środa, 19 listopada 2014
Rozdział 5 : Możesz mieć tysiąc szans i ani jednej nie wykorzystać.
Autor:
Unknown
Nie po to się urodziliśmy, by uciekać. Nie po to się urodziliśmy, by być nieszczęśliwymi, a nikt nam szczęścia na tacy nie przyniesie. Trzeba sobie o nie zawalczyć. Walczyć i wygrać!Podejmujesz wybór, ponosisz konsekwencje. Od czasu do czasu dobrze jest zrobić sobie przerwę w poszukiwaniu szczęścia i po prostu być szczęśliwym, bo to nie my przychodzimy na świat, lecz świat przychodzi do nas. Urodzić się znaczy tyle, co dostać cały świat w prezencie. Nie bądźmy marionetkami ,bo życie to nie teatr. To stworzona przez Nas historia , do której scenariusz piszemy sami. To fakty i zdarzenia , to niepodważalne teorie ziemskiego człowieczeństwa. Życie to My. Bez Naszego czynnego udziału nic nie istnieje...
- Nie uważasz , że należą mi się jakieś podziękowania? - zdało się usłyszeć głos , który stawał się coraz bardziej słyszalny , zwiastując jedynie bliskość osoby , która stała naprzeciw Niej. Człowieka , którego uśmiech zasilał całą twarz , a brązowe jak gorąca czekolada źrenice pozyskiwały odpowiedni blask z tegoż , że uśmiechu.
- Podziękować mogę Ci jedynie z grzeczności , a nie z wdzięczności , więc takowe podziękowania chyba nie mają głębszego sensu ? - odpowiedziała znużona. Dzień wydawałby się być zbyt krótki , aby doprowadziła swoje sprawy do końca , by zamknęła zapoczątkowane plany , jednakże w tamtej chwili mógłby się zakończyć. Krótkie , treściwe ' dziękuje' , zamknięcie powiek w oczekiwaniu na rozpoczynający się za kilkanaście godzin nowy dzień.
- Z grzeczności czy też nie , oboje zgadzamy się z tym że mi się należą tak ? - plątał nadal nie zważając na znużenie rozmową jego rozmówczyni. Miał jeden cel , konkretny punk zaczepienia , którego postanowił się trzymać . Wszystko za każdym razem zmierzało ku jego wyznaczonym celom , więc dlaczego teraz nie miałoby się tak stać? W mniemaniu Gregora Schlierenzauera nie było innej możliwości niżeli ta , w której zwycięża z triumfem rysującym się na ustach. - A skoro mi się należą , to spacer dołączony do podziękowań nie będzie chyba dla Ciebie zbyt dużym wyzwaniem... - bardziej oznajmił niżeli zapytał pomniejszając odległość jaka dzieliła go od szatynki. Swoją prawą dłonią ujął pasmo jej długich włosów bawiąc się nim zalotnie , okręcając wokół swoich palców. Jego źrenice penetrowały bladoróżową twarz Polki, zatrzymując się na postaci jej morskich , zielonych tęczówek. Tych , które już kiedyś widział. Tych, które właśnie poznał... Odkrył na nowo.. Ale czy możliwym jest to , że można odkryć to co już się kiedyś widziało? Czy możliwe , że znamy coś pomimo tego , że nasz umysł nie potrafi dokładnie skompletować potrzebnych informacji?
- Wybacz , ale zdecydowanie bardziej wolę spacery w samotności. - odezwała się przerywając kontakt wzrokowy , który nieusilnie starał się podtrzymać Austriak. Zbyt wielki ból powracających wspomnień dało się odczytać z orzechowej tekstury , aby mogła pozwolić sobie na dalsze odkrywanie magicznych tajemnic.
- Oli dlaczego Ty tak właściwie mnie nie lubisz , co? - wtrącił ujmując w swoją dłoń kruchą istotę rąk szatynki. Nieustannie gładził jej jedwabną skórę sam nie zdając sobie sprawy z tego co tak właściwie dzieje się w jego wnętrzu podczas ich bliższych spotkań. Wszechobecne ciepło rozchodzące się jak gorąca lawa centymetr po centymetrze , zastygające dopiero wtedy , gdy z jego pola widzenia znika jej drobna postać. Melancholia , która jest mu o wiele bliższa , niżeli ta w której tkwi od kilku lat... Spokój ciała i duszy. Chwilowy relaks pozwalający na zapomnienie o wszystkim co dzieje się w życiu. Jego kruchym , niestabilnym życiu.
- Po pierwsze i chyba najważniejsze. Oliwia jeżeli już ... - zaczęła zacięcie penetrując wzrokiem zakazane dla Niej części ciała Tyrolczyka. - Po drugie nie mniej ważne , nie jesteśmy w przedszkolu Panie Schlierenzauer , w którym to życie składa się jedynie z osób lubianych czy też tych które odebrały Nam ulubioną zabawkę. Czas dorosnąć... - wydobyła z siebie z łagodnością, ale i wyczuwalnym niezrozumieniem dla dalszych prób zapoczątkowanych przez szatyna na stworzenie jakiejkolwiek relacji pomiędzy Nimi.
