piątek, 14 listopada 2014
Rozdział 4: Jeśli chcesz zmierzyć się z prawdą, podejdź do lustra i spójrz w swoje oczy.
Autor:
Unknown
Szczęście polega na tym, by z prostych rzeczy nie tworzyć intelektualnych labiryntów .
Mówiąc prawdę niczego nie ubarwiasz, nie dodajesz , nie komplikujesz. Prawda jest prosta , a kłamstwo? To ono zużywa najwięcej energii, czyniąc Nasze życie o wiele bardziej złożonym i skomplikowanym niżeli jest w rzeczywistości.
- Przecież wiesz , że się staram ?! Nie widzisz tego do cholery?! - wykrzyczał nerwowo przemierzając metry kwadratowe beżowego pokoju. Całkowicie paraliżowała go myśl o tym , że jego poukładane dotychczas życie mogłoby się w nieoczekiwany sposób skomplikować , dlatego też ściszył nieco ton swojego głosu zbliżając się do zapłakanej blondynki. - Zrozum , że tak jak jest teraz jest lepiej ... - zaczął łagodnie umiejscawiając swój stonowany wzrok na jej postaci. - Powiem im o tym , że jesteśmy razem , ale nie teraz... - gładził delikatnie jej mokry od słonej cieczy policzek.
- Thomas to trwa już za długo. Ciągle tylko obiecujesz. - mówiła poprzez wydobywające się z jej powiek łzy. - Kocham Cię i chciałabym obwieścić to całemu światu , a tak naprawdę muszę się tym dzielić sama ze sobą. To nie jest normalne. - drążyła ocierając rękawem bluzy kolejne krople.
- To chyba ja powinienem być zapewniany o Twojej bezgranicznej miłości w stosunku do mojej osoby , a nie inni nie sądzisz? - doskonale wiedział jakich słów użyć , aby jego kolejna już próba ' przetrzymania' blondynki powiodła się. - Jedyne co udowadniasz mi swoim zachowaniem i tą histerią , to to , jak płytkie i zależne od innych są Twoje uczucia kochanie... - przemówił ponownie goszcząc na swojej twarzy sztuczne zawiedzenie
- Skarbie to nie tak... - siliła się na jakiekolwiek wyjaśnienie , aby Go przy sobie zatrzymać. Chociażby na jeden krótki moment , który za każdym razem trwał dla niej jedynie chwilę, a mógłby całą wieczność. - Tu jestem ja , a w Austrii? - zaczęła żałośnie. - Tam czeka Kristina , która otwarcie twierdzi , że jesteście razem , postaw się na moment w mojej sytuacji ... - łkała popadając w jeszcze okazalszą histerię , gdy uroczy Austriak realizował dalszy ciąg swojej układanki odsuwając się.
- Kristina jest matką mojej córki i tylko to mnie z Nią łączy. - skłamał patrząc z zaciekłością i pewnością w swoim spojrzeniu na zabłąkaną twarz młodej fizjoterapeutki. Świadomie wprowadzał ją w owy stan , krok po kroku coraz bardziej , aby w rezultacie osiągnąć zamierzony sukces.... - Jeżeli nadal tego nie rozumiesz .. - zbliżył się do Niej powoli wodząc swoim ciepłym oddechem po szyi kobiety nie dotykając jej. - Musimy się rozstać... - ujął najoględniej jak tylko potrafił muskając delikatnie miejsce pod jej podbródkiem.
Nie wytrzymała. Nie potrafiła poddać się chwili , w której nie byłoby go obok Niej. Nawet gdyby dzieliła ich stumilowa odległość świadomość , że jest... należy do Niej potrafiła uczynić radosnym każdy nadchodzący dzień. Potrafiła wskrzesić chociażby najmniejszą namiastkę energii , jej wewnętrznego 'ja' , które motywowało ją do dalszej pracy. Bez Niego nie było i jej... Jego tlen , był również jej tlenem , radości które odczuwał coraz częściej stanowiły jej radosny świat. Smutek , troski? W jego obecności tego nie zauważała... Nie mogła tak po prostu wykreślić Go ze swojego świata , dlaczego? Bo to on, Thomas Morgenstern stanowił ten świat. Jej własny horyzont. - Skarbie , proszę.... - natychmiast przyległa do Niego tuląc jak najsilniej potrafiła.
Uśmiechnął się pod nosem triumfując... Delikatnie objął jej wąską talię chwilowo milcząc , aby dać dziewczynie czas , na dalszą analizę swoich poczynań , nieprzemyślanych histerii , a co najważniejsze czas na to , aby uświadomiła sobie że bez Niego jej świat straciłby sens. Wiedział , że takowe przemyślenia miały już swoje miejsce , wyczuwał to w każdym geście umacniającym jej uścisk, lecz potrzebował tej nieskazitelnej i niczemu nie zaburzonej pewności , że sytuacja z przed kilku chwil nie powtórzy się ponownie... - Sylvia tak będzie dla Nas lepiej.... - zabrzmiał. Powoli , z delikatnością wyswobadzając się z jej silnego uścisku.
