czwartek, 22 stycznia 2015
Rozdział 9: Od słowa zaczyna się życie i na słowach kończy.
Autor:
Unknown
I po raz kolejny życie udowodniło swoją wyższość nad Nim samym. Po raz wtórny dał sie ponieść pożądaniu odsuwając w kąt wszystko co stało się ważne, może i najważniejsze...
Wykonał kolejny z ruchów , które planował , a którym nie chciał się poddać . Teraz jedynie żałował. Po czasie. Po tym jak już wykonał wszystko czego chciała. Wszystko czego zapragnęła , a co on zechciał jej podarować. Życie bywa okrutne, pełne bólu i cierpienia a chwile szczęścia często bywają nie do zauważenia ale mimo to i tak ... Wystarczy tylko to zauważyć i wyciągnąć rękę po szczęście, wystarczy nauczyć się wyciągnąć wnioski ze swoich czynów , by uniknąć konsekwencji popełnionych błędów... Ale czy to w ogóle było możliwe ... Czy on potrafił ocenić powagę swoich wybryków? Czynów , które nie tylko dają przyjemność , ale i ranią inne z osób będących w około. Osób , które na pozór mogą być nieważne , ale w rzeczywistości prawda wyglądała zupełnie inaczej.
- Oli , zaczekaj. Oliwia! - krzyknął podążając za szatynką krok w krok. Przemierzając wzrokiem każdy centymetr jej ciała z widocznym pożądaniem , z chęcią zamiany z nią chociażby jednego ze słów. - Proszę Cię , zaczekaj! - krzyknął pociągając Jaworską za ramię , by sprowokować jej sylwetkę do zatrzymania się.
- W czym mogę Panu pomóc? - odezwała się nieudolnie próbując zapanować nad drżeniem swoich rąk. Nad głosem , który z każdym słowem stawał się coraz bardziej zniekształcony. Widok mężczyzny , który z taką determinacją próbował zapanować nad jej zachowaniem , zapanować nad Nią zadawał coraz to większy ból. Widok , w którym w jej mniemaniu szatyn nadal przebywał w ramionach Maii mimo tego iż stał przed Nią.
- Przestań do cholery się tak zachowywać! Przestań! - krzyczał czując iż jego serce krwawi w niewyjaśniony dla niego sposób , łamię się pod wpływem obojętności ze strony Polki. Zachowania , którego nie potrafił pojąć , ocenić jednakże starał się zrozumieć ... Miała prawo. Prawo do tego , aby traktować go jak powietrze , jak kogoś kto jest , ale za chwilę może zniknąć... Może tak byłoby lepiej? Aczkolwiek ta wiedza nie przeszkadzała mu w odczuwaniu pragnień w stosunku do konwersacji z Oliwią... Wytłumaczenia wszystkiego , oczekiwania zrozumienia...
- Jak zachowywać? Nie rozumiem. - zadrżała wypowiadając kolejne za słów. Jej ciało jak za każdym bliskim zetknięciem się z postacią szatyna wydało kolejny głuchy , ale jakże przeraźliwy krzyk. Pisk , który słyszała jedynie ona... wiedząc jaki ból właśnie jest jej zadawany. - Czego Pan ode mnie oczekuje ? - drążyła nadal czując jak wiele ryzykuje wypowiadając kolejne z myśli.
- Zbyt wiele Nas łączy żebyś mogła udawać że mnie nie znasz. Zbyt wiele Oli, zbyt wiele słyszysz... - szeptał patrząc z wyraźnym bólem w istotę zielonych tęczówek kobiety. Tak jakby to miałby być jego ostatnie słowa , słowa które tylko ona ma prawo usłyszeć , tylko ona ma prawo posiadać wiedzę o jego uczuciach... O tym co dzieję się z jego duszą od momentu kiedy dopuścił do siebie prawdę.
