piątek, 28 listopada 2014

Rozdział 6: Wolność,o którą tak ciężko walczył okazała się więzieniem.



Bo to właśnie praca , natłok przybywających obowiązków pozwala Nam zapomnieć , uwolnić się od chwil , którym poddajemy się siedząc w zaciszu domowego ogniska. To ją przeklinamy w myślach , każdego nadchodzącego dnia , gdy budzik wskazuje poranne czynności nakazując Nam podniesienie się z łóżka , ale to za jej sprawą możemy rzucić się wir zalegających spraw oddając się jej bez zbędnej pamięci.
- Zastałem może Panią Jaworską? - zdało się usłyszeć głos jednego z gości hotelowych , który swoim pojawieniem wzbudził zainteresowanie innych gości przebywających w restauracji. Uśmiechnął się szeroko do kelnera zarządzającego barem , po czym z niecierpliwością oczekiwał odpowiedzi.
- Pani Oliwia jest na piątym piętrze w jednej z sal konferencyjnych. Z informacji jaką posiadam przygotowuje bankiet , który ma się odbyć jutro na Państwa zlecenie. - odpowiedział uprzejmie , nie sądząc iż przedstawione przez Niego informacje są tymi najbardziej pożądanymi przez Austriaka.
Biorąc w dłonie kufel z zimnym złocistym trunkiem udał się do windy nie omieszkając przy tym tworzenia kolejnych planów związanych z postacią uroczej szatynki. Poruszał się powoli w półmroku wąskich korytarzy docierając do pomieszczenia , w którym blask lamp był nieco wyraźniejszy, jednakże nie pozbawiony romantycznego uroku. Najciszej jak tylko mógł posuwał się w kierunku siedzącej tyłem Polki , która nucąc nieznaną mu melodię oddała się czynności jaką było składanie płóciennych serwetek.
Przyglądał się jej zacięcie , podziwiając ruchy jej delikatnych dłoni , podziwiając spokój , który dla Niego był czymś nieosiągalnym , czymś co nawet przy tak pozornie banalnej czynności staje się niemożliwe. Z uśmiechem na ustach zbliżył się znacząco do sylwetki zielonookiej kładąc na jej powieki swoje chłodne dłonie , czym niewyobrażalnie ją przestraszył , chociaż starała się tego nie okazywać.
- To nie jest zabawne... - przemówiła wciągając do swych płuc dostateczną ilość tlenu , aby jej ciało nie poddało się drżeniu. Wraz z powietrzem do jej nozdrzy dotarł znajomy jej zapach. Męski , asertywny , pełen świeżości. Woń , która idealnie komponowała się jedynie z jednym mężczyzną. Thomasem Morgensternem. Niemalże natychmiast uniosła się wstając , czym spowodowała iż jego dłonie opadły na jej zgrabną sylwetkę. - Czego Ty znów chcesz?! - podniosła ton swojego głosu , jednakże nie można było nadać mu miana 'krzyku' .
- Poznać Cię? - zapytał , wiedząc doskonale jaka jest wyznawana przez Niego mantra. Nigdy nie tracił czasu na bliższe poznanie płci przeciwnej , co nie zmieniło się także w tym przypadku. Przypadku , nieco trudniejszym jakim określił sylwetkę Jaworskiej , ale nie niemożliwym do zdobycia. Gdyby tak było nie marnowałby kolejnych minut swojego życia na wpatrywanie się w istotę jej przerażonych zielonych tęczówek , w których stara się ukryć całą fasadę zdenerwowania , ale także przez które chciała pokazać jak silną i wartościową jest kobietą. - Chyba nie będziesz mi tego utrudniała ? Nie potrafiłabyś się mi oprzeć.. - na jego twarz wkradł się subtelny uśmiech , a niebieskie dotąd tęczówki zmieniły swoją barwę na nieco zieloną teksturę , którą obdarzał każdy centymetr ciała szatynki.
Przywarł swoimi biodrami do jej podbrzusza, przyciskając ją silnie do stołu. Dzięki temu zwolnił ręce, które błyskawicznie rozpięły całą jej bluzkę. Po chwili zaczął całować jej szyję, delikatnie przygryzając jej skórę , by następnie przejechać  językiem po jej ustach lekko je zwilżając.
- Nie rób tego... - zdało się usłyszeć cichy aczkolwiek pewny głos Oliwii , która niezgrabnie wiła się pod ciężarem ciała Austriaka. Jej dłonie nerwowo błądziły po jego ciele , próbując odepchnąć Go , a co się z tym wiąże zakończyć definitywnie zapoczątkowane przez niego pieszczoty.
- Przecież nie zrobię Ci krzywdy kochanie... - wyszeptał nadgryzając delikatnie płatek jej ucha , powodując iż jej ciało przeszedł kolejny dreszcz. Wywołany emocjami , myślami , które całkowicie opanowały jej umysł snując to kolejne z teorii na dalszy rozwój sytuacji. Rozwój , którego się obawiała , jednakże nad którym nie potrafiła panować. - Rozluźnij się ... - zażądał przemierzając  jej ciało swoją dłonią , badając je centymetr po centymetrze zauważając iż opór ze strony Oliwii stosunkowo maleje.
- Oli jesteś tutaj ? - głos dochodzący z korytarza całkowicie wypełnił przestronną salę konferencyjną , powodując zdezorientowanie na twarzy Austriaka , który niekontrolowanie odsunął się lekko od dziewczyny. Wyraz twarzy szatynki zmienił się natychmiastowo odzwierciedlając jedynie złość i niesmak pozostawiony po zachowaniu jakie zaprezentował Morgenstern. Zachowaniu , które nie powinno jej zdziwić , czy w jakikolwiek sposób zaskoczyć , aczkolwiek zachowaniu które stało się dla niej czymś zaskakująco męczącym.
Jednym zwinnym ruchem odepchnęła od siebie sylwetkę przylegającego blondyna po czym wymierzyła w jego zaróżowiałą twarz siarczyste uderzenie. Cios tak na dobrą sprawę nie zmieniający nic , cios , który dla Niej był doskonałą odskocznią dla chwiejnych emocji , jednakże gest , który dla Thomasa nie znaczył nic. Ukazał jedynie rozhisteryzowane oblicze  kolejnej z pożądanej przez niego panny. Złowrogie spojrzenie spotkało się z niebiańskimi tęczówkami skoczka okazując jedynie niechęć do jego osoby , odzwierciedlony w każdym jej geście czy przypadkowym słowie. - Powtarzam po raz ostatni. Nie waż się więcej tego robić , bo ja nie jestem Twoją zabawką Thomas. - oznajmiła opuszczając pomieszczenie.

 ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ


- Prosiłem o ciemne piwo , a nie jakiś szajs , który mi tutaj serwujesz! - na sali restauracyjnej rozległ się krzyk jednego z gości hotelowych zajmujący jeden ze stolików. Nieobecnym wzrokiem spoglądał na postać przestraszonej , zakłopotanej kelnerki , którą miał okazje poznać kilka dni wcześniej. Przypadkowa znajomość spowodowana impulsem z tamtego dnia , nie miała najmniejszego wpływu na zaprezentowane przez Niego zachowanie. Musiał się odstresować , oddalić od siebie emocje wywołane kolejnym telefonem zaniepokojonej Sandry. Krzyk , nieuzasadnione pretensje , bezpodstawne oskarżenia... słowa , które wychodzą z ust bez problemu , sprawiając ten kłopot innym przypadkowym osobą.
- Przepraszam Cię Gregor. Zaraz .... Ja to naprawię.... - roztrzęsiona dziewczyna usiłowała złożyć najprostsze ze zdań nie mogąc skupić się na podstawowej czynności jaką było zrealizowanie zamówienia. Unosząc kufel z zimnym piwem , kładąc go na tacę poddała się działaniom zbędnych emocji powodując iż trunek przewrócił się , a jego treść zaległa na ciemnych spodniach siedzącego Austriaka.
- Kolejna niekompetentna idiotka! - wrzasnął penetrując swoim wzrokiem postać Mai , po policzkach której spływały łzy. Słona ciecz opięła całą powierzchnię jej bladej skóry.  - To jest jakiś cyrk, a nie renomowany hotel! A Ty ? Kto do jasne cholery Cię tutaj zatrudnił wariatko?! - Nie potrafiła złożyć słów , które powinny znaleźć odzwierciedlenie w każdej z podobnych sytuacji , nie mogła sparować myśli , czy uspokoić drżenia kruchego ciała.  Odwracając się na pięcie pochłonięta jedynie wstydem jaki miała okazję doświadczyć próbowała się oddalić , co uniemożliwiła jej zbliżająca się postać Oliwii Jaworskiej.
- Nic się nie stało Maju. - odezwała się spokojną barwą głosu , gładząc delikatnie ramię swojej podwładnej.  - Idź doprowadzić się do porządku ... - dodała odprowadzając blondynkę wyrozumiałym wzrokiem do wyjścia z restauracji po czym skierowała swe łagodne usposobienie na sylwetkę wściekłego Tyrolczyka.
- Nic się nie stało?! Nic?! - wrzasnął tym razem kierując swój nieopanowany krzyk na Jaworską , która okazała się być niewzruszona na jego oskarżenia , co doprowadziło Go do jeszcze większej złości  podnosząc poziom adrenaliny w organizmie . - Wszyscy jesteście tutaj z jakiegoś przypadku! Nic nie potraficie ,  a ten bałagan śmiecie nazywać hotelem. Kpina! - dokrzykiwał coraz to wyraźniej podjudzony łagodnością z jaką spoglądała na niego zielonooka.
- Skończył Pan już te oskarżenia ? Czy może doda Pan jeszcze coś odkrywczego? - zapytała , wiedząc iż nie postępuje profesjonalnie traktując Schlierenzauera w sposób nieuprzejmy. Jednakże od zawsze starała się dbać o dobro swoich pracowników szczególnie , gdy osoba będąca gościem restauracji w perfidny sposób uniemożliwiała im wykonywanie swoich obowiązków.  - Radziłabym udać się do pokoju , bo mokra plama na pana garderobie nie wygląda zachęcająco... - dopowiedziała siląc są na opanowanie rozbawienia , które pojawiło się w skutek przyswojenia do wiadomości konsekwencji zdarzenia.
- Co Ty sobie wyobrażasz , co?! Myślisz , że jak  kilka razy ze sobą rozmawialiśmy , to masz prawo traktować mnie tak oględnie?! Żądam rozmowy z dyrekcją! Teraz! Natychmiast!  - dopowiedział poruszony nie panując nad tonem swojego głosu. Nadal brzmiał on tak jak nie powinien. Histeria , niemożność poradzenia sobie z natłokiem wydarzeń , chęć wyładowania się na kimkolwiek... Wszystkie emocje wzrastały w zaskakująco szybkim tempie. - Wylecicie stąd wszyscy! Powtarzam wszyscy!
- Dokładnie  , my tylko rozmawialiśmy. - potwierdziła z uśmiechem lustrując postać Schlierenzauera. Jej umysł odruchowo starał się dopasować jedno ze snujących się rozwiązań pasujące do zachowania jakie zaprezentował , jednakże bezskutecznie. - Pierwsze piętro , pokój 103. - poinformowała po czym oddaliła się zostawiając szatyna samego. Pochłoniętego jedynie przez swoją złość i niezadowolenie. Przez słowa , które nadal tkwiły w jego pamięci , obietnice , których nie mógł zrealizować , a o których realizację się upominano.


 ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ


-  Podziękowanie od kolejnej zawiedzionej Twoimi obietnicami? - przemierzając ciemne korytarze usłyszał głos jednego z swoich kolegów , widocznie drwiący , okazujący jedynie niezrozumienie , brak jakiejkolwiek chęci pomocy , lecz czegoż mógł się spodziewać . Sam komplikował sobie życie , do stopnia , w którym najprostsza z sytuacji potrafiła wyprowadzić Go z równowagi. Usłyszał to nie raz , nie dwa lecz nadal nie na tyle donośnie , aby zmienić cokolwiek, przynajmniej spróbować.
- Zamknij się Kraft! - wydobył z siebie z niezadowoleniem patrząc na postać młodego bruneta , którego spokój , rozwaga , stabilizacja życiowa wprowadzała go w jeszcze okazalsze stany złośliwości jakiej pokłady posiadał. - Zajmij się swoim poukładanym życiem , a nie wpieprzasz co rusz w moje! - dopowiedział żegnając przyjaciela trzaśnięciem drzwi od swojej sypialni.
Wydaje się Nam , że stanu w którym tkwimy nie da się pogłębić w żaden sposób , nikt ani nic nie zwiększy natężenia złości , nie spowoduje iż emocje zalegające w Naszym wnętrzu pogłębią się jeszcze bardziej wprowadzając Nasz umysł w obłęd , a ciało w wyraźne drżenie.
Kolejny telefon , kolejna nieodebrana wiadomość , narastający sygnał nadchodzącego połączenia.
- Czego Ty znów ode mnie chcesz?!- wrzasnął doskonale rozpoznając nadawcę połączenia. Blondynkę przez którą pogłębiał kolejny ze swoich nieprzyjemnych dni. Sprawczynię negatywnych emocji w jego organizmie. Kobietę , z którą pomimo pozorów nie wiązał już nic.
- Gregor , kochanie ja muszę Ci o czymś powiedzieć... - jąkała nie wiedząc jak dobrze dobrać słowa , aby zostały odebrane w sposób pożądany przez szatyna. Aby nie wywołały niepotrzebnych emocji , oskarżeń , ale zrozumienie i chęć wsparcia , którego potrzebowała.. - Tylko się nie denerwuj. To będzie dla Nas najlepsze wyjście... - próbowała zacząć , jednakże na marne były jej próby , gdyż Schlierenzauer nie miał najmniejszej ochoty na słuchanie jej wywodów.
- Potrzebuje przerwy Sandra. Od wszystkiego. Od Ciebie , od rodziców.. - zakomunikował nadzwyczaj spokojnie pewien podjętej decyzji. Pierwszej od tak dawna. Ważnej , a może i najważniejszej , ukazującej Gregora Schlierenzauera jako człowieka. Osobę posiadającą rozum , może i serce , duszę... Nie myślące jedynie jedną główną częścią ciała mężczyzny ... Pozory? Świat potrafi zaskoczyć. - Odezwę się za jakiś czas. - oznajmił zakańczając połączenie. Opadł bezwładnie na jasnobeżowe łózko ścigając się z własnymi myślami.


ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ


 Całkowite wyzbycie się emocji , stresu będącego nieodłączną częścią mijającego dnia , euforii wywołanej nieprzewidywalnymi zachowaniami , a w rezultacie spokoju i opanowania spowodowanego kolejną porcją zimnego powietrza wdychanego do płuc , Mroźnej fasady , oprószonej przez kolejne kroki na zaśnieżonych ulicach miast.
- Cholera! - zdało się usłyszeć w języku niemieckim po uprzedniej ingerencji w jej drobną sylwetkę. Nieumyślnej , jednakże skutecznie oddalającej ją od rozmyśleń , którym się poddała. Jej wzrok powędrował na twarz nieznajomego mężczyzny , rozpoznając w oświetlonej aurze jedynie orzechowe tęczówki , które jeszcze kilkanaście minut wcześniej przepełniały zupełnie inne emocje niżeli miało to miejsce w tamtej chwili.
- Tędy to raczej Pan nie dojdzie do dyrekcji ... - wydobyła z siebie nie do końca świadomie. Pomyślała , a następie obwieściła. Niepotrzebnie , gdyż zdawała sobie sprawę , że to nie ten moment , nie chwila w której mogła uzewnętrzniać swoje myśli.
- Skończysz wreszcie ?! - zapytał urażony nie mogąc się zmusić nawet do najprostszego z gestów jakim było spojrzenie na twarz dziewczyny ... Na usta , pod wpływem których potrafił się wyciszyć , opanować , jednakże nie tamtego dnia. - Co ja Ci do cholery zrobiłem , co? Traktujesz mnie jak zło konieczne tego świata , a tak na dobą sprawę nic do Ciebie nie mam. Chciałem Cię poznać , ale tak bez żadnych ukrytych celów , a wychodzi na to że nawet na to nie zasługuje! Dajcie Wy mi wszyscy święty spokój! - krzyknął biegnąc w nieznanym mu kierunku.
Zdawała sobie sprawę , że nie postępuje odpowiednio udając się w pogoń za skoczkiem narciarskim , jednakże nie mogła postąpić inaczej. Nie potrafiła zmierzyć się z myślą , że mogłaby go porzucić w trudnej dla niego chwili. Nie mogła uczynić tego czego doświadczyła z jego strony parę lat temu. Ból i cierpienie miało wielką moc  w jej wnętrzu , lecz nie aż tak potężną , aby zapanować nad potrzebą wsparcia Austriaka. Bo nawet jeżeli cokolwiek zdaje się być dla Nas nieodpowiednie , raniące powinniśmy spróbować zmierzyć się z potrzebami Naszego serca , chociażby tylko po to , aby w przyszłości powiedzieć sobie , że uczyniliśmy wszystko , aby zaspokoić potrzeby Naszego ciała i umysłu.
- Gregor! Gregor jesteś tutaj ? - krzyczała rozglądając się po parku , w którym panowała jedynie głucha cisza. Światło lamp delikatnie rozpraszało się na ośnieżone białym puchem alejki wprowadzając pojedynczych przechodniów w melancholijny nastrój.  Powoli zbliżyła się do jednej z ławek na której zasiadał mężczyzna , który wzbudzał w niej tak mieszane uczucia jakich nie doświadczyła przy nikim innym. - A więc to nasze ostatnie spotkanie... - oznajmiła cicho wpatrując się w istotę bliżej nieokreślonych zjawisk przyrodniczych.
- Ostatnie? Nie rozumiem... - odezwał się spokojnym tonem głosu , wdychając do swoich płuc kolejną dawkę górskiego powietrza , które dostatecznie ostudziło jego rozgrzane od emocji wnętrze. Pozwoliło spojrzeć na pewne sprawy nieco inaczej , z dystansem którego do tej pory brakowało , z łagodnością i trzeźwym umysłem. Odwrócił swoją twarz w kierunku szatynki przyglądając się jej z uwagą.
- Jutro zapewne wylecę razem z tą bandą niekompetentnych idiotów , wiec ... - uśmiechnęła się subtelnie udając przejęcie z zaistniałej wcześniej sytuacji. Gdyby głębiej się zastanowiła , nie podjęłaby zapewne tego typu kroków , nie starałaby się nadać nieco komiczny zarys rozmowy , jednakże jak nigdy wcześniej nie wiedziała co powinna powiedzieć , nie w stosunku do Gregora , nie względem jego osoby , do wizerunku której miała spore zastrzeżenia.