Z zaborczością i wewnętrzną paniką , która prezentowała się okazale również na zewnątrz jej zagubionego ciała wpiła się w jego rozgrzane usta , nie ujmując im czułości , ale także skrajnie różnych emocji , które znalazły ujście w ich wzajemnym tańcu splątanych języków.
Bo najtrudniej się poddać , gdy w tej jednej osobie widzi się cały swój świat, gdy oczami wyobraźnie snuje się cenne wyobrażenia , których nieodłączną częścią jest ta właśnie osoba. Wtedy nie liczy się nic , nawet Nasze obawy i dojrzałe decyzje z którymi przychodzimy tracą już sens.... Najważniejszy jest on i jego stała obecność.
ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ
Miłość - łączy się z ogromnym zaufaniem, poczuciem bezpieczeństwa i niezrozumiałym powiązaniem między dwoma różnymi ludźmi. Uczucie tak ogromne, a zarazem tak bardzo kruche. Miłości nie można posiąść na stałe, nie można powiedzieć, że się ją "ma", nie można czerpać z niej nieodpowiednich korzyści. Miłość to przynależność do drugiego człowieka, to obietnice złożone w postaci wielkiego uwielbienia, to radość i spełnienie pojawiające się każdego dnia. Miłość to ktoś, nie coś. Miłość to idealizm w czystej postaci, to pielęgnacja i dbałość. Miłość to czystość.
- Spałeś z Nią , prawda?! - głos wściekłej blondynki po drugiej stronie słuchawki rozbawił go do granic możliwości. Słowa rzucane na wiatr , łamane obietnice , aż w końcu nieuzasadnione pretensje, niedorzeczne spekulacje...
- Mogłabyś skonkretyzować swoje pytanie kochanie? - zapytał nadal utrzymując na swoich ustach radosny grymas..
- Przyszła tu i wmawia mi , że jesteś ojcem jej dziecka! Gregor to nie jest śmieszne do cholery! - jej głos wyraźnie drżał tak jakby przejęła się zaistniałą sytuacją , jednak on doskonale wiedział jak w rzeczywistości wygląda to jej przejęcie. Zaaranżowany teatrzyk , w którym miał odegrać kolejną ze swoich ról. Adaptacja związku , któremu trzeba było nieco negatywnych odczuć , aby obudzić uśpione uczucia , gdyż bez Nich nawet najprostsza relacja nie ma szans.
- Przyjdzie pewnie jeszcze nie jedna... - odburknął nie mając ochoty na dalsze pogłębianie konwersacji , którą zapoczątkowała Sandra. Samo jej 'pojawienie' się tego dnia nie było niczym pożądanym , nie wspominając już o odświeżaniu mu pomięci , w której doszukiwał się możliwie najprawdopodobniejszego ze scenariuszy.
- Gregor Ty się słyszysz?! Ranisz mnie! - krzyk powoli przerodził się w cichy szloch , a emocje do tej pory głęboko skrywane odnalazły ujście w rozmowie która chciała przeprowadzić Austriaczka. Bo pomimo wszystko , pomimo tego co sądzili inni , czego zaciekle trzymał się Schlierenzauer ona kochała, wierzyła i za każdym razem wybaczała , chociaż o takowe wybaczenie nigdy nie poprosił. Żyła nadzieją , że miłość jaka ich łączyła w niedalekim czasie odnowi się i powstanie o wiele silniejsza niżeli ma to miejsce dotychczas.
- Mam Cię przeprosić? Błagać o wybaczenie czy nadal zapewniać , że nie mam nic wspólnego z tą dziewczyną , bo już sam zgłupiałem ? - zadał kolejne z pytań , które zalegały w jego umyśle przeciążonym natłokiem nowych wiadomości. Przez moment gościły w Nim decyzje na temat zakończenia relacji jaka łączy go z blondynką , lecz dodając do tego równania 'obawy' jakie posiadał zrezygnował. - Powiesz coś , czy będziemy tak milczeć? - dodał słysząc w odpowiedzi na Jego pytania jedynie głuchą ciszę. Pożądaną , nieskazitelną , lecz ' mówiącą' zbyt mało. Na tyle krótko , aby jego umysł domagał się jaśniejszych odpowiedzi.
