piątek, 7 listopada 2014
Rozdział 3: W ciszy twoje serce znajdzie odpowiedzi, których rozum znaleźć nie potrafi.
Autor:
Unknown
Późny wieczór. Restauracja hotelowa.
Miejsce jak każde inne , podobne do lokali tego samego pokroju, a jednak chcące przebić się swoją naturalnością , ciepłem panującym tu dzięki przemyślanej aranżerii. Płomienie ognia , rozżarzone w kominku znajdującego się w centrum pomieszczenia. Ludzie , którzy swoją ciężką pracą starają się uczynić z tego miejsca nie tylko efektowny obiekt gastronomiczny , ale także miejsce , które zapadnie w pamięci gości na długi czas... Stanie się drugim domem , zakątkiem do którego zechcemy w przyszłości powrócić.
- Oli. - uśmiechnięty brunet odezwał się widząc przechodzącą nieopodal szatynkę , która w swych dłoniach trzymała stos dokumentów , z którymi musiała zapoznać się zaraz po skończonej pracy.
- Dobry wieczór... - odezwała się zerkając na niskiego wzrostu bruneta , którego rozweselony głos rozpoznałaby niemalże wszędzie. Zadziwiające , jak wiele potrafimy zapamiętać , jak wiele cech dopasować do konkretnej sylwetki nie znając jej w ogóle. - Smakowało? - dodała lustrując puste talerze skoczków.
- Gustowne okularki... - wtrącił drwiąc mężczyzna o łagodnym wyrazie twarzy , ale i mocno podkreślonych kościach policzkowych. - W łóżku też można liczyć na takie elementy? - dopowiedział w formie pytania , wiedząc iż nie uzyska na Nie odpowiedzi. Spojrzał jedynie na kolegów z teamu , którzy z aprobatą dla jego śmiałości rozweseleni lustrowali postać Oliwii.
- Może lepiej dla Pana , aby tą swoją niespożytkowaną jak widać energię wykorzystał Pan na skoczni , bo jak pokazuje miniony sezon zabrakło nieco formy Panie Schlierenzauer. - odgryzła się , jednakże robiąc to w sposób łagodny po czym goszcząc na swojej twarzy uśmiech oddaliła się.
Słowa , to one najczęściej zadają Nam największy z możliwych cierpień... Upokarzają , tworząc w głowie kolejne fale niezrozumiałych bodźców. Słowa są potężną bronią w walce z drugim człowiekiem… Celnie zadane wywołują smutek, ból, cierpienie, rozpacz… Wypowiedzianych nie da się cofnąć, rana po nich zostaje na zawsze…Bo pamięć ludzka jest wyjątkowo silna…
Słowa, które czas bezdusznie zgniata i zabiera z nich całe ciepło, które kiedyś dawały… I wtedy okazuje się… że to właśnie te słowa bolą najbardziej…
Bo tylko człowiek potrafi słowami uszczęśliwić i przekazać nimi wszystkie piękne uczucia… Obsypać tymi słowami jak płatkami róż… Ale potrafi także je zgnieść…Bezduszną ciszą albo właśnie słowami z kolcami…To nie ma żadnego znaczenia…to jest nieważne… Zawsze boli…
Najbardziej bolą słowa, które pozwalają Ci uwierzyć, że w człowieku jest człowiek. Najbardziej bolą piękne obietnice, to, w co się uwierzyło, a co okazało się nieważne… Ciepłe słowa…to one ranią… Te wypowiedziane i wycofane… Bo cóż pozostaje z tych wielkich małych słów?…
Słowa wypełnione kolorami najpiękniejszych uczuć i emocji… Słowa wypowiedziane szeptem, bo dobre uczucia zawsze mówią prawdę cicho… Słowa spontaniczne, wyrażone pod wpływem chwili…Słowa dające Ci siłę, by iść naprzód, by się nie poddawać… Słowa, które zawsze pomagały Ci się podnieść…Słowa, do których miało się zaufanie i wiarę… Słowa zabarwione uczuciem tęsknoty…Słowa, które sprawiały, że serce się uśmiechało… Słowa budzące w Tobie zrozumienie szeptem swojej mądrości…Słowa, dzięki którym Twoje prywatne niebo stawało się piękniejsze…Słowa będące zawsze promykami słońca, kiedy było Ci źle…
Słowa wypowiedziane w tym magicznym ‚Międzyczasie”, kiedy niemożliwe stawało się Twoim światem…i kiedy szeptało… „jestem i będę”…
Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za uczucia, jakie ma dla innych …ale i za te, które w innych budzi… Najistotniejsze jest , aby pamiętać o tym co potrafią uczynić i chcieć tą pamięć w sobie podtrzymać.