- Pozwól mi się poznać ... - zabrzmiał aksamitnym barytonem przyciągając do siebie roztrzęsione ciało Jaworskiej, pozwalając jej zaciągać się męską wonią jego perfum , zezwalając na to aby czuła jego delikatne dłonie na swojej jedwabistej skórze , a w rezultacie chcąc odbudować w samym sobie strzępki zapomnianych wydarzeń , które miał pewność są ukryte gdzieś w jego wnętrzu . Wspomnień , które związane są z postacią Oliwii , chociaż nie do końca wiedząc w jaki sposób. Czuł coś , czego nie pamiętał. Coś co miało dla niego ogromne znaczenie.
- Pozwól mi się poznać Gregor... - zdało się usłyszeć jej szept , który po raz kolejny spowodował gruntowne zniszczenie jego świata. Wewnętrznej euforii , która do niedawna zasilała jego rozgrzane ciało , poczucia , że może o wiele więcej niżeli przeciętny człowiek stąpający po ziemi, że ma tą cholerną kontrolę nad swoim życiem , że to on trzyma w dłoniach ramy swojego przeznaczenia... To on decyduje , żądza , a w rezultacie otrzymuje. Mylił się. Po raz pierwszy od kilku lat zdał sobie sprawę jak błędne jest jego życie. Dlaczego? Jej głos , słowa które powtórnie wróciły ... ' Kto upoważnił Cię do tego , aby mnie ranić? Pozwól mi się poznać'. Stał w bezruchu jak jeszcze kilkadziesiąt godzin temu , nie potrafiąc wypowiedzieć żadnego ze znanych mu słów. Ruch ręką , czy też zwykłe stanie w miejscu stało się dla niego ogromnym wyzwaniem. Wszystko za sprawą jej cichej barwy głosu , słów wypowiedzianych szeptem , lecz w jego umyśle krzyczących z o wiele większym natężeniem.
ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ
- Nie o takim życiu marzyłam dla siebie. - odezwała się upijając łyk swojej chłodnej już kawy. Jej wzrok błądził po ciemnym podłożu w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania dręczące ją od kilku dni. Pytania , których ilość systematycznie wzrastała pod wpływem kolejnych informacji docierających do jej uszu.
- Wiesz, nie jestem pewna, czy komukolwiek życie układa się dokładnie tak, jak sobie zamarzył... - uśmiechnięta usiadła na przeciw swojej koleżanki stawiając na stolik gorącą miętową herbatę. - Możemy jedynie starać się ze wszystkich sił realizować nasze dążenia. Nawet jeśli wydaje nam się to niemożliwe. - zakończyła zagłębiając swoje pełne wargi w parującym naparze.
- Oli ... - zaczęła niepewnie nie potrafiąc spojrzeć w istotę zielonych tęczówek przyjaciółki. Odczuwała lęk przed niezrozumieniem z jej strony , przed kolejnym źle zadanym pytaniem , przed tym jak zostanie oceniona , chociaż wiedziała że szatynka nie potrafiłaby jej ocenić , skrytykować czy też przydzielić do powszechnie wszystkim znanych grup ludzkich osobowości. - Czy Ty i Thomas ... Czy Was coś łączy? - wyjąkała błądząc nerwowo dłońmi po jasnym blacie stołu jadalnego.
Wydawałoby się , że najjaśniejsze z odpowiedzi są tymi pożądanymi , że oczywistością jest , iż jedno krótkie ' nie' zdziała o wiele więcej niżeli wszechstronna , ułożona w głowie odpowiedź , którą w rzeczywistości przekażemy do słuchu publicznego. Aczkolwiek nie zawsze przekaz Naszych myśli jest na tyle rozbudowany , aby każdy mógł odczytać z Nich to co dzieje się w umyśle , to co odczuwa ciało , gdy otrzymujemy to jedno z najprostszych pytań. Nawet jeżeli rozmówcą chcącym uzyskać odpowiedzi jest Nasz przyjaciel... Można by było powiedzieć , że sytuacja jest wtedy o wiele bardziej skomplikowana. - Widziałaś Nas w holu kilka godzin temu jak sądzę... - zaczęła patrząc ze zrozumieniem w błękit oczu Joanny. - Między mną , a Panem Morgensternem nie ma niczego czego mogłabyś się obawiać. To zabawa z jego strony , a niezrozumienie z mojej. - zakończyła mając nadzieję , że choć w niewielkim stopniu rozjaśniła Szajsner zaistniałą sytuację.
- Oli , pomóż mi. - ujęła dłoń szatynki przebierając drobnymi palcami. Zdawała sobie sprawę , że może wymagać zbyt wiele , ale myśl o tym że nie poczuje więcej rozgrzanych dłoni blondyna , nie odczuje żadnej przyjemności związanej z jego nieludzko bliską odległością , nie podda się zmysłowości jego słów rujnowała całkowicie jej konstrukcje... Niszczyła świat w którym do tej pory żyła. - Wiem , że byłam jedynie zabawką w jego dłoniach , wiem że on nie poczuje do mnie niczego, ale ja nie chce żyć myślą że go nie ma. Chcę, aby był chociaż na jedną krótką chwilę , Chwilę w której będę szczęśliwa , pomimo że nie będzie trwała wiecznie...- mówiła ocierając ze swoich bladych policzków słone łzy.