- Wyjaśnij to Gregor. Wyjaśnij... - rozbrzmiało po raz ostatni , po czym do jego uszu dotarł znajomy dźwięk przerwanego połączenia , który doskonale odzwierciedlał postawę szatyna względem sytuacji w której się znalazł. Było ono nijakie , niezrozumiałe , a tym bardziej nie godne jego uwagi... Zdarza się w życiu , że niektóre z sytuacji całkowicie zanikają , gdy o Nich nie myślimy , bądź co ważne zachowujemy się w sposób w którym nie gościmy Ich w swoim życiu. Kolejna kobieta , nowa historia , której stał się bohaterem... Dla niektórych z pośród miliona - głównym , a dla siebie samego? Epizodycznym.
ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ
Czasami , aż chciałoby się zadać jedno konkretne pytanie , które w ustach niektórych z Nas zalega czekając na odpowiednią okazję , która przecież de facto nigdy nie nadejdzie... Zawsze będzie za wcześnie na skonkretyzowanie momentu , dobranie odpowiedniej osoby , którą określa się mianem przyjaciela , więc dość często pozostaje Nam jedynie myśl o tym kto , lub komu takowa przyjaźń się należy?...
Bo przecież Przyjaźń odczuwamy całym sobą. Jest ona dla Nas jak świeży powiew letniego wiatru, który czujemy w każdym milimetrze swojego ciała, zmysłów, uczuć, wyobraźni. Jest dla Nas jednym z najbardziej cudownych leków, który leczy ze wszystkich dolegliwości i daje poczucie wielkiej, nieskończonej siły, piękna, wartości wewnętrznej, nieskończonej miłości, poczucia bezpieczeństwa. Bo Przyjaciel, to ktoś, kto jednym słowem, spojrzeniem, gestem potrafi powiedzieć wszystko nie pytając, dlaczego.
Powszechną prawdą staje się sformułowanie , iż zwykłe koleżeństwo nazywane jest w ren magiczny , zobowiązujący sposób. Nadajemy to miano , każdemu , w kim widzimy szansę dla siebie , perspektywy do tego aby pozyskać , ugrać , odebrać coś co pomoże Nam w dalszych realizacjach postawionych celów. Coraz rzadziej w grę wchodzi człowiek i prawdziwe , trwałe relacje....
- Stefan musisz mi pomóc... - rozbrzmiał się głos zwiastujący obecność roztargnionego blondyna wchodzącego do jednego z pokoi na piętrze. - Właściwie są to dwie sprawy .. - oznajmił niczemu nie wzruszony zasiadając na jednym z krzeseł stanowiących element wystroju pokoju hotelowego.
- Czy Ty nie przychodzisz do mnie tylko jak czegoś chcesz , Morgi? - zapytał z nieco mniej widocznym entuzjazmem niżeli ten , który zasilał docelowo twarz starszego ze skoczków. - Więc pomińmy te wszystkie formalności i mów o którą chodzi? - dodał delektując się smakiem napoju , który właśnie spożywał.
- Sylvia. - jęknął cicho robiąc niewyraźną minę na samo wspomnienie o zalegającej w jego umyśle Austriaczce. Kobiecie , która zbyt wiele utrudniała , ale jednakże potrafiła też równie dużo dać... Ofiarować to czego on potrzebuje , w zamian nie oczekując nic ... Transakcja wiążąca się jedynie z jego czynną obecnością w jej życiu... - Zajmij ją czymś ... Bolący kręgosłup , dodatkowe masaże... - mógłby wymieniać godzinami , aby tylko przekonać do swoich pomysłów młodego bruneta , aby uzmysłowić mu , że jego pomoc w tej kwestii jest o wiele bardziej pożądana niżeli pozostałe z elementów układanki. Lecz nie musiał. Doskonale wiedział , że wystarczy jedynie jedno słowo , jedna niezadowolona mina , jeden krótki gest , aby przyjacielska pomoc nadeszła lecząc go z kolejnych opresji. - Zresztą wymyślisz coś. - dodał patrząc z uśmiechem na postać przyglądającego mu się skoczka.
- A tą drugą sprawą jest Aśka jak mniemam ? - zagadnął wkładając w swoją krótką wypowiedź jedynie odczucia powątpiewania dla kolejnych wyczynów ze strony przyjaciela. Zbyt wiele już widział , aby łudzić się , że Joanna może być tą jedyną, najważniejszą... Tą dla , której Morgenstern zdecydowałby się zwodzić starania fizjoterapeutki... Zatriumfował w myślach słysząc kolejną wypowiedź z ust blondyna... Chwile triumfu jednakże należą do kategorii tych , krótkich , ulotnych momentów , które mijają o wiele szybciej niżeli się pojawiły.
- Kto?! - zagrzmiał powtarzając w myślach imię , które wydobył ze swoich ust Thomas , poprawiając jego ówczesną wypowiedź. - Czego Ty od Niej chcesz ? - nie zawahał się zadać tak istotnego pytania , które nigdy wcześniej nie przeszło przez jego pełne usta. .. Kiedyś nie jest dziś. Dziś nie jest jutrem , a jutro ? Ono nadejdzie weryfikując podjęte przez Nas decyzje.