- Przepraszam. - zdołał z siebie wydusić spuszczając swój wzrok na białe podłoże , na którym widoczne były jedynie ślady poszczególnych ze stóp ludzkich. W nich odnalazł mantrę dla mijającego dnia , w zderzeniu z nimi doszedł do ważnych wniosków w swoim krótkim życiu... Tak jak stopy odbijające się na teksturze białego puchu , tak w naszych sercach zalegają ślady pozostawione  przez poszczególne  z osób. Niektóre niezbyt istotne , bądź te naprawdę ważne.. Magia polega na tym , aby utwierdzić się w przekonaniu , że każdy z tych śladów po jakimś czasie zaniknie , zostanie oprószony przez porcję emocji , przykryty przez kolejne ' odciski stóp'. Zapomniany , pominięty jak każdy mijający dzień. Nie wart naszego bólu czy rozczarowania. - Nie powinienem w ten sposób reagować. - przybrał swój aksamitny baryton nadal nie spoglądając na postać zamyślonej Oliwii.
- Nie mnie należą się przeprosiny Gregor... - odpowiedziała jakby nieobecna. Nie była w stanie wysilić się na nic innego , żadne konkretne zdanie nie przychodziło do jej głowy. Chciała odejść. Zostawić to wszystko jak jest. Była , wywiązała się z obowiązku jaki postawiło przed nią serce i na tym chciała poprzestać. Zapięła kolejny z guzików na swoim ciemnym płaszczu po czym wstała w celu oddalenie się.
- A rękawiczki? - uśmiechnął się nonszalancko wstając... - Gdzie je masz? - dopowiedział biorąc w swe ciepłe dłonie jedną z dłoni Oliwii. Gładził je delikatnie , tak jakby chciał przekazać szatynce ciepło jego wnętrza , rozgrzać jej skostniałe ręce nawet i swoim uśmiechem , czy blaskiem swoich czekoladowych tęczówek , które bez ustanku opiewały istotę spojrzenia Polki.
- Zostały w hotelu ... - odpowiedziała ze spokojem , ale i nutą drżenia w swoim głosie. Wszystko pod wpływem jednego dotyku , jednej chwili .. Wszystko w jednej sekundzie stało się tak bliskie , jakby zapomniała o tym z jakimi uczuciami przemierzała każdy z mijających dni. Jakby pod wpływem dotyku czy głosu Austriaka złe wspomnienie odeszły ... Oddaliły się. Jednakże czy było to możliwe? Czy to nie zbyt duże wyobrażenie? Czy zapomnienie jest w ogóle możliwe? Czy luki w pamięci zdarzają się tak naturalnie? Wywołane jedynie przez niewyobrażalną bliskość Schlierenzauera? Świat byłby zbyt piękny.
- Przeziębisz się... - zabrzmiał podając Jaworskiej parę swoich ocieplanych rękawic nie zaprzestając rozgrzewania jej skóry. Swoją prawą dłoń umiejscowił na zaczerwienionym od mrozu policzku dziewczyny subtelnie go przecierając, jednocześnie minimalizując odległość jaka dzieliła ich twarze. Minimalną , ale jednak na tyle wyraźną , aby stanęła na przeszkodzie dla jego zamiarów.Delikatnie lecz z wyczuwalną niepewnością naparł na jej pełne wargi , subtelnie je masując. Bez nacisku, zachłanności , bez zbędnych emocji aczkolwiek tak , aby wyrazić swój stosunek do niej. Inny , niżeli miał do tej pory względem każdej z poznanych kobiet... Bardzo powoli pogłębiał go wplatając w jej kasztanowe włosy swoją dłoń... Bo pocałunek jest jak obietnica , jak miliony słów , które chcielibyśmy powiedzieć w jednej sekundzie , jak pozostawiony na ustach szept serc , dotyk pragnień... Jest jak słońce - wschodząc rozpoczyna dzień , który już nigdy nie będzie taki sam jak inne..
- Nic się nie zmieniłeś ... - oznajmiła odsuwając się od Austriaka, wzrokiem przemierzając jego nienaganną sylwetkę , dłońmi gestykulując bliżej nieokreślony ruchy... Emocje panujące w jej wnętrzu pod wpływem czegoś czego nie potrafiła pojąć , pieszczoty dla której oddałaby bardzo wiele , lecz nie teraz. Zbyt wiele się zmieniło , zbyt dużo słów rzuconych na wiatr , obietnic , które prysły jak bańka mydlana pod wpływem konkretnego ruchu z jej strony. Zgody , której wymagał Schlierenzauer .... Zgodny , która zrujnowała jej młodzieńczy świat.
Z kroplą słonej cieczy na zimnym policzku oddaliła się pozostawiając po sobie jedynie słodką woń perfum , które pieściły nozdrza milczącego Austriaka. Wiele wizji tworzyło się w jego głowie , wiele tych teorii , które nie powinny zaprzątać jego umysłu , a jednak odważyły się tam pozostać. Spowodować bałagan wśród kolejnych z myśli , sytuacji , które tworzył , z których chciał się wywiązać tak jak i tym razem.


ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ


Gregor.
Od paru lat żyłem myślą , że będąc egoistą , pieprzonym egoistą będę również szczęśliwym człowiekiem. Tak było. Wszystko rozkręcało się powoli , każda kolejna noc , inna panna , kolejne trofeum , kwalifikacje , konkurs... Rodzina. I chyba ten ostatni czynnik spowodował , że sam zacząłem gubić się w labiryncie mojego życia. Stopniowo komplikowałem każdą ze sfer, nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Pytanie tylko dlaczego czasami myślę tymi kategoriami, dlaczego mój organizm reaguje na krzywdę jaką sobie wyrządzam pod wpływem konkretnych sytuacji? Gdy miną emocje , zgasną światła , wtedy kiedy jestem SAM.  Refleksje , które mną targają są tak przelotne , że dość często porzucam je zanim zdążą się zaaklimatyzować w mojej głowie. Może dlatego popełniam błędy? Może dlatego wizja 'ulotnego szczęścia' jest dla mnie taka ważna? Może , gdybym dopuścił w końcu to wszystko do siebie , potrafiłbym żyć nie snując planów na każdą z sytuacji , nie poddając się znanym schematom? Mógłbym tak gdybać godzinami , ale prawda jest stosunkowo prosta. Uwielbiam takie życie , wygodę , którą daje mi Sandra , ognisko rodzinnego ciepła , którego doświadczam wracając do Fulpmes , ekscytację , którą wbrew pozorom otrzymuję od każdej nowej dziewczyny w moim łóżku.... Zabawne , jak bardzo to wszystko tyczy się mnie. Moich potrzeb , tak jak gdybym to ja był najważniejszą istotą tego świata. Kolejna z moich myśli. Pewnych myśli. Jestem ważny , muszę być skoro statystyki kobiet w moim otoczeniu wciąż rosną...
Kobiet. Czy oby na pewno? Nie na wszystkie działam tak jakbym chciał , a to nie powinno mieć miejsca , nie powinno się zdarzyć , a jednak coś idzie nie tak , nie po mojej myśli, a to jest cholernie irytujące.
Sandra. Blondynka , o której czynnej obecności w moim życiu nie potrafię się wypowiedzieć. Ona była , jest i chyba zawsze będzie , chociaż powiedziałem o kilka słów za dużo ... Ale czy po raz pierwszy? Nie. Zrozumie , wybaczy , chociaż żadnego 'przepraszam' z mojej strony nie usłyszy i wróci. Wszystko wróci do normy. I to chyba to jest główną przyczyną ciągłości w Naszej relacji. Ona jest. Nie ważne z jakich pobudek , w jakim celu .... Jest.
Oliwia. To ta niezależna , cholernie irytująca , a co najgorsza niedostępna dla mnie panna.
Zazwyczaj osiągam to co jest poza moimi granicami , ale tym razem nie traktuje tego tak ... Może powinienem powiedzieć , że jej tak nie traktuje , a przynajmniej nie chce tak owo traktować. Nie jest rzeczą , którą mogę przestawić z kąta w kąt , nie jest zabawką , którą mogę pobawić się , a gdy się znudzi opuścić i iść dalej ... Ona jest... Właściwie nie wiem. Po raz pierwszy nie wiem jak określić poznaną przeze mnie postać..
Oliwia jest inna... Oliwia jest .. Ona jest moim wspomnieniem. Zamazanym , ulotnym , nie do końca przejrzystym i konkretnym , ale jest.
Czuje gdzieś w środku , że jest mi bliska. Teraz. Właśnie teraz to jej potrzebuje w swoim życiu najbardziej.
Bez żadnych pobudek , bez celu , który mogłaby mi dać. Pragnę jej , chcę ją mieć przy swoim boku, chce jej pożądać , chce kochać , być , mówić , tęsknić , rozmawiać godzinami , potrzebować , wierzyć , chce trwać , przytulać .... Chce.
Paradoks , że tylko czasami ... chwilami potrafię się otworzyć i to sam przed sobą.
Chwile są ulotne , więc moje pragnienia rozwiewają się pod wpływem kolejnych bodźców ze świata zewnętrznego ...
Ale Ty jesteś przewidywalny Schlierenzauer. Ganię sam siebie.