- Nie rozumiem , gdzie w tej historii widzisz miejsce dla mnie ? - zapytała zdziwiona zachowaniem Joanny. Miłość nie wybiera , nie szuka poklasku , nie ocenia... a w tym konkretnym przypadku nie popłaca. Cierpienie. Jedyne na co skazuje się blondynka chcąc utrzymywać dalszą relację z Austriakiem. Cierpienie zapoczątkowane przez chwilowe szczęście , przez radość odczuwanego pożądania... Godna do przeżycia , potrzebna. Bo nie ważne jak długo będzie trwał ból , ważne że przed jego pojawieniem trwaliśmy w szczęściu , a to uczucie warto okalać wspomnieniami.
- Może i on się Tobą bawi , ale będzie to robił dopóki nie ulegniesz , rozumiesz? - nieskładnie próbowała przedstawić szatynce swoje pole widzenia. Posuwała się daleko , stosując pomysły którym nigdy by się nie poddała , lecz musiała to zrobić. Musiała zawalczyć o swoje szczęście. - Spotkaj się z Nim. Porozmawiaj. Zrób coś żeby chciał się ze mną zobaczyć.. - mówiła nieskładnie.
Czy odmowa uzyskałaby efekt o którym chcielibyśmy powiedzieć? Czy bezprawne wykręcanie się z propozycji rzuconej przez recepcjonistkę , nie zostałoby uznane za brak chęci pomocy , dla jej spragnionego umysłu? Czy jedno , donośne ' To nie moja bajka' nie zniszczyłoby jej marzeń ? Planu , który zdecydowała się zrealizować? Skinieniem głowy zaakceptowała propozycję Szajsner nie chcąc pogłębiać jej bólu. Bo czasami podejmujemy decyzje , z którymi w żaden sposób się nie zgadzamy , nie widzimy w nich miejsca dla siebie , a jednak staramy się je tam znaleźć ... Z najzwyklejszej chęci pomocy. Ludzkiej pomocy , dla dobra drugiego człowieka.
ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ
- Z Sandrą wszystko ok ?- zdało się usłyszeć zatroskany głos jednego ze skoczków , który siedział na przeciw swojego kolegi z drużyny w niewielkim saloniku przynależnym do apartamentu sypialnego. Wyraz twarzy jego przyjaciela przyprawiał go o zmartwienie, stan w którym już tak dawno nie było dane mu się znaleźć. Nie z postacią Gregora Schlierenzauera.
Błędnym wzrokiem mierzył sylwetkę starszego z kolegów nie mogąc odpowiedzieć na zadane pytanie. Nie znajdując odpowiedzi na jego treść w swojej głowie. 'Wszystko ok' - rozbrzmiewało w stłumionym przez różne zdarzenia mijającego dnia umyśle. Czy oby na pewno? Jakże miał to określić? Co zrozumieć przez tak banalne pojęcie jakie zostało rzucone na jego barki. Uśmiechnął się jedynie krzywo , dając do zrozumienia , iż nie jest zainteresowany dalszą konwersacją z kolegami.
- Co z Aśką Morgi? - padło kolejne z trudnych pytań. Jednak nie dla Niego. Grymas radosnych emocji na jego twarzy zwiastował iż w tego typu pytaniach sprawdza się najlepiej. Że ingerencja innych ludzi w jego życie prywatne jest mu całkowicie na rękę. Bo nie ważne jak mówią , ważne aby w ogóle mówili.
- Była i już jej nie ma. - odpowiedział upijając łyk swojego trunku. Ale czy oby na pewno? Czy tak objawiała się prawda? To była zdecydowanie jego prawda , w której nie było miejsca dla zranionych uczuć , wiążących relacji , niepotrzebnych powrotów do tego co minęło , co już dawno za Nami. - Co zbyt długo to nie zdrowo , nie? - uśmiechnął się jeszcze szerzej niżeli miało to miejsce przed momentem lustrując postać ciemnowłosego Tyrolczyka.
- Twój kolejny cel to zapewne ta szatynka z restauracji, co ? - pisk następnej z teorii , która miała jednego konkretnego odbiorcę. Jednego , który mógłby powiedzieć cokolwiek , a w rzeczywistości wyrazić swoją aprobatę dla zapytań najstarszego z mężczyzn... Andreasa Koflera , który niespodziewanie włączył się do konwersacji.