- Chciałbym ją bliżej poznać , a Ty możesz mi to umożliwić , prawda? - uśmiech na jego twarzy poszerzył się , a oczy zalśniły jeszcze okazalszym blaskiem. Zauważył szansę dla siebie , w relacji jaka połączyła Oliwię i Stefana. Krótkiej , koleżeńskiej relacji , lecz dla Niego to nie miało znaczenia. Ważnym było to iż Kraft rozmawiał z Polką w sposób , w który jemu się do tej pory nie udało. Takie wypadki losowe nie mogą mieć miejsca w życiu Morgensterna , a co ważniejsze jeżeli już się pojawią muszą być przez niego dostatecznie unicestwiane. Prosta taktyka człowieka postrzeganego przez wielu jako samolubnego egoistę.
- Nie wiesz w co się pakujesz , ale dobrze... - uśmiechnął się szyderczo ostatecznie lustrując postać rozweselonego kolegi po czym gwałtownie wstał kierując się do wyjścia. - Chodź! - wrzasnął wywracając oczyma.
- Dokąd?! - dopytał starszy z Austriaków stawiając swoje pierwsze kroki tuż za sylwetką młodego bruneta., zatrzymując go szarpnięciem za ramię. Zacięcie penetrował wzrokiem smukłą sylwetkę Stefana doszukując się odpowiedzi na swoje pytanie chociażby w najmniejszym z gestów jego ciała.
- Chciałeś poznać Oliwię , czyż nie? - zwrócił swą twarz ku postaci Morgensterna nieustannie się uśmiechając , po czym pociągnął Austriaka w stronę restauracji hotelowej gdzie miał nadzieje , zastać Jaworską.
Po raz pierwszy milczał. Nie miał słów na to , aby ocenić zachowanie Krafta , chociaż nikt nie wymagał od niego takowej oceny. Brunet za każdym razem wywiązywał się z danych obietnic , spełniał stawiane przed Nim oczekiwania , lecz wszystko było zależne w czasie , a teraz? Nadszedł moment , gdy po krótkiej rozmowie musiał spojrzeć w zielone tęczówki uśmiechniętej Oliwii , która wolnym krokiem przemierzała drogę pomiędzy barem , a stolikiem w którym oboje zasiedli. Za szybko. Zdecydowanie zbyt szybko doszło do konwersacji... Pytanie jedynie na co czekać? Czy czas , który dostałby od Stefana zmieniłby cokolwiek w jego postępowaniu ? Zmieniłby wrażenie , które po sobie pozostawił w źrenicach szatynki ? Spowodowałby zmianę jej patrzenia na jego sylwetkę i osobowość? Nie. On potrzebował tego czasu dla siebie. Dla własnej , nieopanowanej wygody , dla schematu , który powoli układał się w jego umyśle , a który domagał się ulepszenia , dla dobrania odpowiednich ze słów , których mógłby użyć , aby wywołać na twarzy Polki szczery uśmiech... Czasu , którego potrzebował.... nie otrzymał... a który wbrew jego powszechnym zapewnieniom nic by nie zmienił.
- Dzień dobry, życzą sobie panowie czegoś? - zapytała zatrzymując się po środku mężczyzn siedzących naprzeciw siebie. Jej wzrok powędrował na sylwetkę młodego Austriaka , którego radosny wyraz twarz powodował iż niechęć do osoby przyglądającej się jej systematycznie minimalizowała się , pozwalając na oddalenie od siebie rozczarowania związanego z Jego postacią, z zachowaniem które zaprezentował w stosunku do Joanny jak i jej samej.
- Może na początek coś mocniejszego dla kolegi. - oznajmił nieprzerywanie goszcząc na swojej osobie radosne emocje. Skinieniem głowy wskazał na postać Morgiego , którego zakłopotanie czy też niemożność odnalezienia się w sytuacji potrafiłaby rozbawić do łez , gdyby nie miejsce w którym się obecnie znajdowali. Z pozorną powagą w tonie swojego głosu odezwał się ponownie , mając na uwadze to w jakim celu znaleźli się w restauracji. - Oli pozwól , że Ci przedstawię... - wskazał dłonią na zakłopotanego blondyna. - Thomas Morgenstern , mój najlepszy przyjaciel...
Gdyby oczy przemawiały zamiast ust , a słowa zamieniły się w spojrzenia ludzie nie stwarzali by na swojej drodze sytuacji , z których jedyną drogą okazać mógłby się atak , życie byłoby o wiele prostsze , ciekawsze , a może przede wszystkim uczące iż mowa ciała jest o wiele przydatniejsza niżeli potok słów rzucanych na wiatr. Że jedno krótkie spojrzenie , jedna chwila wystarczy aby przekazać drugiemu człowiekowi Nasze uczucia , potrzeby , pragnienia , których chcieliby abyśmy stali się częścią , a co najważniejsze stać by Nas było na wypowiedzenie krótkiego , ale jakże szczerego 'przepraszam' , bo przecież oczu nie da się w żaden sposób oszukać tym bardziej gdy owe spojrzenia jednoczą się w geście zrozumienia.
