poniedziałek, 8 grudnia 2014
Rozdział 7: Tylko będąc z kimś właściwym, zmienisz się na lepsze.
Autor:
Unknown
Gdy opadną emocje , a myśli stają się o wiele jaśniejsze do głosu może dojść w końcu zdrowy rozsądek. Powoli , skrupulatnie analizujemy każdą z wykonanych wcześniej rzeczy , przeglądamy w głowie sytuacje , w których się znaleźliśmy , by w końcowym efekcie tej zmiany poprawić nieco swoją sytuacje społeczną , wykonując konkretne ruchy , bądź minimalizując straty jakie ponieśliśmy w skutek kategorycznego zachowania.
- Przepraszam Cię. - na sali rozległ się aksamitny baryton jednego z gości hotelowych, który z bukietem herbacianych róż przekroczył próg restauracji. Przemyślał wiele , uspokoił roztargnione emocje , a może i chwilowo dorósł. Przekonał się , iż emocje są bardzo złym doradcą życiowym , że z ich czynną obecnością nie może spoglądać na świat w jaśniejszych barwach. Musi nauczyć się je ignorować , a przynajmniej spróbować nie poddawać się ich wpływom.
- To nie mnie należą się przeprosiny. Nie wiem co we mnie wczoraj wstąpiło. - urocza blondynka spojrzała na zatroskaną twarz Austriaka. Było jej przykro , czuła wszechobecny wstyd i zakłopotanie , które zasiliło rysy jej jasnoróżowej twarzy. - Przepraszam Pana obiecując , iż podobna sytuacja nie będzie miała miejsca nigdy więcej.... - dopowiedziała spuszczając wzrok na ciemne podłoże , nie potrafiąc zmusić się do spoglądania w czekoladową istotę źrenic Tyrolczyka.
- Pana? - zaśmiał się unosząc ku górze podbródek zakłopotanej Mai , delikatnie gładząc opuszkiem palca chłodny policzek Polki. - Albo myli mnie pamięć , albo my już dawno darowaliśmy sobie te wszystkie formy grzecznościowe Maju? - zapytał nie poprzestając na subtelnych gestach. Stosunkowo pomniejszając odległość jaka zaistniała pomiędzy Nim , a blondynką przywierając do jej drobnego ciała.
- To było złe posunięcie, proszę mnie zrozumieć. - zakomunikowała odsuwając się od skoczka. Czuła przerażające ciepło , które aż biło z jego wnętrza. Ciepło , które paliło z każdym kolejnym dotykiem przez Niego zainicjowanym. Energię , która raziła... która wywoływała w Niej niezrozumiałe uczucia. Pragnęła ją czuć , obawiała się jej ... Wszystko tak skrajne , jednakże pożądane.
Wiedział , że wystarczy kilka sekund , kilka dodatkowych słów , a sytuacja przerodzi się w zdarzenie przez Niego sterowane. To on po raz wtórny będzie inicjatorem ... osobą , która otrzyma to czego potrzebuje na daną chwilę... mężczyzną spełnionym , trzymającym w swoich sidłach bezbronne ciało blondynki. Nie planował tego , nie miał na celu wykorzystania jej postaci w swoim życiu , jednakże z góry wiedział , że szanse , które postawił przed nim los należy wykorzystać... Robił to doskonale zdając sobie sprawę iż brnie z powrotem w to samo bagno... Bagno noszące miano jego życia. - Daj mi szansę to wszystko naprawić. - uśmiechnął się dyskretnie gładząc swoją dłonią jasne włosy kobiety. Delikatnie , z wyczuciem i widocznym zainteresowaniem.... Wszystko tak sztuczne , a jednak godne uwierzenia. Ależ czy nie jest tak , że to praktyka czyni człowieka mistrzem w danej dziedzinie? Doświadczenie jakie posiadał dało mu ogromną przewagę , pozwoliło wierzyć , że i tym razem się uda.
- Nie tutaj , nie teraz... - mówiła próbując złożyć jakiekolwiek ze zdań. Nie potrafiła. Nie mogła zapanować nad tym co działo się z jej ciałem i duszą , gdy w pobliżu znajdował się Austriak. W tak bliskim pobliżu....Pragnęła , pożądała , chciała czuć to co obecnie zagnieżdżało się w jej wnętrzu ... Wszechogarniające ciepło... miliony motyli w brzuchu , których jakby z każdym jego słowem przybywało... Czuła spełnienie... chwilową radość ... możność przenoszenia gór czy ciężkich przedmiotów... Zakochała się , a to chyba by wszystko tłumaczyło.