- Nie radzę Ci Morgi. - zdało się usłyszeć głośniejszy szept Schlierenzauera , który w jednej chwili znalazł się bardzo blisko sylwetki uśmiechniętego blondyna. - Mam gdzieś to z kim i kiedy sypiasz , jak się prowadzasz , a tym bardziej na jakie chwyty łapiesz te wszystkie panny , ale Oliwia dla Ciebie nie istnieje , więc bądź łaskaw zakodować to w swojej głowie. - dodał zacięcie lustrując teksturę zielonych oczu Austriaka. Przyjaciela , powiernika czasami i nawet wspólnika w niektórych z błahych spraw , lecz nie teraz. Nie w momencie gdy chodziło o dobro Jaworskiej. Osoby z którą nie wiązał żadnych planów , nie snuł przysłowiowej przyszłości , lecz miał powiązanie w przeszłości. Czuł to z każdym jej słowem , z każdym kolejnym dotykiem który na Niej wymuszał. Czuł , lecz nadal nie potrafił powiązać ze sobą faktów , odbudować w swojej pamięci tak ważnych zdarzeń.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć , że ta cała szatynka wpadła Ci w oko Schlieri? - prychnął nie zdając sobie sprawy po jak cienkim gruncie zmierza. Wyczuł w zachowaniu przyjaciela , coś co kompletnie nie wiązało się z sylwetką Gregora , a przynajmniej nie z okresu w którym obecnie się znajdowali. - Przecież to kolejna nic nie znacząca dziewczyna... - przypomniał słowa , które do niedawna były dewizą przewodnią Schlierenzauera.
- Nie wymyślaj Morgi. - odburknął chcąc zachować się jak najbardziej naturalnie. Chcąc podtrzymać pozory jakie stwarzał od dobrych paru lat. Na jego ustach pojawił się krzywy uśmiech skierowany do kolegów z reprezentacji , po czym jego nic nie mówiące spojrzenie przejawiło się na sylwetce blondyna. - Oliwia należy do mnie. Jak wszystko pójdzie dobrze odstąpię Ci ją po jakimś czasie. - dopowiedział wyraźnie komunikując przyjacielowi swoje stanowisko w zaistniałej sprawie.
Mówi się , że w obliczu kilkakrotnego zawodu miłosnego w akcie zemsty, w obawie przed kolejnym, zaczynamy traktować ludzi przedmiotowo... Paradoksalnie, im bardziej stajemy się nieczuli, tym bardziej - wbrew sobie, potrzebujemy szczerego, głębokiego uczucia miłości.
- Tylko , żeby to nie trwało zbyt długo Gregor... - odezwał się z przekąsem klepiąc ramię kolegi , aby utwierdzić Go w przekonaniu , iż przyjął do wiadomości jego słowa. Pozornie , ale jednak. W głowie snuł już kolejną z prób , która pozwoli mu na głębsze zbliżenie się do zielonookiej , a w rezultacie posiądzie to co w jego mniemaniu należy do Niego. Przez chwilę . Jeden krótki moment , ale jednak. Chwila przyjemności okalana przez nieustanne próby pozyskania kogoś z kim nie wiąże się przyszłości.. Nie ważna teoria , najważniejsze jest odnotowanie kolejnego sukcesu na swoim koncie.
- Czy Wy się słyszycie do cholery?! Oliwia nie jest rzeczą , nie jest kimś kogo możecie sobie przekazywać z rąk do rąk! Czy Wy już do końca zgłupieliście?! - rozległ się krzyk najmłodszego z siedzących mężczyzn. Stefana Krafta , który patrzył z niezrozumieniem na twarze kolegów , którzy w jednej sekundzie stracili w jego oczach bardzo wiele. - Może zamiast precyzować kolejne plany działania na zwabienie do łózka Oliwii zająłbyś się treningami i poprawianiem kondycji mentalnej Schlieri , bo te Twoje podboje łóżkowe ni jak się mają do skoków co pokazał mijający sezon! - rzucił w stronę zaskoczonego szatyna , w głowie którego myśli wirowały w jeszcze okazalszym tempie niżeli miało to miejsce przed momentem. - A Ty z czego się śmiejesz idioto?! - odezwał się powtórnie lustrując postać rozweselonego Thomasa. - Wiesz myślałem , że to chwilowe z Twojej strony. Że te wszystkie dziewczyny stanowią jakąś odskocznie od strachu , który towarzyszy Ci po wypadkach , ale Ty zwyczajnie zacząłeś się świetnie bawić nie zważając na to co one czują. - próbował uspokoić ton swojego głosu , jednakże szargające jego wnętrzem emocje całkowicie to uniemożliwiły. - Mówiłeś , że siadając na tej cholernej belce , masz przed oczami zdarzenia z wypadku... Że czujesz się tak jakbyś oddając kolejny ze skoków leciał po raz ostatni. Tak jakbyś kończył życie ... - cytował niedawne z słów Morgensterna. - Te wszystkie dziewczyny zahipnotyzowane Twoim głosem , poddane obietnicom , które im sprzedajesz za każdym razem oddają właśnie taki skok! Ostatni skok , po którym nic już nie ma! Fundujesz im ból , który sam odczuwasz! Jesteś potworem Morgenstern i nie myśl , że kiedykolwiek Ci jeszcze pomogę w tych idiotycznych rozgrywkach! - zakończył trzaskając drzwiami na pożegnanie.