- Nie łączy Nas już nic. - zakomunikowała przymykając na moment powieki , tak aby nie pozwolić sobie na dalszy rozwój tego co właśnie tworzy się w jej sercu... Czegoś czemu mogła nadać miano uczucia. Bo przecież pomimo tylu sprzecznych sytuacji , tylu niespełnionych deklaracji ona nadal czuła. Kochała. Trudną i niewytłumaczalną miłością , ale jednak kochała... - Według Ciebie nic Nas nigdy nie łączyło , więc nie wiem co Ty starasz się zainsynuować Gregor.... - Wiadome jest iż miłość nie polega na tym, aby wzajemnie sobie się przyglądać, lecz aby patrzeć razem w tym samym kierunku, a to w ich przypadku stało się granicą cudu... Cudu , który nigdy się nie wydarzy.
- Oli ... - zaczął ciężko ujmując w swe dłonie drobną istotę dłoni szatynki. Tak kruchą , bezbronną , taką jaką śmiał sobie ją wyobrażać , taką którą chciał mieć przy sobie chociaż przez chwilę... - Żadne moje słowa , żadne przeprosiny nic tutaj nie zmienią bo wiem jak bardzo Cię zraniłem... Nie mam prawa żądać od Ciebie...
- Więc nie żądaj. Nie mów ... Odejdź i nie wracaj już nigdy więcej... - wtrąciła nie pozwalając jednocześnie na ukończenie wypowiedzi Austriakowi... Tyle zbędnych słów, tyle myśli które nie miały prawa aby ujrzeć to światło dzienne , które zapragnęły. Zbyt wiele by zniszczyły. Zbyt wiele mogły zaburzyć , aby pozwolić im na swobodne wykonywanie ruchów.
- Dlaczego nie chcesz mnie wysłuchać?! Dlaczego nie dasz mi tej cholernej szansy , abym mógł Ci wszystko wyjaśnić ?! Dlaczego Oli , dlaczego?! - drążył zaciskając na ramionach Jaworskiej swoje dłonie. Tak silnie jakby poprzez nieopanowane ruchy ciała chciał ukazać co tak naprawdę dzieję się w jego rozjuszonym wnętrzu.... Jakby poprzez ból fizyczny który zadawał Oliwii ukazał również swoje konające serce.
- Nigdy nie dałeś mi szansy wyjaśnić Gregor , nigdy nawet przez moment nie pomyślałeś jak wiele się zmieniło we mnie od tamtego dnia , jak bardzo zmieniłam się ja...- prychnęła robiąc to nie do końca świadomie. Ironizując. Po jej policzkach spłynęły słone łzy, które tak niezdarnie starała się osuszyć. - Ty mnie zmieniłeś Schlieri. Ty i Twoja obojętność w stosunku do moich uczuć. To Ty odpowiadasz za to co się działo , za to co się dzieję teraz ...
- Ciiii - wyszeptał wpijając się w pełne usta zaskoczonej szatynki , jakby przekazując jej tym iż jej słowa nie robią na Nim żadnego wrażenia... Nie takiego jakiego mogłaby się spodziewać wypowiadając je. Tak bardzo chciał , aby poczuła po raz drugi to co czuła tamtej nocy. Ich wspólnej nocy , kiedy każdy jego pocałunek był na wagę złota , kiedy jej serce płonęło ukazując wielkość jej uczucia , kiedy była szczęśliwa nie wiedząc jeszcze co przyniesie poranek.
Uwielbiała Jego obecność, niczym dziecko zimę. uwielbiała dotyk, który był dla niej jak lodowaty puch na przełomie grudnia i stycznia dla tych krasnali w kolorowych kurtkach biegających po podwórku rzucając się śnieżkami. Uwielbiała jak Jego oddech owiewa jej twarz, a policzki, niczym od mroźnego powietrza, rumienią się.... Wspominała każde muśnięcie jego ust , dla którego zdolna byłaby zrobić tak wiele...
- Gregor! - zdało się usłyszeć kobiecy głos , który swoim brzmieniem zmusił Oliwię do opuszczenia rozpalonych ust Schlierenzauera. Wzrok niezbyt wysokiej blondynki wędrował zaciekle po postaci obu osób stojących na przeciw niej... wzrok , który swoim przekazem wyrażał o wiele więcej niżeli miliony przykrych obelg , ale również okazywał jak wiele emocji składa się teraz na jej postać. - Od czego Ty właściwie chciałeś odpocząć , co?! Od czego do cholery! - rzuciła się na mężczyznę nieukrywającego zaskoczenia związanego z jej obecnością. - A ona to co?! Kolejna dziwka , którą już zdążyłeś zaliczyć? - kontynuowała rozżalona tonąc we łzach , które właśnie zasiliły jej zaróżowiałe policzki.