- Maju wszystko w porządku? - zdało się usłyszeć głos zbliżającej się Oliwii , która właśnie przekraczała kolejne metry kwadratowe pomieszczenia. Jej wzrok momentalnie utkwił na dłoni ciemnookiego mężczyzny , która spoczywała na policzku blondynki. Serce jakby zatrzymało się na moment , analizując widziany gest, do oczu napłynęły słone łzy uzmysławiając Polce jak wiele jeszcze pracy przed nią samą.. Pracy , której celem jest całkowite zapomnienie o Tyrolczyku.
- Spotkajmy się wieczorem. - szepnęła ujmując w swe dłonie bukiet kwiatów , po czym oddaliła się kierując swoje kroki do przestronnego baru , gdzie oddała się przyjemności podziwiania danego prezentu , ale także możności spoglądania z oddali na sylwetkę młodego Austriaka, której obraz towarzyszył jej nieustannie od kilku dni.
ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ
Chciała zapomnieć , tak bardzo pragnęła wymazać ze swojego umysłu chwile , które kiedyś wypełniały cały jej świat. Tak dosadnie chciała pozbyć się wspomnień , pamięci , uczuć , które jednak nie odeszły ... Obudziły się z długiego snu , jakby jeszcze silniejsze i okazalsze... Pytanie tylko dlaczego? Czy myśląc , że już nie kocha , nie czuje zupełnie nic oszukiwała samą siebie? Przez te wszystkie dni żyła w kłamstwie , które sama sobie stworzyła? To możliwe? Możliwe , że kochała nie pamiętając? Może tak było o wiele łatwiej pokonywać kolejne z zakrętów , które stały tuż przed Nią? Może to właśnie strach przed cierpieniem skutecznie chronił jej serce przed odczuwaniem czegokolwiek? Przecież prawda była jedna. Kochała. Nadal. Bo czy można zapomnieć o uczuciu , które wzrastało przez lata , formując się godzinami , tworząc marzenia godne spełnienia? Czy można oddalić od siebie wszystko co związane jest z bliskością pomimo tego , że ta bliskość zadała największy z możliwych cierpień? Nie. Prawdziwej miłości nie da się zapomnieć. Nie można się jej pozbyć , co świadczyłoby jedynie o sztuczności naszego uczucia. Stojąc w bezruchu przyglądała się poczynaniom Austriaka, wzrokiem poszukując jego orzechowej tekstury , próbując odpowiedzieć sobie na kilka ważnych pytań ... Bezskutecznie.
Odwracając się poczuła jedynie silne szarpnięcie , które zwiastowało bliskość szatyna względem jej osoby. Obecność , o którą modliła się w duszy , a przeklinała w myślach. Tęczówkami , które nie zdradzały zupełnie nic , tak jakby wypełniała je jedynie nicość spojrzała na twarz Schlierenzauera. Wszystkie uczucia zachowała w sobie , emocje z którymi toczyła zaciętą walkę przegrały z silną wolą wyzbycia się szatyna z umysłu. - W czymś mogę Panu pomóc? - odezwała się usilnie próbując zatrzymać drżenie swojego głosu.
- Jesteś zazdrosna? - uśmiechnął się nie mogąc przyswoić obecnej postawy szatynki. Nie mógł zrozumieć jej zachowania , nie potrafił odczytać z jej zielonych tęczówek czegokolwiek co pomogłoby mu znaleźć chociażby najmniejszy punkt zaczepienia , który ułatwiłby dalszą drogę. - Nie ukrywaj tego , a może uda Nam się coś na to zaradzić... - przemówił ponownie minimalizując całkowicie odległość jaka dzieliła go od Oliwii. Ujął delikatnie jej dłonie , nie poprzestając penetrowania jej źrenic swoim spojrzeniem. Nadal miał nadzieję , iż ujrzy w jej spojrzeniu to samo ciepło , łagodność , troskę co jeszcze kilkanaście godzin temu w parku.