- A jemu co? - usłyszeli głos przerywający krępującą ciszę zalegającą w pomieszczeniu. Przyglądali się sobie na wzajem próbując odpowiedzieć cokolwiek. Próbując nie dopuścić do swoich umysłów raniącej prawdy , która mogłaby zburzyć to na co tak ciężko pracowali. Niezależność , szczęście , radość , chwilową możność posiadania czegoś czego nie mają inni. Wszystko złudne , określone w czasie jednakże ich czasie. Czasie , którego nie potrafili zmienić , a może i nie chcieli , bo tak żyło się o wiele łatwiej.
- Zdurniał. - oznajmili równocześnie skoczkowie , których w dużej mierze dotyczył wywód Krafta , po czym powrócili do wcześniej wykonywanych czynności. Bo najprościej jest zapomnieć. Oddalić od siebie to co jest niewygodne , co utrudnia Nam pozostanie w Naszej ' bezpiecznej sferze'. Pożegnać to co usłyszane , a powitać to co pożądane.
ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ
Każdy człowiek w każdej sekundzie swojego życia projektuje swoją przyszłość. Każda rzecz którą robi , myśli bądź mówi jest czymś w rodzaju balonika, który unosi go ku przyszłości. Zależnie od tego jakie powietrze znajduje się w baloniku leci wolniej , albo szybciej , bliżej kurzu i ziemi , bądź bliżej ciepła i słońca. W zależności od tego jakie emocje towarzyszą Nam danego dnia taka energia znajduje się w unoszącym Nas baloniku. Im więcej jest w Nas zdrowego optymizmu , marzeń , pokładów nadziei tym balonik unosi się wyżej . Na tyle frywolnie by dotrzeć do najodleglejszych miejsc w Naszym prywatnym świecie.
- Thomas , poczekaj. - półmrok okalający hotelowe korytarze okazał się być idealnym miejscem na rozmowę. Spokojną , klarowną , tą z którą wiązała złudne plany. Ta , która miała dać jej nadzieję , pozwolić marzyć , a w rzeczywistości zapoczątkować tą chwilę jej prywatnego szczęścia.
- Mogłem się domyśleć , że to Ty... - odezwał się całkowicie innym tonem głosu , niżeli ten do którego pozwolił jej się przyzwyczaić. Odsunął się znacząco od postaci Szajsner , która każdym kolejnym gestem wyrażała jak bardzo potrzebuje Go w układance swojego życia. Jak ważną kartą jest w tym rozdaniu. - Było nam razem dobrze , ale to tylko chwilowe. Nigdy Ci niczego nie obiecywałem , więc dorośnij dziewczyno. - zabrał ponownie głos zatapiając swoje niebieskie tęczówki na bladej twarzy Joanny.
- Thomas , ale ja niczego nie oczekuje, nie chce żadnej deklaracji , żadnych obietnic... - zaczęła ponownie nie tracąc ani krzty nadziei , ani grama energii za przyczyną której pojawiła się w otoczeniu Austriaka. - Chce być przy Tobie , dla Ciebie. Pomagać Ci we wszystkim , wspierać , tak zupełnie za nic. - gładziła delikatnie policzek Morgensterna z wyczuwalną uwagą , ciepłem przemawiającym nawet przez tak banalny gest z jej strony. - Wystarczy , żebyś był. Pozwolił mi się czasami do siebie przytulić , pocałował gdy będziesz miał na to ochotę. Dla Ciebie to nic , a dla mnie? - zbliżyła swoje chłodne i odrętwiałe wargi do rozgrzanych ust skoczka delikatnie je muskając. - Daj mi tę chwilę szczęścia , proszę... - wyszeptała składając na upragnionych wargach namiętny pocałunek.
Natychmiast odsunął się od blondynki przekazując jej tym iż nie ma szans na zrealizowanie jej pragnień. Że dla Niego historia zakończyła się z dniem , w którym poddała się jego gestom, że to co próbuje mu przekazać swoim zachowaniem nie ma dla Niego już żadnego znaczenia. Została zapomniana , skreślona , zachowana w miejscu w którym Thomas nie widzi dla siebie już przyszłości , a może i korzyści które mógłby posiąść.
- Wybaczcie , że przeszkadzam , ale jesteś potrzebna w recepcji. - chęć powielenia swoich zapewnień w kierunku Morgensterna przerwał jej głos zbliżającej się Oliwii , która zmierzyła jedynie swoim wzrokiem postać mężczyzny po czym kierując swój subtelny uśmiech na sylwetkę Joanny oddaliła się.
- Jeżeli zrobisz coś dla mnie , to obiecuję, że pomyślę nad tym co może Nas łączyć... - po raz pierwszy zdecydował się użyć swojego aksamitnego barytonu , który wprowadzał Joannę w stan wewnętrznego paraliżu , w którym mogłaby trwać wiecznie. Opuszki jego palców znalazły ujście na jej zgrabnej talii , a usta których nie miał zamiaru używać względem blondynki odnalazły drogę do jej szyi gdzie inicjowały kolejne z muśnięć. - Mam sprawę do Twojej koleżanki , ale pech niestety sprawia , że nie możemy porozmawiać gdyż ciągle ktoś Nam przerywa. Mogę na Ciebie liczyć? - wyjaśnił dyskretnie szepcząc do ucha Szajsner nie zaprzestając wykonywanych pieszczot.