- Uspokój się do cholery jasnej! - wrzasnął na całe gardło trzęsąc delikatnie blondynką , by choć na moment opanowała emocje. By swoje nieuzasadnione jak dla niego pretensje zachowała na później... Machinalnie do jego umysłu napłynęła fala tłumaczeń , które mógłby sprzedać Austriaczce zaraz po tym jak znajdą się w zaciszu hotelowego pokoju.
Stała w bezruchu nie potrafiąc przyswoić obelg , które padły z ust urażonej kobiety. Obelg , które pomimo tego jak bardzo zraziły były uzasadnione... Usprawiedliwione w jej pustych , zmęczonych życiem oczach. Bo czyż nie postąpiłaby podobnie będąc na miejscu Stiegler ? Dość często reagujemy niewłaściwie , właśnie dlatego że nawet przez moment nie poddamy się myśli o tym jak wielkie podobieństwo towarzyszyłoby Nam gdybyśmy to właśnie my znaleźli się w danej sytuacji. Milcząc unosła wzrok ku górze skupiając go na postaci mężczyzny , który był towarzyszem Austriaczki. Zawstydzona ominęła go udając się szybkim krokiem w stronę restauracji.
ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ
Tak wiele musiałby zmienić , aby choć na moment poczuć iż jest tym właściwym , iż jego serce bije w tym upragnionym rytmie , iż wszystko co do tej pory dokonał nie jest na tyle ważne jak mu się wydawało. Musiałby zmienić siebie , powrócić do tego kim był jeszcze kilka lat wcześniej... Kimś dla kogo najważniejsi byli ludzie ... Ich szacunek , uczucia , to co ich określa tam gdzieś w środku... Bo przecież to co powierzchowne nie ma żadnego znaczenia , przeminie wraz z czasem ... Oddali się powodując , że zaczniemy szukać czegoś podobnego , nowszego ... Błędne koło w ciągu którego zmiana naszej osobowości będzie nieunikniona. Wiedział to. Zauważył.Tak wiele stracił poprzez swoje zachowanie , swój egoizm... Swoją małostkowość . Tak wiele jak jeszcze nigdy dotąd nie dostrzegał. Bał się. Po raz pierwszy w życiu odczuł niewytłumaczalny strach przed nadchodzącą przyszłością , przed samym sobą , a może i przed kimś kto tak naprawdę nigdy nim nie był... Zmyśloną postacią dzięki której tak wiele zyskał , a przede wszystkim za pośrednictwem której tak wiele stracił... Zrujnował samego siebie....
- Przepraszam Thom. - jej głos całkowicie różnił się od barwy , którą raczyła obdarowywać go każdego dnia. Od tonu , który wyrażał jedynie gorycz i wstręt do jego osoby , zachowania... - Przepraszam za to jak Cię oceniłam kilka lat temu , jak wiele przekreśliłam jednym cholernym zdaniem , za to jak bardzo byłam zapatrzona na siebie i swoją krzywdę nie licząc się z uczuciami innych... - zasiadła na ławce tuż obok zamyślonego blondyna podając mu kubek gorącej kawy , którą przekazał jej Stefan chcący pomóc przyjacielowi.