- Thomas. - wstał , wyciągając w kierunku szatynki swoją dłoń. Na jego zaróżowiałą twarz wkradł się uśmiech, gdyż umysł doskonale spisał się w stworzonej dla niego roli. Formułował kolejny schemat , dokładnie z precyzją rozkładając go przed Austriakiem w sposób , który dal mu poczucie iż tym razem również zwycięży. Bo przecież im dłużej o coś walczymy tym nagroda smakuje lepiej.
- Oliwia. - uścisnęła dłoń radosnego blondyna , widząc w jego oczach triumf. Poczucie , które nie zwiastuje niczego innego jak przedmiotowości z jaką ją traktował. Z tą samą iskrą pewności siebie , swoich przekonań i siły o wiele większej niżeli wszyscy inni myślą. Jej wzrok z nieugiętą natarczywością penetrował niebieskie tęczówki Austriaka dając mu wewnętrzne poczucie , że powoli osiąga swój wyznaczony cel, cel którym miała stać się ona. - A dla Ciebie Stefan ? Napijesz się czegoś? - zabierając swoją dłoń skierowała swoje pytanie do młodego bruneta.
- Coś zimnego. - oznajmił krótko , widząc w usposobieniu szatynki niechęć w stosunku do sytuacji w jakiej miał czelność ją postawić. Widział w jej zielonych tęczówkach niezręczność , niepokój jaki wystąpił podczas koleżeńskiego gestu z Thomasem. Pomógł i na tym ta pomoc się zakończyła... Odprowadził wzrokiem Jaworską , po czym zdziwiony przyglądał się poczynaniom kolegi z kadry , który zaraz po odejściu Oliwii poszedł w jej kierunku.
ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ
W rzeczywistości naszego życia pytania, albo rodzą się same w wyniku jakiś sytuacji, czy spraw, ale mogą być z całą świadomością stawiane przez nas samych, abyśmy mogli odkryć prawdę, albo jakąś tajemnicę, nurtujące nas jakieś kwestie. Stawianie pytań, jest jakby poszukiwaniem klucza, który pozwoli nam otworzyć odpowiednie drzwi, za którymi odnajdziemy, to, czego poszukujemy. Stawianie pytań, może być poszukiwaniem odpowiedniej wiedzy, czy sposobu postępowania, by rozwikłać problemy, bądź też pogłębić pewne sprawy, by być bardziej mądrym, czy doświadczonym. Stawianie pytań nie jest oznaką głupoty, ale znakiem że człowiek czegoś poszukuje, że coś go ciekawi , intryguje, że pewne sprawy są dla niego nie jasne , bądź zwyczajnie zadaje je sobie by uwolnić umysł od niepotrzebnej i niepożądanej wiedzy jaką posiada.
- Więc jak będzie? Kolacja? - uśmiechnął się jeszcze szerzej niżeli miało to miejsce przed momentem zastawiając powierzchnią swego ciała drogę , którą podążała Oliwia. Kolejny punkt planu , którym się kierował , kolejny punkt , który z opanowaniem jak i determinacją zdecydował się zrealizować. - Czekaj , czekaj ... - przymknął na moment powieki , zamykając swe morskie już teraz tęczówki w otchłani ciemności, by powoli odbudować zarys w swojej głowie. Szkic sytuacji w jakiej się znalazł. - Miałabyś ochotę zjeść ze mną kolację? - poprawił się ukazując światu piękno swojego spojrzenia , które w tamtym czasie spoczywało na zdezorientowanej szatynce.
- Nie. - zdało się usłyszeć jej cichy pisk , wywołany niemożnością zrozumienia poczynań Thomasa. Zazwyczaj rozumiała ludzi , zgadzała się z Nimi , szukając choćby nici porozumienia z ich usposobieniem , jednak nie tym razem. Nie ten człowiek , nie ten mężczyzna , Wielkie ' nie' dla wszystkiego co prezentował swoją osobą. Umiejętnie próbowała wyminąć postać blondyna ocierając się przypadkowo o jedną ze ścian.
- Nie , bo .. ? - zagrzmiał pozbawiając ton swojego głosu naturalnego ciepła i nostalgii która nieustannie starała mu się towarzyszyć. Jednym zwinnym ruchem przyparł ciało zielonookiej do beżowej elewacji , zaciskając swoje silne dłonie na jej nadgarstkach.