- Co Ty sobie wyobrażasz?! - poczuła na swoim ramieniu czyjąś dłoń , mocne , gwałtowne szarpnięcie , by po chwili ujrzeć czekoladowe tęczówki , które z zaciekłością spoglądały na jej bladoróżową twarz. - Nie masz żadnego prawa , aby tak się do mnie zwracać! Kto do cholery upoważnił Cię do tego , aby mnie ranić?! - wykrzyczał starając się zachować resztki przyzwoitości i opanowania, które całkowicie przysłaniała mu złość.
- Kto do cholery upoważnił Cię do tego , aby mnie ranić Gregor...- powiedziała zatapiając całkowicie swoje spojrzenie w źrenicach Austriackiego skoczka narciarskiego. Lekko rozszerzonych , mglistych , lecz nadal tak samo fascynujących , tak dotkliwie hipnotyzujących , nawet pod osłoną negatywnych uczuć.
Zamarł. Jego dłoń natychmiast opadła bezwładnie na ciało , które niewytłumaczalnie w ułamku jednej sekundy zaczęło drżeć , nad czym stracił całkowicie panowanie. Burza w jego mózgu , opanowała każdy milimetr umysłu , uświadamiając mu znaczenie imienia 'Gregor' wypowiedzianego przez szatynkę. Znaczenie?! On znał tą barwę , znał jej głos...
Głos , który teraz rozbrzmiewał w jego głowie stał się nie do zniesienia , zbyt głośny aby mógł go uciszyć ... Uciszyć coś co wydawało mu się być teraz dla Niego istotne , ważne... a wcześniej ?
ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ
Gdy jesteśmy zakochani, pożądanie jest czymś naturalnym, intensywnie je przeżywamy i nie musimy dbać o jego podtrzymywanie. Zakochani prawią sobie komplementy, sprawiają przyjemności, dotykają się, przytulają, całują, spędzają ze sobą czas, są siebie ciekawi, zaskakują się i uważnie słuchają nawzajem. Są dla siebie tajemnicą, którą się stopniowo odkrywa, kimś wyjątkowym i fascynującym. A jak ta sprawa ma się , gdy pomiędzy dwojgiem ludzi nie ma żadnego mocniejszego uczucia? Gdy w grę wchodzi jedynie chwilowe pożądanie , nic co mogłoby trwać dużej , niżeli przygodowy romans? Wszystko wygląda niemalże identycznie jak w przypadku istot , które darzą się prawdziwym uczuciem. Miłością. Więc w czym tkwi ta różnica? Co pozwala Nam stwierdzić , gdzie jest uczucie , a gdzie najzwyklejsza chwila rozkoszy? Odpowiedź jest banalnie prosta, tak jak relacja w której 'ta cała bajka' się odbywa. Miłość. - to uczucie., równie ważne dla każdej ze stron. Pożądanie. - chwila oderwania się od codzienności , zapomnienia , a w dużej mierze zaspokojenie swoich cielesnych potrzeb.
- Nie powinniśmy ... - zaczęła blondynka całkowicie poddając się silnym ramionom w których obecnie się znajdowała. Nie kontrolowała już ruchów swojego ciała , które pod wpływem bliskości blondyna stawały się coraz śmielsze.
Nikt nigdy jej tak nie całował ... Tak, że spotkanie warg, języków, przenikało dreszczem całe jej ciało... Dotknął ustami jej policzków, czoła a potem zaczął rozpinać jej koszulę, patrząc na nią tymi spokojnymi, błękitnymi oczyma. Prawie jej nie dotykał, a mimo to i tak nie mogła oddychać. Niemal jej nie dotykał, a i tak miał w swoich dłoniach pełną kontrolę.