- Niby tak bardzo się różnicie , a taktykę wciąż macie taką samą... - odezwała się wyswobadzając swoje dłonie z uścisku silnych dłoni Tyrolczyka. - Twoja stosunkowa łagodność przeplatana z jego chamstwem , zaborczością i obłudą... - zaczęła, a po jej policzku spłynęła niekontrolowanie słona ciecz. - Dzień jak co dzień, tylko Wy co rusz przeobrażacie inne maski... - zakończyła opuszczając restauracje.
Wpatrywał się w jej oddalającą się sylwetkę , próbując pojąć przekazaną informację , starając się zrozumieć jej tok myślenia , zrozumieć uczucia , które tak bardzo chciała przed Nim ukryć , niepotrzebnie... Niemalże natychmiast podbiegł do niej zamykając jej drobne ciało w swoim uścisku.... Impuls , którego nie przewidział , a ten który się zdarzył niezależnie od tego jakie miał w swojej głowie cele. Czuł , że cierpi , że z każdą jego bliskością ból staje się coraz większy jednakże nie rozumiał tego ... Chciał , a nie potrafił pojąć , może i połączyć faktów z przeszłości , aby utworzyć jedną składną całość.
- Nie rób tego Gregor , nie pozwól mi znów na to , abym za wiele sobie obiecała, proszę Cię... - szepnęła ocierając niezdarnie kolejne z kropli na swoim policzku. Powoli odsunęła się od Austriaka patrząc na jego zatroskaną twarz. Jej oczy mówiły wszystko , zdradzały emocje , których nie chciała uzewnętrzniać , jednakże oczy to okno dla duszy , one powiedzą wiele , wystarczy jedynie nauczyć się odczytywać ich przekaz.
- Znów? - zapytał po raz kolejny tocząc ze sobą wewnętrzny bój. Trwając w walce ze swoją pamięcią , w której już na początku był przegranym. - Powiedź mi do cholery o co tu chodzi?! Czy my się znaliśmy? Czy ja wyrządziłem Ci jakąś krzywdę , że teraz tak bardzo się mnie obawiasz? - złapał ciało szatynki w swe dłonie potrząsając nim delikatnie , aby uzmysłowić jej to jak bardzo chce poznać prawdę , jak wiele oczekuje od Niej , jak ważna jest dla niego szczerość, która rozjaśniłaby mu wiele spraw.
- Gdybyśmy się kiedykolwiek znali nie zadawałbyś mi tego typu pytań Schlieri... - Stało się. Po raz pierwszy zrozumiał , pojął w swoim umyśle coś więcej niżeli tylko swoje potrzeby czy skryte pragnienia. Otrząsnął się mając przed swoimi oczyma obraz sprzed kilku lat. Twarz zagubionej niezbyt urokliwej dziewczyny , postać która ze zeszklonymi oczyma , bezsilnością , cierpieniem opuszczała jeden z pokoi hotelowych zakopiańskiego hotelu. Kobietę , której imienia nawet nie pamiętał , a która jako jedyna zanadto dała ponieść się wyobraźni snując wizję związku , której od nigdy jej nie obiecywał. Nikomu jej nie obiecywał , a jednak to ona tego wymagała.... Stał wpatrując się w sylwetkę Polki , która tak bardzo się zmieniła , a której oczy nadal pozostały te same. Hipnotyzujące , magiczne .... wypełnione po brzegi bólem zupełnie jakby cofnął się kilka lat wstecz. Wtedy ... Tamtego dnia jej spojrzenie było wierną kopią tego co analizował teraz. - Nigdy nie będziesz szczęśliwy postępując w ten sposób Schlierii... - usłyszał jej głos . Dokładnie ten sam potok słów , po którym rozbrzmiało jedynie głośne trzaśnięcie drzwi, a teraz? Teraz nie było już nic... krzyku , pretensji , histerii , domagania się złożonych obietnic.... Pozostawiła po sobie jedynie ciszę i woń swoich subtelnych perfum, które pieściły jego nozdrza. Nie mógł jej zatrzymać. Nie potrafił spojrzeć w oczy kobiecie , którą tak bardzo zranił.
ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ
Życie jest skończonym kawałkiem czasu, który został Nam podarowany jak czysta kartka do pokolorowania, zabazgrania albo zmięcia i wyrzucenia do kosza na śmieci.... Mówi się, że czas leczy rany. Są jednak takie, które mimo upływającego oceanu sekund za nic nie chcą zamienić się w blizny i w końcu zniknąć. Są jeszcze okazalsze , a my w gonitwie za nowymi wyzwaniami nie możemy się z Nimi uporać.