Jego spojrzenie , wyraz którym wyrażał jak wiele dzieje się w jego wnętrzu , jak bardzo cierpi nie mogąc poradzić sobie z tłokiem gromadzących się emocji... Jak wiele chciałby zmienić , a nie potrafi tego zrobić , jak bardzo chciałby powrócić , a sądzi że nie da sobie z tym powrotem rady ... - Wiesz ... - zaczął utwierdzając błękit swoich tęczówek w istocie ciemnego naparu... - Pamiętam jak dziś kiedy pierwszy raz się do mnie uśmiechnęłaś gdy niezdarnie wpadłem na Ciebie podczas Twojej pogoni za Schlieriem ... Pamiętam jak bardzo chciałem , abyś to na mnie spojrzała takim samym wzrokiem jaki kierowałaś wtedy na Niego ... Spojrzeniem , które wyrażało tak wiele uczuć , okazywało jak wiele byłabyś w stanie poświęcić , jak wiele mu podarować by tylko na Ciebie spojrzał... - zamilkł upijając kolejny łyk parującej cieczy. - To nawet nie myśl o tym , że ja nigdy nie będę na jego miejscu bolała najbardziej ... To nie słowa , które przekreśliły moje uczucia względem Ciebie , nie spojrzenie , które było pełne nienawiści w stosunku do mnie raniły... - najdelikatniej jak tylko potrafił ujął istotę dłoni Polki zagłębiając swoje źrenice w jej zielonej teksturze... - Wiedza o tym , że on Cię skrzywdzi , że wykorzysta , że dostanie to czego chce i porzuci .. Myśl o tym , że będziesz cierpiała, a ja nie potrafię , nie mogę Cię przed tym uchronić zniszczyła mnie.... - wyszeptał przymykając na moment powieki.
- Każdy prędzej czy później zapłaci za popełnione błędy. - zaczęła umacniając uścisk ich splecionych dłoni. - Nikt z Nas nie jest wyjątkiem , ale ma to też swoje dobre strony .. - uśmiechnęła się widząc zaskoczone spojrzenie Austriaka , które nigdy dotąd nie wydawało się być tak fascynujące .. piękne... prawdziwe... - Gdyby nie sytuacja sprzed kilku lat , pewnie nadal byłabym tą samą Oliwią , która ugania się za Schlierenzauerem gdzieś tam podświadomie wiedząc że nigdy nie będzie na tyle dobra , aby stać się w jego oczach tą najważniejszą ... Gdyby nie to co się wydarzyło nie doceniłbyś jak wiele wartościowych osób miałeś przy sobie zanim się całkowicie zmieniłeś ale wszystko można naprawić Thomas. Nawet siebie , szczególnie wtedy gdy już uświadomisz sobie , że to kim jesteś teraz nie jest Tobą. Że prawdziwy Thomas jest gdzieś w środku cierpliwie czekając aż pozwolisz mu najzwyczajniej w świecie wyjść.. - uśmiechnęła się szczerze gładząc policzek Austriaka opuszkiem swoich palców.
Po raz pierwszy od dawna zaufał komuś tak bardzo jak ufał swojej małej córeczce... Po raz pierwszy dał wiarę słowa które nie uczynią niczego za niego , ale dadzą tą cholerną pewność że można ... że przy odrobinie dobrej woli , energii będzie potrafił uśmiechnąć się szczerze nie oczekując niczego w zamian , nie snując w głowie kolejnych planów na nocne podrywy... - Pomożesz mi? Pozwolisz mi się poznać na nowo? - zapytał nieśmiało gładząc delikatnie chłodne dłonie Oliwii , które błądziły po skórze jego twarzy. - Nie poradzę sobie sam Oli... Nie poradzę... - szeptał wtulając się w ramiona zdezorientowanej Jaworskiej , która nie potrafiła uczynić niczego innego jak tylko objąć blondyna delikatnie głaszcząc po plecach w geście troski.
...
ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ
Nie sądził , że cokolwiek potrafiłoby wyprowadzić jego skołatane serce , pogmatwane myśli , zagubioną sylwetkę z równowagi po tym czego dowiedział się od podjudzonej blondynki kilka minut wcześniej... Tak bardzo się mylił... Tak wiele chciał zmienić , a zapewne uspokoić się , a nie potrafił...
- Odejdź i nie wracaj tak?! Odejdź i zapomnij , a Ty będziesz zabawiała się z moim kumplem tak jakby nic nigdy się nie stało?! - widok szatynki tonącej w objęciach Morgensterna potrafił wywrócić wszystko co starał się poukładać do góry nogami , zaburzyć to co i tak stało już w opłakanym stanie... Jednym zwinnym ruchem odciągnął Polkę od postaci starszego kolegi nie mogąc zrozumieć jej postępowania. - Co ze mną ? Co z Nami? Z Naszymi uczuciami do cholery?! - krzyczał nie ujmując sobie negatywnych emocji w przekazie swoich myśli.