Rozpiął jej koszulę i przesunął palcem wzdłuż obojczyków, po wzgórkach piersi. Jego dotknięcie było jak szept, ledwo cień dotyku, a skóra Joanny zaczęła płonąć. Powoli zsunął jej koszulę z ramion, pozwalając żeby spadła na podłogę.
- Nie myśl teraz o tym ... - zabrzmiał posługując się aksamitnym barytonem , przesunął palcami w dół jej piersi, w górę i znów w dół, zostawiając na jej skórze migoczący dreszcz..
Odkrywał ją powoli, cierpliwie, nigdzie się nie spiesząc… Wypukłości i zagłębienia, okrągłości i kąty.... Zadrżała, kiedy odpiął jej guzik w talii i rozsunął zamek. Jeszcze raz przesunął dłońmi po jej ciele, centymetr po centymetrze. Spódnica zsunęła się z jej bioder.
Usta , które płonęły w wzajemnym pocałunku jak iskra , ciało blondynki , które pod wpływem obrotu jaki wykonał Austriak stawiając ją sobie tyłem do siebie , bolesne , ale jakże przyjemne muskanie jej skóry ... Dłoń błądząca po idealnej talii ...
Wolno , tak aby zasmakować każdą chwilę , każdy dotyk , oddech ... Tak , aby przez te kilka krótkich chwil mieć wszystko pod kontrolą... Trzymać życie w garści...
Mało istotne stało się to , że serce Joanny trzepotało pod jego dłonią. Była z nim, czuła go, pragnęła… Drżała... Nie ważne , że właśnie teraz w tych błękitnych jak niebo oczach szalała burza, porcelanowa skóra promieniała rumieńcem pożądania.
Najważniejszy stał się On. Od zawsze najistotniejszy był On. Jego pożądanie , jego potrzeby , schemat , który tyczył się każdej pozyskanej panny... On. Thomas Morgenstern i jego wyimaginowany świat.
ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ
Można powiedzieć, że zaskoczenie to bardzo pozytywna emocja. Oczywiście nie każda forma zaskoczenia jest przyjemna, ale dopóki świat nas zaskakuje to można odczuwać satysfakcję z życia, wyciągać wnioski z zachowania i postępowania innych.. Niby niewiele , a jednak ..
Przykre jednakże bywa to , że niewiele z tych sytuacji potrafimy przewidzieć w sposób tak oczywisty , aby móc się do nich w jakikolwiek sposób przygotować. Bezwładne ciało Joanny leżące w jedwabistej białej pościeli i jakże triumfalny uśmiech jednego z hotelowych gości , witających ją w samym ręczniku.
- Miałem nadzieję , że przyjdziesz.- oznajmił wciągając Oliwię jednym zwinnym szarpnięciem do pokoju hotelowego, całkowicie ignorując niechęć z jej strony.
- Chciał Pan rozmawiać z menagerem , więc jestem. - odpowiedziała próbując skupić swoją uwagę jedynie na celu swojego przybycia , a niżeli na nagim torsie Austriaka , który jak sama musiała przed sobą przyznać był niezwykle fascynujący.
- Mówiłem Ci już skarbie , że zawsze dostaje to czego chce... - wskazał skinieniem głowy na postać Joanny , po czym jak najdelikatniej tylko potrafił gładził policzek zdezorientowanej szatynki. - Ty nie będziesz wyjątkiem.. - dopowiedział muskając pełne usta polki.
Pocałunek powinien być jak koniec dotychczasowego życia, jak początek czegoś zupełnie nowego ... Jak promienie słońca w deszczowy pochmurny dzień , dający nadzieje...
- Mówiłam już Panu , że czas mojej pracy właśnie dobiegł końca? - oznajmiła bardziej niż zapytała po czym wymierzyła w policzek Austriaka siarczyste uderzenie , które spowodowało iż ten niemalże od razu rozmasowywał obolałe miejsce. - Dobranoc. - zakończyła trzaskając w podziękowaniu drzwiami.