- Nie mam obowiązku Ci się tłumaczyć , Thomas... - wyraźnie podkreśliła imię swojego oprawcy , jak i stanowisko , które zajmuje w relacji pomiędzy Nimi. Jej oddech stał się coraz płytszy wykazując tym iż obawia się dalszych posunięć ze strony Morgensterna, że to do czego się posuwa jest na tyle niestosowne , aby mogła odczuwać lęk i dyskomfort w jego bliskiej odległości.
- A ja jednak sądzę , że Aśka nagadała Ci na mój temat niestworzonych rzeczy , a Ty jako jej przyjaciółka obiecałaś się nie angażować w relacje ze mną ... - opanował nieco ton swojego głosu , pozwalając na to , aby jego ciepły baryton dotarł do uszu niedostępnej Polki. - Mówiłem już , że Twoje spojrzenie jest hipnotyzujące? - dodał umiejętnie stykając swoje czoło z czołem kobiety.
- Jak spojrzenie każdej innej kobiety w zasięgu Pana wzroku Panie Morgenstern.- oznajmiła oględnie próbując wydostać się z silnego uścisku blondyna , który z coraz wyraźniejszą nachalnością pozyskiwał kontrolę nad jej drobną sylwetką. - Proszę mnie natychmiast puścić! - uniosła lekko ton swojego aksamitnego głosu , jednakże nie można było tutaj mówić o krzyku , gdyż nie chciała zwracać uwagi gości hotelowych , którzy mogliby poruszać się w pobliżu.
- Do twarzy Ci z tą niedostępnością kochanie... - wyszeptał pomiędzy kolejnym z pocałunków , który skradł z pełnych ust dziewczyny. Pocałunek natarczywy , brutalny , pewny swego ... pozbawiony najmniejszej z cząstki człowieczeństwa , chociażby przyzwoitości. Pocałunek przesycony negatywnymi emocjami , chęcią udowodnia czegoś sobie jak i innym w bliskim otoczeniu. Pocałunek nieprawdziwy , sprawiający jedynie ból...
- Morgi zostaw ją! - zdało się usłyszeć głos mężczyzny. Barwę , którą Thomas doskonale znał i zdołałby rozpoznać zapewne w każdym miejscu , o każdej porze... Ton , którym mógł przemawiać jedynie jego bliski przyjaciel. Gregor. Tylko jego było stać na ukazanie swego oblicza w takiej sytuacji , niczego nie wnoszącego , być może ratującego z opresji , jednakże pod żadnym względem pożądanego. Odzywając się nie chciał niczego uzyskać , a może to tylko błędne pozory stworzone na potrzeby ubarwienia swojej postaci w mniemaniu Morgensterna. Świat jest horyzontalny jak i postawy ludzi , którzy go zamieszkują.
- Żegnam. - rzuciła oschle poprawiając niedbale ułożoną białą koszulę , która opiewała jej ciało. Jednym spojrzeniem zmierzyła sylwetki obu skoczków , po czym z zadumą widoczną nawet gołym okiem oddaliła się , zostawiając obu panów samych , zagłębionych w swoich myślach , niedorzecznych spekulacjach , a może i kolejnych planach , które wspólnie mogą stworzyć.
ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ
Stefan.
Niby panuje powszechne twierdzenie , że w relacje pomiędzy dwojgiem ludzi nie należy się wtrącać. Że robiąc to co uważamy za konieczność , a może nazywając to pomocą z Naszej strony ingerujemy w sprawy , które nas w żaden sposób nie dotyczą. Nigdy się nad tym dogłębnie nie zastanawiałem , bo przecież nie taka moja rola. W kontaktach międzyludzkich zawsze byłem na tej właściwej pozycji , nie oczekując od Nikogo zbędnych łask w konstrukcji obcowania z drugim człowiekiem.... Ba! Przecież nie jestem jedynym , który tak o sobie myśli. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Schlierenzauer , Morgenstern... Dwa odległe światy , a przypadek niemal ten sam. Beznadziejny. Zastanawiam się tylko czy warto Nas w ogóle w jakikolwiek sposób do siebie porównywać. Nigdy nie wykorzystałem swoich zdolności komunikacji do tego , aby zwabić płeć przeciwną , a co lepsza wykorzystać ją w wiadomych celach , więc? Ale czy teraz nie postąpiłem chociaż w odrobinie podobnie do Nich ? Wtrąciłem się do relacji pomiędzy Morgim , a Oliwią doskonale zdając sobie sprawę czego tak właściwie może chcieć od Niej Thomas. Bliższe poznanie? Patrzę w niebo i sam się dziwię Bogu , że jeszcze nie zagrzmiał w takiej sytuacji ... Przecież większej bajki nie słyszałem już od lat , a było już ich ogrom w mojej karierze pomocnika , czy mediatora... Wiem jedno. Nie pomógłbym mu nawet w tak banalny sposób jak przedstawienie Go Oliwii , gdybym nie miał pewności , że szatynka doskonale sobie z Nim poradzi. Nie odważyłbym się zaryzykować Naszej koleżeńskiej relacji , gdybym nie miał przeczucia , że Thomas zacznie żałować swoich postępków w najbliższej przyszłości. Więc może nie jest , aż tak źle? Może pomimo tego , że tak wiele nas łączy jednak różnimy się?