- Thomas , ale ja nie mogę. Nie powinnam... - jąkała się uzależniona od dotyku jego gorących dłoni , za dotyk których oddałaby wszystkie z możliwych skarbów jakie posiadała. Nie potrafiła wytłumaczyć sobie własnego zachowania , pragnień czy odczuć które wirowały w jej wnętrzu , wiedziała jedynie że zrobi wszystko , aby podtrzymać zaistniałą w chwil.
- Jeszcze przed momentem deklarowałaś zupełnie co innego .. - zakomunikował nieco oschlej odsuwając się wyraźnie od sylwetki Szajsner , która pochłonięta była każdym jego gestem. Widział w jej oczach jak zatraca się w każdym jego dotyku , jak wiele potrafiłaby zrobić., aby był szczęśliwy. Dla Niego nic ważnego , żadna znacząca informacja , jednakże na tyle ważna , aby mógł ją dostatecznie wykorzystać do realizacji własnych celów.
- Załatwię to , tylko proszę pocałuj mnie Thomas. .. - wymamrotała ze smutkiem pochłaniając całą powierzchnię ciała blondyna. Liczyła jedynie na jeden gest z jego strony. Tak nieważny dla Niego co zdążyła wyczuć już na początku , ale jakże priorytetalny dla Niej. Zwiastujący zgodę , na jej chwilowe szczęście , ukazujący to , że jednak wbrew pozorom nie jest dla niego obojętna.
Bez słowa przyległ do ciała rozgrzanej Polki z zachłannością wpijając się w jej usta. Z triumfem oddawał się kolejnym pocałunkom , wiedząc że doskonale realizuje swój plan. - Czekam na Ciebie w pokoju kochanie... - wyszeptał kończąc jeden z najdłuższych pocałunków jakie miał okazję zanotować w swojej karierze podrywacza.
ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ
Oliwia.
To była przeszłość. Nic więcej. Stare fotografie. Tamte ulice. Tamten czas. Tamte miejsca. Tamto ciepło. Śmiech i płacz. Radość powitania i smutek rozstania. Pijane noce i beznadziejnie trzeźwe dni. Drapanie za uchem i delikatne pieszczoty. Regularność. Jednostronna stabilizacja. Przeszłość. Coś co próbowała oddzielić od siebie za każdym razem gdy się pojawiało , coś co powracało jeszcze silniejsze, bo przecież był jedynym człowiekiem, którego pojedyncze spojrzenia, tyle dla Niej znaczyły, które spamiętywała pojedynczo jedno po drugim, kojarząc je z chwilą, uczuciem, które towarzyszyły jej w trakcie zjednoczenia się oczu, dniem i okolicznościami, w których to się zdarzyło. Nieważne, jak wiele nowych twarzy poznała , ile na co dzień spotykała sytuacji ,nieustannie na zakrętach swojego życia poszukiwała jego. Chciała odnaleźć nadzieję, że kolejny podmuch wiatru przyniesie jego zapach lub głos. Za każdym też razem, kiedy pomyślała w ten sposób, spuszczała smutno głowę uświadamiając sobie , jak dawno wszystko się między Nimi skończyło, jak wiele poświęciła , a w rezultacie nie otrzymała nic. Chwilową rozkosz , kilkuminutowe pocałunki , obietnice rzucane na wiatr , tak jak i czułe słowa kierowane w jej kierunku. Wszystko tak zmyślone , sztuczne początkujące jedynie cierpienie. Ból i wstręt do samej siebie , do zachowania i płytkości własnych celów jakie zaprzepaściła. Niezrozumienie sytuacji na którą wyraziła zgodę , poddanie się jednej magiczej chwili po której nie było już nic. Szare , życie , które musiała ubarwić sobie sama. Porzucona , opuszczona bez żadnego planu na samą siebie. Nie poddała się jednak. Walczyła , a co najważniejsze tą walkę wygrała.
Joanna.
Każdy popełnia w życiu błędy , z których bez względu na wszystko zostanie rozliczony. Każdy podejmuje decyzje nie zawsze się zgadzając z ich przekazem. Czasami robimy to nieświadomie , a czasami patrzymy na nie poprzez pryzmat czegoś innego. Zaślepieni , ale jednakże świadomi konsekwencji. Świadomi szkód jakie mogą wywołać , a jednak zdecydowani , aby zaryzykować. Pytanie tylko co tak naprawdę zyskamy? No co? Chwilowe uczucie , które nigdy nie będzie szczere ? Momentalną stabilizację de facto zależną od poczynań osób z bliskiego otoczenia? Warto? Czy warto jest nadstawiać przyjaźń i relacje z Nią związane , aby tak właściwie nie dostać nic w zamian? Wiec po co ? Po jaką cholerę w to brnąć? Pewnym jest że serce całkowicie przysłania pole widzenia rozumu.