- Oli wszystko z Tobą w porządku? - usłyszała głos jednego z mężczyzn , który zatroskanym spojrzeniem wpatrywał się w jej zeszklone od łez oczy. Nie mógł zrozumieć tego co się dzieje , jednak podświadomie wiedział , a może i domyślał się powodu smutku szatynki. Powoli podszedł do niej tuląc ją delikatnie do siebie. - Może i nie znamy się za dobrze , ale możesz na mnie liczyć , wiesz o tym prawda? - zapytał unosząc lekko jej podbródek ku górze.
Poczuła jedynie wszechogarniające ciepło jego ciała , bezgraniczną dobroć , zrozumienie w każdym słowie... Czuła się tak , jakby w ogóle nie musiała mówić , a brunet pojął by wszystko co ją trapi w mgnieniu oka. Utwierdziła swe spojrzenie na jego twarzy uśmiechając się lekko , by choć na chwilę oderwać myśli od znienawidzonych wspomnień. - Wiem Krafti , wiem... - odezwała się ochrypłym głosem tuląc się do skoczka, by jeszcze przynajmniej przez moment poczuć jego dobroć , energię która w niewytłumaczalny sposób uspokajała jej rozdygotane ciało. - Mam dość przeszłości , która ciągle powraca nie dając o sobie zapomnieć. - wyszeptała bardzo cicho , lecz na tyle skutecznie , aby jej słowa dotarły do uszu Austriaka.
Gładził delikatnie jej kasztanowe włosy zastanawiając się nad sensem słów , które usłyszał , nad odpowiedzią którą mógłby udzielić ... radą wyrażoną w sposób , który pozwoliłby Oliwii odetchnąć chociażby na moment , uśmiechnąć się tak jak robiła to dotychczas... Wyjątkowo i magicznie. Tak , jak uśmiechać potrafi się jedynie ona. - Nigdy nie byłem przednim mówcą , ani nikim na tyle dobrym , aby udzielać wszechstronnych rad , ale wiesz... - zaczął zagłębiając swoje źrenice w zielonej teksturze oczu Jaworskiej , by uzmysłowić jej , iż jego wywód jest szczery , nie zależny od czegokolwiek , że słowa których używa płyną z jego serca i duszy... - Nie sądzę , aby to iż próbujesz zapomnieć o przeszłości w czymkolwiek Ci pomogło. Bo widzisz przeszłość to wspomnienia , a one będą zawsze bez względu na wszystko , nie zapomnisz o Nich bo one z kolei tworzą Ciebie , Twój charakter , usposobienie , to jaką stałaś się osobą ... Próbując odciąć się od przeszłości to tak jakbyś chciała zapomnieć o samej sobie. - uśmiechnął się subtelnie składając na policzku Polki całus. - Nie warto marnować czasu na smutek ... - dopowiedział mając nadzieję iż chociaż w najmniejszym stopniu pomógł zagubionej dziewczynie.
Jedno krótkie spojrzenie , jeden dotyk , jedno krótkie a jakże mądre zdanie pozwoliło na uśmiech. Szczery , niczemu nie przyporządkowany , radość wyrażoną przez Nią samą. Zrozumienie , które otrzymała od postaci bruneta , a które de facto pozwoliło jej na spojrzenie na istotę przeszłości w całkowicie inny sposób niż dotychczas... Bo przecież o wiele lepiej i korzystniej jest pogodzić się z losem , zaakceptować go , wyciągnąć wnioski , niż nieudolnie wmawiać sobie , że czegoś lub kogoś nigdy nie było w naszym życiu. - Jesteś nieoceniony Stefan. - oznajmiła składając na policzku skoczka całus. Gest subtelny , niezbyt wylewny , ale wyrażający wdzięczność i podziękowanie za pomoc , która nadeszła w odpowiednim momencie.
- No proszę , proszę... - rozległ się głośny baryton nadchodzącego skoczka narciarskiego imieniem Thomas. Podchodząc bliżej skrupulatnie zlustrował postać Polki , która nadal grzęzła w ramionach młodego Krafta. Widok , który nie był dla niego czymś pożądanym , a który dosadnie zranił jego męskie ego. - Ktoś Nas tu ostatnio umoralniał , a sam postępuje o wiele bardziej okazalej niż się do tego przyznaje... - skierował swoją wypowiedź w kierunku Stefana nie zaprzestając obserwacji i analizy jego gestów w stosunku do Jaworskiej. - Cicha woda brzegi rwie... - zadrwił czekając na jakąkolwiek reakcje ze strony stojących osób.
ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ
Oddaliła się posyłając jedynie wdzięczne spojrzenie w stosunku do młodszego Austriaka , po czym skierowała się w kierunku jednej z wind znajdującej się na piętrze. Wbrew wszystkiemu poczuła się lepiej , odetchnęła z ulgą , akceptując w sposób oczywisty swoją wcześniejszą postawę. Znikając w pomieszczeniu metalowej windy przymknęła powieki , aby utrzymać jak najdłużej w swoim ciele pozytywną energię , którą otrzymała od Krafta , nawet nieświadomie.
- W czym on jest lepszy ode mnie? - zdało się usłyszeć głos , który doskonale znała. Barwę , która obrazowała jedynie jedną postać. Thomasa Morgensterna. Uniosła powieki ku górze lustrując pytającym wzrokiem postać niebieskookiego mężczyzny , który zbliżył się do Niej na nieludzko bliską odległość.
- Słucha i myśli , a to chyba wystarczająco dobry argument? - zapytała neutralnym tonem swojego głosu. Jej ciało nie drgnęło nawet pod palącym dotykiem dłoni Austriaka , która opięła jej talię przywierając do niej jeszcze szczelniej.
- Czyli , że ja jestem głuchy , a do tego nie posiadam mózgu , tak? - zaśmiał się kierując swoje spojrzenie na panel sterujący , na którym znajdowały się przyciski poszczególnych pięter. Jednym szybkim ruchem wcisnął jeden z przycisków , który automatycznie zatrzymał windę pomiędzy kolejnymi z pięter blokując jednocześnie rozsuwane drzwi. - Coś chyba niechcący popsułem... - uśmiechnął się łobuzersko zbliżając swoją twarz do szyi szatynki składając na jej skórze drobne pocałunki.
- Thomas zrób coś z tym! - krzyknęła wpadając w ramiona Austriaka trzęsąc się , nad czym straciła jakąkolwiek kontrolę. Od dziecka obawiała się małych pomieszczeń , a szczególnie tych mechanicznych , których próbowała unikać za wszelką cenę ... A teraz? Gdy stojąc pomiędzy czterema metalowymi ściankami , które w żaden sposób nie drgną wskazując ruch strach powrócił o wiele silniejszy. - Thomas proszę! - krzyknęła nerwowo naciskając kolejne z guzików.
- Mówiłaś coś , bo nie dosłyszałem ? - zaśmiał się ujmując w swoje silne dłonie roztrzęsioną istotę dłoni szatynki zamykając jej ciało w szczelnym uścisku , który sprawił iż na jego twarzy pojawił się rumieniec , a ciało w przyjemny sposób zalało się wszechstronnym ciepłem. - Chyba będziemy musieli poczekać na pomoc , bo jak zdążyłaś się przekonać nie potrafię myśleć , więc nic z tym nie zrobię... - skinął głową w kierunku palety przycisków uśmiechając się .
Zamknęła powieki , oddychając głęboko , a po jej policzkach spływały łzy odzwierciedlające jedynie strach , który coraz dotkliwiej odczuwała , panikę , której nie potrafiła opanować , a która ukazała się w jej trzęsącym się coraz wyraźniej ciele. - Proszę Cię .. - szeptała pozostając nadal w objęciach Morgensterna.
Gładził delikatnie jej włosy , wsłuchując się w jej nierównomierny , coraz szybszy oddech. W żadnym wypadku nie chciał , aby odczuwała strach jednakże widział w tym szansę dla siebie , dla swojej osoby i pożądania , które odczuwał względem postaci Jaworskiej. - Czyli mam rozumieć , że jednak nie jestem tak beznadziejny jak do tej pory śmiałaś twierdzić? - zapytał siląc się na ton głosu pozbawiony najmniejszej cząstki triumfu , który szatynka mogłaby odebrać w sposób przez niego niechciany.