Oliwia.
Czasem nie chcesz uciec od świata., a uciec od siebie. Najłatwiej jest wtedy gdy nic nie masz. Przynajmniej nie mogą Ci już więcej niczego odebrać. Myśląc odebrać mamy na myśli wszystkie wspomnienia , zapamiętane sytuacje ... motywy z przeszłości o których przypomina teraźniejszość. Bo przecież powrotu tych wspomnień obawiamy się najbardziej. To one ranią , zadając kolejne ciosy... Sprawiają ból dotykiem , słowem kolczastym jak drut...
Zachowanie Morgensterna zdałoby się zaliczyć do tych z kategorii nieodpowiednich , nawet i nagannych , ale czy kogokolwiek to obchodzi ? Nie. To jego życie , jego zachowanie , słowa ... On ponosi za nie odpowiedzialność tak jak i za to co robi ze swoją osobą. Nie można komuś czegoś nakazać , nie można sprawić by stał się kimś kim tak na prawdę nigdy nie był... Nie można oczekiwać zmian , tam gdzie nawet i sam zainteresowany nie pokłada nadziei...
Najłatwiej jest stać z boku i oceniać , a może i nawet kłaniać się z aprobatą i wszechobecnym uwielbieniem dla zachowań innych ludzi , lecz najtrudniejszy z momentów to ten , gdy wszyscy oczekują od Ciebie tego czego wiesz , że nie możesz im dać....
-------------
Należą się Wam kochane ogromne podziękowania z Mojej strony.
Za wsparcie , obecność , cenne opinie...
Mam nadzieję , że rozdział godny Waszej uwagi.
I edytowany Stefcio dla Ciebie Ty Inspiracjo Moja!♥
9 dni!
Wielkie odliczanie trwa!;D
Wasza Ann.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ależ ja jestem zła. Gniew, złość, może nawet swego rodzaju nienawiść, w stosunku do postaci Thomasa w tejże historii. To, co on tutaj wyprawa, nie potrafię żywcem pojąć. Czy w jego oczach naprawdę każda kobieta jest tylko rzeczą?! Po co pytam… Odpowiedź sama nasuwa się na język śledząc tutaj jego zachowania i słowa, które raz po raz kieruje do swoich ‘ofiar’. Tylko tych dziewczyn szkoda. Nawet Sylvii… Taaak, i mówię to ja! Bo tak rzecz ujmując, to one się po prostu zakochały. Kobiety też mają podobno to do tego, że szybko się przywiązują i –w większości- związki traktują nieco poważniej. Chcą rodzinę, męża itp., aż tutaj nagle na drodze pojawi się niby idealny kandydat w postaci Morgena i co? Szkoda gadać, po prostu.
OdpowiedzUsuńHa! Ale jest Oliwia! Moja iskierka nadziei w związku z karą dla Thomasa. No może nie tyle karą, ale powrotem złej karmy. Jestem z niej taka dumna. Tak pięknie go spławiła. No godne podziwu! Już mi się jej charakterek podoba! Najpierw przyzwoicie rozprawiła się z Gregiem, teraz Thomas, jednakże… Mam takie przeczucie, że Morgenstern nie odpuści. A i również przecież to Gregor miał ‘kilka spraw do załatwienia z Oliwią’, więc na pewno będzie ciekawie! Nie pomijając oczywiście faktu, że podtrzymuję to, co pisałam tydzień temu. :) Oliwia to naprawdę intrygująca, tajemnicza postać, która jak na razie jest dla mnie dosyć nieprzewidywalnym bohaterem, co się ceni!