- Uczuciami? - prychnęła nieświadomie pozostając w szczelnym uścisku dłoni Austriaka. - Ty i Twoje uczucia należą do kogoś zupełnie innego Gregor... Do kogoś kto jest w stanie wybaczyć Ci wszystko , do kogoś kto zna Cię o wiele bardziej niżeli Ty znasz samego sobie , do kogoś do kogo wracasz za każdym razem gdy coś idzie nie tak , gdy wszystko wydaje się dla Ciebie za trudne .. do kogoś kto pomimo tego jak wiele bólu mu sprawiasz nadal jest i czeka tam na Ciebie kochając każdego dnia coraz bardziej... - po jej policzku spłynęła łza , która pomimo poświaty bólu jaki wyrażała dodała jej energii i siły by wyswobodzić się z objęć Schlierenzauera. - Należysz do Sandry tak jak i ona należy do Ciebie Schlierii ... Nie ma tu miejsca dla mnie... - wyszeptała nad wyraz łagodnie stając obok Morgensterna.
- Nie jestem niczyją własnością! Nigdy do nikogo nie należałem i należeć nie będę do cholery! - złość i rozgoryczenie nadało jego wypowiedzią o wiele nieprzyjemniejszy ton niżeli miał to w zamiarze , ale czy nie jest tak , że to emocje kierują Naszym sposobem porozumiewania się? Nadają tor poruszania się komunikacji interpersonalnej w niewyjaśniony dla większości sposób? To one są Nami , przemawiając za Nas ukazując prawdziwe oblicze naszych pragnień czy zachowań. - Odsuń się od Niego natychmiast! - zażądał agresywnie ciągnąc Jaworską w swoim kierunku.
- Schlierie! - rozległ się donośny , ale jakże opanowany ton głosu Morgensterna , dla którego sytuacja , a może i zachowanie kolegi z drużyny zmierzało w nieodpowiednim kierunku. - Opanuj się , bo pożałujesz. - zaznaczył tępo stojąc przy boku ciemnowłosej kobiety.
- Chyba już nie raz powiedziałem , że mam gdzieś to co mówisz Morgi , więc grzecznie Cię proszę zostaw Nas samych bo mamy sporo spraw do wyjaśnienia. Spraw , które Ciebie nie dotyczą ... - oznajmił chłodno , w sposób którym mógłby zwrócić się do nieznajomego człowieka , a nie osoby która w mniemaniu innych była postrzegana jako jego przyjaciel... Ta jedna z osób , która jest tą najważniejszą, najbliższą , znającą Nas o wiele bardziej niżeli my sami...
- Nasze wspólne sprawy zakończyły się już bardzo dawno temu Greg ... tak dawno , że nawet pamięć nie ma prawa aby sięgać tak daleko , zrozum to , zaakceptuj i pozwól żyć innym tak jak żyli do tej pory... - odezwała się Jaworska , dla której obecność Schlierenzauera okazała się być o wiele trudniejsza niżeli możliwość wmawiania sobie jego nieobecności w jej sercu ... Zbyt trudna , aby nadać jej miano możliwej do realizacji...
- Myślisz , że potrafię odejść tak bez słowa? Odejść nie walcząc , poddać się już na początku ? - odpowiedział chcąc ukazać Jaworskiej to jak wiele oczekuje od rozmowy z Nią , jak bardzo potrzebuje tej rozmowy , jej zgody , bliskości , która w niewytłumaczalny sposób uspokaja go..
- Potrafisz. - rozbrzmiała twardo pozostając przy swoim. Bo tak jak kiedyś zabrakło trzeźwości umysłu , jasności odczuwanych uczuć , wizji , która ukazała by przyszłość , tak teraz przy boku Morgensterna poczuła się o wiele pewniej... Poczuła , że może wszystko , a na pewno o wiele więcej niżeli miała w zamiarze... Potrafi przerwać zewnętrzny ból jednym słowem , za cenę potęgi uczuć , które tłoczą się w jej wnętrzu... Skrycie.
....
ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ
Gregor.