-----------------------------
Miał być opublikowany pod koniec tygodnia , ale jest dziś.
Ze specjalną dedykacją dla Ciebie kochana!
Wraz z Nim przesyłam energię i ciepło! Poprzez Niego chce Ci przekazać , że BĘDZIE DOBRZE!
P.S Wracaj szybko , bo wiesz..?
' Połknęłam czekolady dwie. Wypiłam całą colę też.
Ponieważ cię nie było wciąż wysmarowałam dżemem dom.
Obrazy poniszczyłam tak, że poznać ich już nie ma szans.
Firanki pozrywałam Ci zrobiłam wycinanki z nich... '
Dziękuje Kochane za Wasze wsparcie w postaci komentarzy.
Motywuje!
Jeszcze 2 Dni♥
Wasza Ann.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie wiem dlaczego ale jakoś (tutaj narażę się wszystkim) podoba mi się Thomas w tym opowiadaniu :D
OdpowiedzUsuńGregor ciut mniej bo właściwie to nie można Go rozgryźć, najpierw robi z siebie maCZo od siedmiu boleści a potem nagle się wycofuje zachowując się jak wystraszona mysz... Dziwne. Ale pewnie prędzej czy później to wyjaśnisz :P
Powyższe jednak nie zmienia faktu, ze ja jestem całym serduchem TEAM STEFAN!! <3
Team Stefan! :D Szkoda tylko, że jego tak bardzo prawdziwe słowa nic nie zmieniły i w żaden sposób nie dotarły. Bardzo szkoda.
OdpowiedzUsuńTeam Stefan :) Thomas, ahhh Już się przyzwyczajam do takiego jego wizerunku. A Gregor jak Gregor w tym opowiadaniu ma swój świat i swoje zabawki. Czekam na następny:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Aldona :)
Bardzo przepraszam,ze dotarlam dopiero teraz, ale czas nie pozwalal mi na wczesniejsze odwiedziny. :c Nadrobilam wszystko i juz jestem. :)
OdpowiedzUsuńSzczerze? Chcialabym, zeby Gregor i Oliwia byli razem. Thomas nie robi na mnie takiego wrazenia jak jego przyjaciel. :) On chyba poczul cos do Jaworskiej, ale jej odczucia w tej kwestii nie sa mi znane. Jest bardzo tajemnicza... bardzo. ;)
Postawa Krafta bardzo mnie urzekla. ♥♥♥ Lubie chlopaka, jest taki czarujacy. ^^
Nie rozumiem takze postawy Joanny... Chce na sile miec przy sobie czlowieka, ktory nic do niej nie czuje? Moze jak na razie jego obecnosc jest dla niej szczesciem, ale to tylko kwestia czasu, az przerodzi sie to w bol i cierpienie...
Czekam na kolejny :*
Buziaki :*
PS. Juz jutro rozpoczecie sezonu!! <3 <3 <3a tak generalnie to nawet i dzis... ^^
Stefan jest jak dla mnie najlepszą postacią tej historii ^^ Od samego początku byłam w Team Stefan i tak pozostanie do końca, choćby nie wiem co :) Zdziwiła mnie postawa Gregora. Czyżby odpuścił? Według mnie powinien być z Oliwią, bo naprawdę do siebie pasują.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie :**
Dziękuję Ci za pozostawienie linka na moim blogu :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko i muszę przyznać, że historia jest świetna i bardzo wciągająca :)
Thomas i Gregor... ich zachowanie, jak dla mnie jest odrażające, traktują kobiety jak swoją własność... ja, jednak wierzę, że spotkają tą jedyną prawdziwą miłość, która zmieni ich i pokaże jak można prawdziwie kochać...
Co do Oliwii, rozumiem, że nie chce mieć nic wspólnego z Gregorem, bo niegdyś bardzo ją skrzywdził... Wydaje mi się, że tylko ona może być dla niego ratunkiem... Ratunkiem przed ostateczną utratą człowieczeństwa, którego tak mało w nim zostało...
Joanna.. nie wiem, czy da radę zmienić Thomasa, ale uważam, że powinnam spróbować nauczyc go miłości...
Jest jeszcze Stefan, bardzo pozytywna postać, która odrazu polubiłam :)
Podsumowując, blog jest cudowny, a muzyka towarzysząca mu tworzy nastrój :)
Byłabym wdzięczna, gdybyś podała mi tytuł tej piosenki :)
Twój blog dodaję do obserwowanych i czekam na kolejny rozdział :***
jak zwykle spóźniona, ale to nie moja wina. mimo wszystko przepraszam :*
OdpowiedzUsuńBoże, jak kiedyś lubiłam Morgiego, tak teraz go nie znoszę -.-' normalnie mam ochotę coś mu zrobić...