I mój najukochańszy, cudowny, najlepszy, uroczy, kochany- Stefan.♥♥♥ Cudowna pustać! Świetnie go wykreowałaś i opowiadaniu, naprawdę! Jego kwestie czytałam po kilka razy! I jeszcze ma takie dobre serduszko… A i również podoba mi się, że ma tak dobre relacje z Oliwią. :D Może to zaprocentuje w przyszłości, co? Ja tam nie chcę nic mówić, ale takie koleżeństwo często przeradza się w coś innego. Ha, ale wówczas byłoby ładnie. Morgi, Gregor oraz Stefan, który konkurują o serce Oli!♥ Zresztą… Co byś nie wymyśliła, moja droga, będzie genialne, zaskakujące i intrygujące. Dałabym sobie za to nawet rękę uciąć! W końcu właśnie z tego słyniesz. :)
I tak na koniec, nie mogę pominąć faktu, że już kolejny raz (!) wprowadziłaś mnie w niesamowity stan. Katharsis… Tak, tak to się nazywa. Odrywasz od Ziemi swoimi przemyśleniami, wartymi szczególnej uwagi oraz dialogów, za które również należy Ci się ogromny plus. Trudno pisać dialogi tak bezstronne, indywidualne dla każdego z bohaterów. Zawsze jest jakaś postać, dla której chcemy więcej ugrać i naprawdę to jest widoczne, podczas czytania, ale u Ciebie czegoś takiego nie znalazłam. Tutaj sytuację można porównać do jakiejś szkoły przetrwania. :D Każdy walczy, rywalizują, a naturalność? Zachowana! Moja zdolna! ♥
Zatem mi teraz nie pozostało nic innego jak czekać na kolejny rozdział. Cóż, tak samo jak bohaterzy są ‘Potrzebujący miłości’, tak ja jestem ‘potrzebująca nowych rozdziałów na tym blogu’. ♥ Czekam! Z ogromną niecierpliwością, ale czekam!
Trzymaj się tam, mój Mistrzu nad Mistrzami! ♥
TEAM STEFAN! ♥
OdpowiedzUsuńGregor i Thomas to takie bezmyślne i samolubne bałwany tutaj. ⛄⛄
I zgadzam się całkowicie z Klaudią. Mi też chyba po raz pierwszy w jakimkolwiek opowiadaniu jest szkoda Sylvii. Dlatego dla niej mam kwiatuszka 🌷🌸🌹
I wybacz te glupie obrazki w komentarzu ald mam nową klawiature w telefonie i Android dał mi w prezencie jakieś dziwne mini obrazki i je testuje.
A rozdział jak zawsze u Ciebie super!
Buziole 😘
I nie wszystkie obrazki działają. :(
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńThomas chyba w żadnym opowiadaniu jeszcze tak nie działał mi na nerwy. Jak można traktować kobietę jak rzecz? -.- Po prostu ręce opadają... Za to postać Stefana wykreowałaś bezbłędnie. Ubóstwiam go <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next :**
PS. Zapraszam na nowy rozdział :)
Boże, Thomas. Weź ty się ogarnij, co? Wstyd mi za ciebie, tak po ludzku wstyd. Mam nadzieję, że kiedyś ktoś zrobi z nim to samo, co on robi z tymi wszystkimi dziewczynami. Może wtedy w końcu zrozumie, że nie można tak traktować innych ludzi.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowy rozdział. :)
No ja nie mam słów na zachowanie Thomasa. To co robi jest niedorzeczne, moralne i tak bardzo egoistycznie. Krzywdzi wszystkich wokół dla chwili swojej zabawy, osiągnięcia własych korzyści. Chłpie, ogar...
OdpowiedzUsuńEch się zbulwersowałam. No zły Thomas, zły!
rany, jeszcze chwila, a naprawdę wyjdę z siebie i stanę obok -.-' jaki ten Morgi jest poje..., znaczy się powalony.oszczędzę sobie przeklinania, bo nie warto. mam nadzieję, że się jeszcze ogarnie.
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział. daj znać na GG.
weny, weny i jeszcze raz weny :*
Thomas mnie troszeczkę zirytował. Zachowuje się jak skończony kretyn i egoista..
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest cudowne tak poza tym, zostanę tu na dłużej. Życzę Ci dużo, dużo weny. Twórz kochana szybko, bo czekamy na kolejny rozdział <3
Znów muszę przeprosić za opóźnienie, ale liceum nie oszczędza :(
OdpowiedzUsuńThomas mnie bardzo zirytował! Na prawdę potrzebna mu jest osoba, która udowodni mu, że warto kochać a traktowanie kobiet w sposób przedmiotowy może kiedyś uderzyć w niego z podwójną siłą.
Ta sytuacja z Oliwią była po prostu obrzydliwa! Morgi jest zadufanym w sobie dupkiem, niestety. Jednak mam nadzieję, że gdzieś tam głęboko w nim siedzi poukładany mężczyzna, którego trzeba po prostu wydobyć.
Co do Gregora - myślę, że on powoli przechodzi "metamorfozę", chociaż bardzo mi się nie spodobało jak potraktował Sandrę... Może i jej nie kocha, ale to go nie usprawiedliwia do ranienia jej.
Cudo, cudo, cuuuudo ♥
Lecę czytać następny :*
Naaadrobiłam ♥
OdpowiedzUsuńBlog jest mega <3
Thomas mnie irytuje odrobinkę ale, że bardzo go lubię przymykam na to oko tak samo z Gregorem :)
Super rozdział :*
Czekam na nowy :)