Oliwia.
Czuję jakbym sama powoli gubiła się w tym wszystkim. W układance mojego dotychczasowego życia. Niby wszystko jest dobrze , niby jestem szczęśliwa , ze spokojem wykonuje każdy postawiony krok , a jednak cały czas to wszystko jest poprzedzone określeniem ' NIBY'.
Czy ono ma w ogóle dla mnie jakieś znaczące wytłumaczenie? Czy poprzez pryzmat tego jak się zachowuje potrafię opisując swoją życiową przygodą nie posługiwać się nim w żaden sposób? Nie. Wtedy wszystko byłoby ubarwione.
Jestem szczęśliwa? Ja?! Nigdy do końca nie będę. Nikt z Nas nie będzie. Zawsze stanie na Naszej drodze coś co spowoduje , że nie wypowiemy tych słów z pewną swobodą , z pewnością w tonie naszego głosu. Czy to będą poszczególni ludzie , którzy nas skrzywdzili , czy rzeczy , które chcemy mieć , a nigdy nie będą nasze , a może zwyczajne wspomnienia , które bez względu na wszystko będą Nam towarzyszyły. Za żadną cenę nie pozbędziemy się ich , nie oddamy , nie sprzedamy byle gdzie ... Zawsze będą , wzbogacane o kolejne...
Spokojny i stabilny krok? Absurdalnie to brzmi , nawet dla mnie samej. Nigdy tak nie było , a przynajmniej nie w momencie kiedy mój świat się zawalił. Może nie dosłownie , bo był to fundament uczuciowej egzystencji , to ona runęła wraz z jego słowami. Słowami , które do dziś śnią mi się po nocach , bo tak wiele łez spowodowały , tak wiele bólu dostarczyły , oddając to co miałam najcenniejsze wszystko runęło... Konstrukcja zawaliła się , a odbudowanie jej zajęło mi miesiące ... Dni , w których każdy z postawionych kroków kosztował zbyt wiele , a jednocześnie prowadził ku lepszej drodze ... Długiej , krętej , ale wartej dążenia.
Owszem dotarłam do celu , ale czy mogę powiedzieć z czystym sumieniem , że jest lepiej?
Było... ale z dniem w którym znów nasze drogi się skrzyżowały poczułam się tak , jakbym zboczyła z wyznaczonej ścieżki ...Jakbym zawróciła , oddając w przepaść to co udało mi się wypracować w samej sobie.
Stabilizacja? Z jego czynną obecnością przy moim ciele nic takiego nie istnieje. Staram się , walczę , ale z każdym dniem jest trudniej. Słowa z coraz większą trudnością przechodzą przez gardło , łzy coraz dotkliwiej dają znać o swoim istnieniu , a umysł? On wariuje najbardziej paraliżując... On wie . Wie , że nie może się poddać , że nie może dać mi zgody na ból , na rozczarowanie , które by nadeszło... Bo przecież ludzie się nie zmieniają. Zmienia się cała fasada , krajobrazy , towarzyszący Nam ludzie , ale nie ich wnętrze... Wszystko gdzieś ukryte , stłumione pozorną chęcią zmiany samego siebie nadal jest. Istnieje i w najmniej oczekiwanym momencie zaatakuje. Ujawni się rozwiewając złudzenia. Taki jest świat, rzeczywistość z którą trzeba się pogodzić. Nauczyć żyć, mimo iż chciałoby się zupełnie inaczej.



-------------------------
Wypadałoby powiedzieć kilka słów o rozpoczętym sezonie PŚ.
Może jeden wniosek , do którego doszłam niedawno będzie odpowiedni do tego co się dzieję, a każdy zinterpretuje Go jak będzie uważał za stosowne...
Bycie kibicem jest jak pozostanie w relacji z przyjacielem... Wizja tej więzi ukazuje swą szczerość i bezgraniczne przywiązanie dopiero w tych trudnych momentach , niekoniecznie owianych w chwałę i zwycięstwa...
Będzie dobrze! Austria!♥
Ann.






7 komentarzy:

  1. i co ja mam napisać? brak mi słów normalnie. za dużo mam myśli naraz niestety, by coś napisać. no ale spróbuję, może się uda...

    widzę, że Thomas nam szaleje. typowy casanowa z Bożej łaski -.-

    Gregor... no, no, no, jakiś dziwny się zrobił. niby wszystko może, ale jeśli chodzi o Oliwię (chyba się nie pomyliłam, co nie? późna pora, a ja jestem zmęczona próbnymi maturami i całym tygodniem) to coś go wewnętrznie blokuje...

    mam pewne podejrzenia, co chciała powiedzieć Gregorowi Sandra, ale zachowam je dla siebie, coby tutaj czegoś nikomu nie sugerować.

    rozdział jak zwykle świetny, czekam na następny.

