia bez jej imienia na moich ustach.. Nocy , bez jej obecności w moich snach...
Będę ojcem. Ja. Ojcem.
Przecież to jest niedorzeczne tak samo jak myśl o tym , że Sandra jest w ciąży.
Badania , zdjęcia USG wiem. Medycyna nie kłamie... Rzeczywistość nie jest łaskawa , a ja nie jestem jedyną osobą skrzywdzoną przez los...
Egoista.
To ja krzywdziłem , wymagałem , wykorzystywałem ... a teraz?
Pokutuje.
Czy dziecko może być pokutą? Karą?
Mam taki cholerny mętlik w głowie , że nawet tak wspaniała istota jaką jest ten malec stała się dla mnie katorgą.
Nie poznaję sam siebie...
A może nigdy nie poznałem siebie tak naprawdę.
Thomas.
Nie wiem co się dzieje. Nikt nie odbiera moich telefonów . Nikt do cholery nie czuje powinności , aby poinformować mnie o czymkolwiek , a czuję że coś jest nie tak.
Ten wewnętrzny niepokój sprawia , że każda z kolejnych nocy w oczekiwaniu na powrót na zgrupowanie duży się niemiłosiernie.
A ja? Nie mogę nic zrobić będąc tutaj. Będąc w Austrii.
Układając na nowo swoje życie , a raczej próbując sprowadzić jej na właściwy tor gubię się..
Gubię się w labiryncie własnych wyborów , decyzji ... może i własnej głupoty.
Kristina , Sylwia...
Wiem , że życie u boku blondynki nie ma już najmniejszego sensu... U boku każdej z nich.
Myśląc , że było dobrze oszukiwałem sam siebie , każdego dnia.
Kłamałem patrząc codziennie w lustro...
Wstyd się przyznać , jak życie potrafi zaburzyć własne wartości ...
Jak to my mimo wszystkiego co Nas otacza żyjemy we własnej bajce, którą nazywamy szczęściem..
Pozornym rzecz jasna , ale szczęściem.
Czas się obudzić ... Czas otworzyć oczy i realizować założone cele krok po kroku...
Bo przecież liczy się to jak kończymy , a nie ilość kolejnych powrotów na linię ' Startu'.
-----------------
Sama sobie nie wierzę , że to miesiąc.
Ponad miesiąc mnie tu nie było.
Jeżeli ktokolwiek czekał na rozdział to wybaczcie.
Życie... Niekończąca się karuzela.
Motywacja? Tylko i wyłącznie od Was.
Czytasz- komentuj- motywuj!
Wasza Ann.
schöne Momente!♥
Wir haben es!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No to "się porobiło". Nie spodziewałabym się czegoś takiego. Już chciałabym przeczytać 11. I oczywiście, że "ktokolwiek czekał" na ten rozdział! Jak znów będę czekać miesiąc to zasadzę Ci kopa w lipcu, zobaczysz :D Dż.
OdpowiedzUsuńOjej... Tego nawet nie miałam prawa się spodziewać. W ogóle, nikt nie miał prawa się tego spodziewać. Jedno, wielkie zaskoczenie. Od początku rozdziału. Co w dodatku? Michi. ♥ On odegra tutaj bardzo znaczącą rolę. A tak podpowiada mi ten mój dar od natury, może czasem zawodny, tzw. intuicja. :) W zakładce 'bohaterowie' zauważyłam również Stefcia. ♥ Oho, szykujesz tutaj niezłą rewolucję.
OdpowiedzUsuńRozmowa na samym rozdziału jest naprawdę magiczna. ♥
Potem ta scena z Gregiem, Sardela, Michi... Mateńko, wariuję. Chcę więcej!
To teraz twórz, moja droga, bo rozpędziłaś niesamowicie tę lokomotywę! Teraz apetyty są coraz większe. :*
Już myślałam, że o nas zapomniałaś... :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, wiem powtarzam się, ale taka prawda ^^ Coś czuję, że szykuje się jakaś "mała" rewolucja. Michi nie pojawił się tutaj bez przyczyny, Stefan w bohaterach z pewnością też jest z jakiegoś powodu :) Mam nadzieję, że na kolejny rozdział nie będziesz kazała nam tak długo czekać ♥
Buziaki :**
PS. Zapraszam na jedynkę :*
Usuńhttp://blue-flares.blogspot.com/2015/03/rozdzia-pierwszy.html
Lepiej późno niż wcale, jak to mówią :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wróciłaś.
Krótko, bo jestem mega zmęczona po całym tygodniu ;-;
Wyczuwam zmiany, rewolucje i w ogóle :)
Michael i Stefan nie pojawili się w zakładce "Bohaterowie" nadaremno, co? :)
Czekam na 11. rozdział :)
Pozdrawiam i życzę dużo weny ♥
PS: Zapraszam na nowość ----> http://story-about-polish-ski-jumpers.blogspot.com/
o jejku ale się porobiło, wyczuwam jakieś nowości i zmiany haha w takim razie nie mogę doczekać się już 11, mam nadzieję, że pojawi się niedługo, no ale nic na siłę, lepiej pisać kiedy ma się wenę niż z przymusu :)
OdpowiedzUsuńdużo weny, pozdrawiam i czekam na następny! :*