- Thomas co się dzieje? - dało się słyszeć głos recepcjonistki, który doskonale potrafił go zdekoncentrować , a w najmniej nieoczekiwanym momencie i wyprowadzić z równowagi, nie sądził iż tak może się stać , nie tak szybko , ale jednak nie miał na to wpływu. Kolej rzeczy zawsze była taka sama... nic się nie zmieniało niezależnie od kolejnej kobiety. - Było miło , ale wyjdź już stąd. - oznajmił oschle znikając za drzwiami łazienki.
- Ale jak to?! Thomas!... - drążyła przez kilka najbliższych minut usilnie dobijając się do drzwi pomieszczenia w którym przebywał Morgenstern. Jedyne co w odpowiedzi uzyskała to szelest opadającej wody... Ubrała się niezdarnie zbierając z podłogi swoje rzeczy , po czym po raz ostatni spojrzała na jedwabistą pościel , w której miała okazję tak wiele doświadczyć , tak wielu przyjemności doznać... Do niedawna miejsce z którym zapoczątkowała swoje plany względem Austriackiego skoczka , a teraz? Miejsce powodujące jedynie odrazę do samej siebie jak i swojej nieocenionej głupoty. Goszcząc na swojej twarzy rozmazany makijaż podążyła niezauważona hotelowymi korytarzami szukając jakiegokolwiek ukojenia.
ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ
Każdy ma prawo popełniać błędy , gdyż nikt z Nas nie jest nieomylny. Nikt nie potrafi przewidzieć przyszłości i z góry wiedzieć co Nas czeka 'tu , czy tam ' zależnie od decyzji jaką podejmiemy. De facto prawda jest taka , że niektórych sytuacji życiowym można uniknąć za pomocą jednej ważnej cechy naszego człowieczeństwa. Cierpliwości. To ona pozwala nam na analizę , rozsądek a w rezultacie dogłębne przemyślenie sprawy co w końcowym efekcie otworzy Nam szerzej oczy... Bardzo szeroko...
- Ty wiesz prawda? - zapłakana blondynka weszła do jednego z niewielkich pomieszczeń stanowiących miejsce dla obsługi hotelowej. W jej niebieskich tęczówkach przewijała się jedynie niezliczona ilość negatywnych emocji , zranionych uczuć , które ciężko będzie odbudować chociaż bardzo by tego chciała. - Jaka ja byłam głupia , jaka naiwna .... - szlochała zasiadając na jednym z krzeseł na przeciw zatroskanej Oliwii. - Dla mnie to był początek czegoś ważnego , a dla Niego?! Oli do cholery co ja narobiłam! - krzyczała , chcąc załagodzić w ten sposób powstały ból , dać upust emocjom , które tak dotkliwie nią kołatały.
- To był tylko jeden , mały błąd... - uśmiechnęła się lekko , zbliżając swoją sylwetkę do postaci Szajsner. Objęła ją delikatnie chcąc okazać Polce wsparcie, pokazać że bez względu na to jakie popełni błędy , zawsze może liczyć na to że po bólu jaki z czasem minie nadejdzie chwila na wyciągnięcie wniosków , które pozwolą jej uchronić się w przyszłości od podobnych zdarzeń. Wolnymi ruchami 'głaskała' plecy Joanny czekając aż jej głośny szloch przeminie ustępując miejsca cichemu płaczu.
ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ
Thomas.
Dlaczego one wszystkie są takie naiwne. Dlaczego jedna , krótka chwila przyjemności daje im pozwolenie na snucie dalszych planów związanych z tym co i tak nie miałoby racji bytu. Nie przetrwałoby... Cierpią, a co ważne serwują to sobie na własne życzenie. Sam sobie zadaje te chore pytania , a tak w rzeczywistości nic mnie to nie interesuje. Każdy z Nas musi przejść w swoim życiu ten etap... Etap zauroczenia i pierwszych fascynacji. Najwidoczniej 'one' przechodzą go po kilka razy... Pocierpią , popłaczą i przestaną. Wszystko przemija z czasem. Uczucia , pragnienia , nawet My sami. Możemy jedynie spowolnić ten proces ciesząc się każdą mijającą chwilą , fundować sobie rzeczy na , które kiedyś nie byłoby Nas 'stać'. Potrzebne są zmiany ... Człowiek , który dojrzeje do myśli , iż to jego potrzeby są priorytetem jest szczęśliwy. Egoistyczne? Może. Lepiej być szczęśliwym egoistom , niżeli zagubionym nieudacznikiem. Kalkulacja jest prosta tak jak dwa plus dwa daje cztery.