    weny, weny i jeszcze raz weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz... Twoje rozdziały zawsze wybudzają wszystkie moje emocje ze snu. Potem analizuję to wszystko, co wyczytałam i staram się napisać jakiś sensowny komentarz. Czasami nie jest to łatwe, bo sposób w jaki piszesz jest tak piękny, że zapiera mi dech w piersiach, a w głowie wytwarza chaos... Jeśli ten komentarz nie będzie zbyt składny to z góry bardzo Cię za niego przepraszam. ;)
    Postaci Thomasa i Gregora nadal są dla mnie w pewnym stopniu zagadką. Thomas jest takim samcem alfa, który tak naprawdę sam siebie chyba nie rozumie. Wydaje mi się, że jego przyzwyczajenia pozostaną w nim na bardzo długo, a może i nawet na zawsze.
    W tym rozdziale możemy dowiedzieć się nieco więcej o Oliwii i Gregorze, o relacji jaka ich łączy.
    Moim zdaniem, skoczek jest rozdarty pomiędzy swoimi przyzwyczajeniami, a swoimi uczuciami. Myślę, że chwila refleksji, jaka została opisana w wyżej napisanym rozdziale przyniesie jakiś rezultat i chłopak dojdzie do porozumienia ze swoim rozumem, ale także poczynaniami. Oliwia jest skryta, to prawda. Ale coś ciągnie ją do młodego Austriaka, tak samo jak jego do niej. Wzbrania się przed uczuciami, które tak de facto są i mieszają w jej ułożonym i jak do tej pory stabilnym życiu.
    Wydaje mi się, że każdy z naszych bohaterów jest nieco pogubiony. Że nie odnalazł jeszcze tego, czego szuka, czego pragnie, tego co byłoby zgodne z ich wszelkimi wartościami.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. :3
    Buziaki :*
    PS. Zapraszam do siebie. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No muszę przyznać, że ten rozdział jest świetny, zresztą jak każdy :)
    Gregor, jakby nie mógł się zdecydować, kim naprawdę chce być...
    Jego dusza walczy, z egoizmem, ale jednak często tę walkę przegrywa :(
    Oliwia boi sie, że znowu zostanie skrzywdzona, ale nie bierze pod uwagę, że tylko On, który złamał jej serce, jest w stanie je skleić.
    Thomas mnie dobija. Jego zachowanie jest dziecinne, musi miec to co chce i koniec.
    Rozdział jest naprawdę świetny :)
    Pozdrawiam Cię i czekam na kolejny :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech... No to teraz ładne pobojowisko urządziłaś sobie w mojej głowie, kochana, tym rozdziałem. Tak siedzę i siedzę dłuższą chwilę przetwarzając informacje, a jakoś nie jestem pewna czy umiem to sklecić w kilka prostych zdań.
    To jak rozgrywasz to wszystko chociażby w czasie jest niesamowite! Tu dzieje się to, tam- tamto. Cudo. ♥
    Dobra, już ogarniam w miarę. :D Rozdział.
    Zacznę od tego, że Thomas po prostu wprawia mnie w stan białej gorączki. Z ręką na sercu mówię, że zaprowadziłabym go do sklepu zabawkowego, jeśli dotychczas nie wie jak wyglądają zabawki i bawi się kobietami! I ogółem byłabym skłonna normalnie jeszcze ponadawać tutaj na Morgena, lecz zmiękczyłaś mnie tym zdjęciem! (wiesz którym.♥) Także Klaudia, która spotulniała jak baranek, zamknie temat Thomasa i przejdzie do równie ciekawego wątku, jakim jest znajomość Grega i Oliwii. Zacznę najpierw od tego osobnika płci brzydkiej. :D Wg mnie pogubił się. Raz jest taki, drugi raz taki. Wpadł w jakiś labirynt, z którego nie umie się wyplątać... Tylko, kiedy na horyzoncie pojawia się Oliwia, Greg jakby staje się innym człowiekiem. Nie wiem, może to być jakaś maska, bo to wcale nie jest wykluczone, ale to coś, co między nimi jest, jest niezwykle silne. Tak przez głowę przemknęła mi myśl, że to przez to, iż Gregor stracił coś tak istotnego w życiu, przyczyniło się do zachowania, które prezentuje teraz...
    A Oliwka? Jej, uwielbiam tą dziewczynę! Chociaż... Ma u mnie wielgachnego minusa. Takiego, którego już nigdy nie usunę z pamięci! Dała się podejść Morgenowi... No było tak blisko, a już by ten ekhem... No ten, osiągnął swój cel.
    Cóż... To teraz znowu będę musiała czekać aż tydzień zapewne. :( Czekam! ♥
    Całuję i weny życzę, Geniuszu! (Tak, ja nadal mam rację, podtrzymując stanowisko, że potrafisz wszystko. :D) ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Thomas, uwierz mi, jakbym tam była to dostałbyś i ode mnie. Serio, jesteś aż takim idiotą, że nie rozumiesz jak dziewczyna mówi nie? Aż brak mi słów na twoją głupotę.
    Gregor...nie umiem go ocenić. Zachowuje się jakby miał dwie osobowości. Z jednej strony straszny gbur, z drugiej zaś normalny człowiek z uczuciami, emocjami, wrażliwością. Pytanie tylko, która strona wygra...
    VE.

    OdpowiedzUsuń
  6. Thomas... No po prostu czytam i nie wierzę. Po prostu ręce opadają. On jest tak tępy czy tylko udaje??? Przepraszam, ale się zdenerwowałam ;) Uwielbiam Oliwię, genialna dziewczyna ^^ Chociaż ta sytuacja, mówiąc krótko, wywołała u mnie mieszane uczucia... Coś czuję, że będzie się działo :)
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz czemu tutaj jestem ? Przez tą piosenkę na dole - tak myślałam na początku, ale teraz już wiem, że to jest takie fajne! I na 100% zostaję! I obserwuję :)
    Świetne są te bohaterki główne! Fakt, że bardziej polubiłam Oliwię, ale świetnie je opisałaś :D
    Tylko czemu tutaj Morgi jest taki tępy !? A to, że Gregorek gburowaty to już dużo opowiadań takich czytałam. Jedyne czego mi w tych Austach kochanych brakuje to Michi! :) Ale i tak kocham! :)
    Pozdrawiam!


    ps. Wiem, że spam jest na górze, ale już nie będę się produkować i napiszę tutaj. Serdecznie zapraszam http://let---it---go.blogspot.com/

    ps2. A możesz mi podać tytuł tej piosenki ? Bo wiem tyle, że leciała kiedyś w "Na dobre i na złe" :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy Wasz komentarz , nawet ten najkrótszy jest ogromną motywacją dla mnie jako Autora , więc proszę poświęćcie dodatkowe kilka sekund i zostawcie jakże ważną dla mnie opinię.