Gregor, jego tez zaczynam powoli przestać lubić...
czekam na następny rozdział.
weny, weny i jeszcze raz weny :*
PS: przepraszam, że tak krótko i chaotycznie, ale nie za dobrze się czuję :(
OdpowiedzUsuńUgh… No to się ładnie spóźniłam. :( I właśnie przez to jestem jeszcze bardziej zdenerwowana! Bo pierwszy powód, to oczywiście Pan Morgenstern. No błagam… Co za facet! Ja nie mam na niego słów, naprawdę. Jak można być tak nieczułym, przebiegłym, niewrażliwym, zapatrzonym w siebie i własne potrzebny, narcystyczny i jeszcze kilka epitetów przewinęło się przez moją głowę, ale tutaj już nie będę cytować. Tak będzie najlepiej. :D Ech… Ale nadal zastanawiam się jak to zrobiłaś, że po raz pierwszy nie umiem wypowiedzieć się o bohater zerze, którego, lekko mówiąc, nie trawię! Tak po prostu mnie zatkało i nie umiem przepowiedzieć niczego więcej, aby skomentować to, co on tutaj wyczynia. A robi wiele, oj wiele… Świetnie go wykreowałaś, kochana! Kolejny powód, by chylić czoła. :D
Kolejny… Gregor. On jest tutaj cudowny! Kocham go takiego! Po prostu kocham! Ale z drugiej strony… Zaś nie wiem jak Go sobie rozłożyć na czynniki pierwsze. Bo raz wydaje mi się być takim chamskim Schlierenzauerem, który nie widzi niczego więcej, oprócz czubka własnego nosa, ale kiedy są sceny, gdy rozmawia On z Oliwią, mam wrażenie jakby stał się innym człowiekiem. Nie wiem czy to ja już tracę zmysły (a to bardzo, bardzo możliwe) i szukam drugiego dna, ale czuję się wtedy, gdybym czytała o Schlierenzauerze, któremu zależy na kobiecie w sposób inny, wyjątkowy. Zobaczymy, co nam naszykujesz w przyszłości, ale już nie mogę się doczekać! I chcę więcej scen Oli-Greg. No kocham Ich dwójkę!
Jeszcze jedna taka kruszynka tutaj… Joasia. No ja nie chcę myśleć o Niej źle. Jest przecież pozytywną postacią, kobietą, która się tylko zakochała. I to nieszczęśliwie zakochała w mężczyźnie, który… A nie, dobra. Na temat Morgena się już nie wypowiadam, bo mnie fantazja kolejny raz może ponieść za daleko. :D Ale wracając do tematu… Szkoda mi jej, no… I chyba tylko to współczucie sprawia, że ją trawię jakoś możliwie. Jakoś nie wyobrażam sobie tego, żeby jakakolwiek kobieta w taki sposób ‘płaszczyła się’ przed takim facetem… Usprawiedliwia ją miłość i mam nadzieję, że Oliwia jakoś jej pomoże w tym całym zamieszaniu rozterek sercowych, Joasia w końcu przejrzy na oczy i nie będzie się prosić o łaskę wielmożnego Morgensterna… (Ugh)
Iiiii… Mój najukochańszy, najsłodszy, dziś zajął drugie miejsce w konkursie, moje dziecko najukochańsze, urocze… Stefan! ♥♥♥ Bohater. Tak Ci powiem, że tutaj to ja się w nim zakochałam.♥ Zauważyłam także, że pojawił się w zakładkach bohaterów, więc mam szansę, że poczytam o nim jeszcze więcej? :D No jedyna nadzieja wśród płci brzydkiej! Jedyna! ♥
Przyznam Ci się, że nienawidzę tego uczucia, kiedy wiem, że muszę pożegnać się z tym opowiadaniem. No cóż… Prawda, że nie żegnam się na długi czas, ale i tak taki smutek mogę dostrzec w swoim wnętrzu, że to już jakby taki mój mały koniec. :( A mogłabym przecież czytać to non stop!
Zatem pisz sobie tam, pisz szybciutko! Czekam na kolejny!
Weny, Mistrzu! ♥
Chyba postawię Stefanowi piwo xD Wielkie brawa dla tego pana, że nie bał się wykrzyczeć chłopakom prosto w twarz, to co myślą o nich wszyscy dookoła. Szkoda, że oni się tym nie przejęli :/ Przynajmniej Thomas, ehh, brak mi słów, na prawdę. On brnie w to jeszcze głębiej. Niestety obawiam się, że wiem po co mu zbliżenie się do Oliwii przez Aśkę. To na prawdę nie fair. Dziewczyny znalazły się w nieodpowiednim miejscu, o nie odpowiedniej porze i muszą teraz cierpieć.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Gregor nie uważa Oliwii za jednorazową przygodę. On jest w niej zakochany! On tylko nie chce tego do siebie dopuścić i się oszukuje (oh, skąd ja to znam, true story c':).
Według mnie Aśka jest desperatką. Na miejscu Oliwii przemówiłabym jej do rozumu.
Jestem bardzo ciekawa co wydarzy się następnym razem ♥
Pozdrawiam, Tyśka :*
http://sztuka-zapominania-ski.blogspot.com/
http://dont-look-back-carpe-diem.blogspot.com/