Gregor.
Oszalałem. To co teraz robię nie jest w żadnym wypadku podobne do mnie. Myślę , analizuję rozważam... Nie... Nie , kolejne strategie na dalsze loty , nowe założenia na nadchodzący sezon. Myślę o Niej. O jej głosie. O czymś co z pozoru nie jest mi znane , a jednak teraz tak ważne. Kojarzy mi się z czymś , czego nie potrafię sobie przypomnieć. Czymś co było , a zniknęło z niewiadomych dla mnie powodów. Nic nie pasuje do układanki , której elementem jest jej głos.
Mówi się , że nasza pamięć, jako że pozostaje w stałym sprzężeniu zwrotnym z psychiką, może – świadomie lub nie – wypierać z jakiegoś powodu niektóre informacje. Zazwyczaj są to rzeczy mało lub mniej ważne od pozostałych. Na tym się zatrzymam. Głos jak głos. Jest , pobędzie przez moment i zniknie... Tak jak kiedyś tak i teraz.
-----------------
14 pięknych dni!;D
Doskonale wiecie do czego kochane , prawda?
Ann cieszy się jak nastolatka♥!
Austria Team!
Dziękuje Wam kochane!
Zadowolona Ann.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Thomas... Takie niewinne to było, dobre można powiedzieć, a teraz co? Ażeby teraz Jego ktoś tak potraktował! Jak bezwartościową, nic nie znaczącą dla nikogo rzecz. Stop... Tak teraz myślę... Przecież on mógł być tak wcześniej potraktowany, a prezentowane przez niego zachowanie teraz, jest jakąś reakcją na życie, które mogło wcześniej nieźle skopać mu tyłek, brzydziej mówiąc. :P Tak przecież często bywa, nawet bardzo często, że ludzie raz skrzywdzeni, zapierają się na miłość. Udają, że jej nie ma, nigdy nie istniała, ale niestety ranią przy tym innych ludzi. Cóż, wiadomo, że ludzie bez miłości to egoiści. Nie chcę, aby Morgi stał się takim egoistom... Wystarczająco dużo ich na świecie. Mam także taką cichą nadzieję, że właśnie Joanna Go zmieni. Jak już wspomniałam o Joannie... Biedna dziewczyna. Zaangażowała się w relację z Morgensternem, a On... Szkoda gadać. Jednakże w mojej głowie narodził się plan zemsty, który Joanna może wdrążyć w życie. ^^ Wiem jedno. Oliwia na pewno jej pomoże przejść złe chwile.
OdpowiedzUsuńTeraz Gregor. Trafiło go. Nie wiem co, ale niezwykle mnie to intryguje i naprawdę rozegrałaś tak tajemniczo ten wątek, że z rozdziału na rozdział ciekawość jest coraz większa. Uwielbiam coś takiego! ♥
Dodam jeszcze jedno. Oliwia nie daj się maślany oczkom Schlierenzauera! A przynajmniej nie od razu. Niech da mu się chociaż nagimnastykować chociaż.
Czekam na kolejny rozdział. Kocham, po prostu! ♥
A ja zgadzam się z Klaudią :)
OdpowiedzUsuńI to w 100%.
Dzisiaj nie mam weny nawet do komentarzy, nie mówiąc już o kolejnym rozdziałem u mnie więc powiem tylko, że wg mnie... To jest Twoje najlepsze opowiadanie :D
Buziole Żabo :*
No kurczę, tak jak bardzo kocham Morgensterna w "prawdziwym życiu", tak go tutaj bardzo nie lubię. Taka egoistyczna świnka, nie patrząca na uczucia innych. Panie Morgenstern, takie zachowanie kiedyś pana zgubimy i pan wie, że to nastąpi szybciej niż można się spodziewać. Bo karma to mądra kobieta jest.