Nigdy nie przypuszczałem , że kilka słów ma tak ogromną moc... Magię , może i przekleństwo,które potrafi zniszczyć wszystko. Przekreślić to co wydawało się być do niedawna błahe , nieistotne , a teraz ma tak ogromne znaczenie.. Niepotrzebnie. Może i za późno...Nigdy nie potrafiłem się poddać , zapomnieć , odpuścić i iść dalej, a teraz? Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują na to , że będę musiał to zrobić... Odejść ze spuszczoną głową i zapomnieć. Tylko , że ja nie chce zapominać! Chce pamiętać i tą pamięcią żyć.. Żyć wspomnieniami , słowami , pocałunkami , jej bliskością ... Czymś co jest nieosiągalne , a jednocześnie tak mi bliskie.
Nie potrafię odejść. Nie chcę. Nie mogę! Nie teraz , gdy powoli układam sobie wszystko w głowie, gdy mam pewność , że potrafię czuć , że gdzieś w środku jestem kimś kto ma uczucia , kimś kto chce, potrzebuje a co najważniejsze potrafi KOCHAĆ ...
Oliwia.
Chociaż serce mówi jedno , domaga się go jak niczego innego na świecie nie mogłam postąpić inaczej. Nie mogłam pozwolić na to , aby skazać na cierpienie całą Naszą czwórkę...
Thomas. - on stał się tak ważny. Taki jaki nigdy dotąd nie był ... Taki , który całym sobą , całą emanującą szczerością ze swojego wnętrza zdobył całe moje zachowanie. Wszystkie pokłady dobrej woli , chęci pomocy jaką w sobie mam...
Sandra. - skłamałabym przed samą sobą , że nie robi na mnie żadnego wrażenia , że teraz gdy wiem jak wiele mogę znaczyć dla Gregora czuję się silniejsza... To dla niej , dla Niej i osoby , którą nosi pod swoim serduszkiem porzuciłam wszystko co dotyczy Schlierenzauera... Stchórzyłam, oddałam to na co tak długo czekałam , aby im było dobrze... Jej i maleństwu , które bez względu na wszystko zasługuje na to co najlepsze...
Pogubiłam się cierpiąc , cierpię gubiąc się całkowicie gmatwając swoje życie...
M.
Tak wiele się tutaj działo , tak wiele a zarazem tyle abym nie zrozumiał nic. Niewyjaśnione sytuacje , ciągłe pretensje , osoby które w jakiś sposób związane są z Naszym światem , a jednocześnie kompletnie do niego nie pasują rujnując wszystko , burząc to co udało się uratować przez te kilka mijających lat... Relacje , którą są pomiędzy Nami... Pomiędzy całym teamem... I ona. Jej nieśmiały uśmiech , zabłąkane spojrzenie .. Wstyd tak jakby to ona odpowiadała za całe zło tego świata , za zachowanie jakie zaprezentował Schlieri... Zachowanie jakie prezentuje za każdym razem , gdy tylko ma taką okazję...
Brakuje mi słów , gdy myśli krążą tylko wokół tych magicznych zielonych tęczówek...
------------------------------
Nic nie usprawiedliwi mojej nieobecności tutaj , a także na Waszych blogach za co przepraszam.
Nadrabiam i nadrobię czego możecie być pewne!
Tyle się działo , że nie potrafiłam się ' ogarnąć' . Tyle przygotowań , a na końcu pięknych wspomnień , niezapomnianych osób z którymi tak wiele Nas łączy!♥
Zakopane dziękuje! Dziękuje za moc wspomnień i pięknych chwil!
Kochane jestem i liczę , że nie zawiodę Was kolejną dawką pomysłów na to opowiadanie, a szczególnie dawką nowej werwy na historię pisaną wraz z Klaudią!♥
Zapraszam i szczerzę na Was liczę!
Bądź silny!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Aż mi wstyd jak długo mnie ty niebyło i jakie miałam zaległości. Już to nadrobiłam i jestem z tego dumna. Co do rozdziału to bardzo lekko i przyjemnie się go czyta. Jest tu dużo wiadomości ale tak naprawdę mało co dodaje fajnej tajemniczości ( mój mózg jeszcze nie pracuje dobrze o tej godzinie więc moge nie wszystkie fakty łączyć ). Czekam więc na następny rozdział oraz życze weny :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Aldona ;)
Długo kazałaś nam na siebie czekać, ale opłacało się ^^ Zaintrygowałaś mnie po raz kolejny, jestem bardzo ciekawa, co wydarzy się dalej, bo coś czuję, że nie zabraknie emocji.