OdpowiedzUsuńGregor to nie lepsze ziółko jest. Tyle, że on nie ma tak lekko z Oliwią. Oli jeszcze zajdzie mu za skórę, a wtedy... No cóż, intuicja podpowiada mi, że będzie ciekawie ;)
PS. freidrehen.blogspot.com u mnie też nowość, a więc zapraszam :)
No, no, no...
OdpowiedzUsuńCały rozdział czytałam z ogromnym zaciekawieniem i dopiero na sam koniec zorientowałam się, że cały czas miałam otwartą buzię. :p
No, więc przejdźmy do sedna.
Cały czas bohaterowie są dla mnie bardzo tajemniczy. Każdy z nich ma swoją specyfikę.Gregor jest tak tajemniczy, że sama nie wiem, co mam o nim myśleć. Thomas jest nieco egoistyczny, a co łączy tych dwóch mężczyzn to ogromna pewność siebie. Joanna jest nieco naiwną kobietą, która żyje ufnością wobec każdego człowieka, co jak widać nie wyszło jej na dobre. Oliwka jest za do bardzo rozsądną i podobnie jak chłopcy pewną siebie dziewczyną, lecz mimo to jest też wrażliwą osobą. ;)
Thomas zachował się, jak skończony drań. Dla niego to tylko jedna noc, dla Joanny niekoniecznie. Nie pomyślał, że swoim postępowaniem może doprowadzić do tragedii. Brak myślenia wyprzedzającego. Niejako ośmieszył Joanne przed przyjaciółką i przed samą sobą...
Oliwia wzbudza za to we mnie respect. Bardzo podoba mi się ta postać. ;)
Tyle z moich przemyśleń na temat tego rozdziału. ;)
Tak, niebawem rozpoczęcie sezonu... ODLICZAM! ♥
Czekam na kolejny. :3
Buziaki :*
PS. Serdecznie zapraszam na rozdział nr 19. :)
Liczę na Twoją opinię. ^^
http://footballismydope.blogspot.com/
Heej, przeczytałaaam ;) Kolejny świetny rozdział. Przeprasza,ale teraz nie mam za bardzo czasu pisać. Wieczorem napiszę co o tym sądzę dokładniej.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji chciałbym Cię poinformować, że zostałaś nominowana do Liebster Award ;)
http://hardskijumpinglove.blogspot.com/2014/11/libster-award.html
Ol-la
Matko, ja cię bardzo przepraszam, że dopiero teraz, ale nie wzięłam laptopa i nie mam linków. Dobrze, że zostawiłaś swój adres u mnie. :)
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się zachowanie chłopaków, a w tym rozdziale już szczególnie Thomasa. Kto właściwie dał mu prawo by tak się zachowywać? No właśnie, nikt. Dla własnej przyjemności rani innych ludzi, tylko dlatego, że ma taki kaprys. Ugh, nie znoszę takich ludzi.
Co do Gregora - mam mieszane uczucia. I nie wiem sama, która część z nich wygrywa, dlatego wstrzymam się z opinią.
Pozdrawiam :)
VE.
nie wiem, co powiedzieć... brak mi słów po prostu. może w sumie to dobrze, bo jakbym napisała to, co mi w głowie siedzi, to by Blogger najpierw usunął mój komentarz, a następnie zablokował mi konto.
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na 4 rozdział.
weny, weny i jeszcze raz weny :*
Przepraszam, że znowu z opóźnieniem, ale ostatnio mam małe zawirowania z internetem -.-
OdpowiedzUsuńGregor... sama nie wiem, co o nim myśleć, a znowu Thomas mnie coraz bardziej drażni... Muszę przyznać, że masz talent to tworzenia charakterów bohaterów :) Dobrze, że Oliwia jest z Joanną w tych trudnych chwilach i ją wspiera.
PS. Zostałaś nominowana do Liebster Awards, szczegóły u mnie :**
Thomas jest jakiś chory, serio, takie coś się leczy. Na szczęście Gregor zaczyna sie zmieniać. Zakochał się? Myślę, że na razie na to za wcześnie, ale niewątpliwie Oliwia zawróciła mu w głowie :)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą uwielbiam jej postać. Jako jedyna nie daje się zwieść i bardzo mi się to podoba.
Rozdział jak zwykle genialny! ♥
Pozdrawiam i czekam na następny :*