OdpowiedzUsuńPolskie konkursy to są takie momenty w życiu, których nigdy się nie zapomina :)
Pozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział. Będzie mi bardzo miło, jeśli wpadniesz :**
Przeczytałam już wczoraj, jak wiesz, moja droga, ale jakoś nie miałam chwili, aby zostawić po sobie stosowny ślad, to raz, a dwa- kolejny raz mam ten cholerny zamęt w głowie. Coś czuję, ale dokładnie nie wiem, co. I to nie jest tak, bo ja w ciągu tej jednej doby czuję dokładnie to, co wczoraj. Ten sam bałagan, przez który nie mogłam się wczoraj nawet przyzwoicie przygotować do zajęć. (Tak, kochana. Smutna prawda- Ty sponsorowałaś moje nieprzygotowanie na biologii. :D)
OdpowiedzUsuńTo tak...
Oli... No czemu ja mam wrażenie, że ona kolejny raz się pcha w złe sidła? Coś ja nie wierzę w taką metamorfozę Thomasa. Ale w sumie... Nie umiałby też tak dobrze udawać... (Matko, czemu mi się to z czymś kojarzy? Chyba wiesz, co mam na myśli, ale to takie nieistotne wtrącenie.:D) Będą z tego kłopoty, zobaczysz! Z tego ich 'nowego poznawania się' , to niewiele wyjdzie. Czemu? A bo jest Gregor! On nie popuści. Nie on... Naprawdę, ten głosić w mojej głowie podpowiada mi, że on jest w stanie zrobić wiele. Byleby tylko odzyskać to, co stracił. A z tego, co zdążyłam zauważyć, wysunę twierdzenie, że chyba najzwyczajniej pogubił się w uczuciach. Dotychczasowo traktował dziewczyny przedmiotowo. Jedna noc i do widzenia. Tak samo było z Oliwią w przeszłości, ale teraz? Teraz, kiedy teraźniejszość zetknęła się z przeszłością, poczuł coś. Serce może mocniej zabiło, ogromne ego zdziałało swoje i ot... Są skutki. Chce coś odbudować, ale co? Hmn, sama nie wiem, ale faceci zawsze myślą zbyt dużo, a z ich myślenia zazwyczaj i tak nic nie wynika.
Kochana! Mam nadzieję, że tym razem nie każesz mi tak długo czekać. To się nie godzi. Właśnie takie opowiadanie jak to, powinno bogacić się o nowy rozdział każdego dnia. Tak, aby każdy miał szansę na własne refleksje każdego dnia, bo naprawdę wiele można sobie przemyśleć, zauważyć w codzienności po przeczytaniu tak dobrej literatury!
spóźniona, ale jestem :)
OdpowiedzUsuńpojawienie się Sandry nie zwiastuje niczego dobrego dla naszych bohaterów. coś czuję, że jeszcze wiele rzeczy się tutaj wydarzy...
pozdrawiam serdecznie :*
dużo weny!
Nie jest lekko, ale mam nadzieję, że w miarę upływu czasu każde z nich odzyska spokój. Zasługują na to, mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńNie umiem pisać długich komentarzy, ale wiedz, że codziennie wchodzę tu z nadzieją na kolejny rozdział ;) dżast.
OdpowiedzUsuńo tak w końcu wyczekiwany kolejny rodział! <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam go, cudownie opisujesz te wszystkie emocje bohaterów, naprawdę zakochałam się w tych opisach :)
ciekawi mnie jak dalej potoczą się losy naszych bohaterów, Schlieri na pewno jeszcze się nie podda, ale pojawienie się Sandry na pewno nie wyjdzie nikomu na dobre :/
weny życzę i do następnego :*
No, no! Muszę powiedzieć, że gdyby nie twój komentarz u mnie to bym nie trafiła na tego bloga. A jest on cudowny, przepięknie piszesz!
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :)
http://never-look-back-opowiadanie.blogspot.com/ - zapraszam do mnie na trójkę w wolnej chwili.