- Proszę Cię Thom... Nie chce tu dłużej być... - powtarzała usilnie próbując skontrolować drżenie swojej postury , próbując zapanować nad ilością wdychanego powietrza , nad myślami , które dotkliwie ubarwiały zaistniałą sytuację. - Zrobię co chcesz , tylko proszę wyciągnij Nas stąd. - wyszeptała już nieco spokojniej niż dotychczas.
- Pocałuj mnie.. - rozbrzmiał ujmując podbródek Polki w sposób nadzwyczaj delikatny , całkowicie nie pasujący do postawy jaką raczył przedstawiać swoim postępowaniem. .. Widząc jak usta Oliwii zmierzają ku jego wargom odsunął się minimalnie.... - Ale nie tak zwyczajnie... - zaczął penetrując wzrokiem źrenice dziewczyny , by uzmysłowić jej jak wiele zależy od gestu , który wykona. - Zrób to w taki sposób , jakbyś składała pocałunek na ustach osoby , którą kochasz bezgranicznie , tak jakby od tego gestu zależała Wasza przyszłość... - zakończył czekając na reakcje Oliwii.
Nie przedłużając zbliżyła swe usta do warg Thomasa , po czym wpiła się w nie bardzo delikatnie wkładając w zaistniałą pieszczotę wszelkie gromadzące się w jej ciele emocje. Strach , panikę , złość , bezradność.... uczucia skrajnie różniące się od zarysu jaki przedstawił Morgenstern aczkolwiek równie ważne , a w szczególności posiadające magię , która potrafiła sprawić , aby pocałunek przez Nią zainicjowany wypadł nadzwyczaj przekonująco i pozwolił jej uwolnić się z przytłaczającego miejsca.
Czując jej pełne wargi na swoich uśmiechał się podświadomie przedłużając zaistniałą pieszczotę... Pocałunek , który jego zdaniem był zapoczątkowaniem jego starań , a w szczególności planu , którym nadal się kierował w całkowitym posiadaniu Polki. Swoją lewą dłoń skierował na panel wznawiając pracę zatrzymanej maszyny , po czym powrócił nią na jedwabną skórę policzka Polki , który delikatnie gładził pogłębiając pocałunek.
Usłyszawszy sygnalizujący dźwięk otwierających się drzwi odsunęła się delikatnie od postaci Morgensterna zawieszając swój wzrok na sylwetce mężczyzny , który stał w bezruchu po drugiej stronie. Jego wzrok wodził po istocie postury Oliwii i Thomasa nie potrafiąc odnaleźć miejsca w którym potrafiłby się zatrzymać. Wyraz jego spojrzenia całkowicie różnił się od tego co prezentował każdego dnia. Czekoladowa tekstura przyćmiona niezrozumieniem , zawiedzeniem nie lśniła już tak okazale jak dotychczas. Bez słowa odwrócił się znikając za liczną ilością hotelowych ścian.
ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ
Życie dość często wymusza na Nas zachowania , o których nigdy nie pomyślelibyśmy w sposób który moglibyśmy zrealizować sami... poddać się czynnością , które o wiele bardziej raniłyby Nas niżeli sprawiły jakikolwiek pozytywny bodziec naszego umysłu czy też ciała. Zdawała sobie sprawę , że oszukując przyjaciółkę postępuje niezgodnie z zasadami relacji jakie je obowiązują , jakie są adekwatne do więzi przyjaźni , którą obie tworzą. Musiała wybrać , a co ważne wywiązać się z obietnicy którą złożyła kilka dni wcześniej... Obietnicy zwiastującej jej cierpienie , ale i dającej nadzieję na chwilowe szczęście, które de facto chciała posiąść. .. Nie przemyślała jedynie tego , iż osobą , która najbardziej odczuje jej postępowanie będzie Oliwia.
Szatynka , która zostanie postawiona w sytuacji , do której nigdy sama by nie doprowadziła , do momentu w którym stanie pomiędzy relacją z Thomasem , a przyjaźnią z Joanną? Ale czy tutaj może być mowa o tak ważnej relacji jaka jest pomiędzy Polkami , skoro jedna z Nich nawet przez moment nie zawahała się w swoim postępowaniu? Idea bardzo prosta , wymagająca jedynie wyrozumiałości i skłonności do przemyślenia poszczególnych czynności.
- Czy Ty wiesz co robisz Thomas? - odezwała się wchodząc do jednej z kawiarni , w której zamiast blondynki zasiadł uśmiechnięty Austriak. Widok jego iskrzących blaskiem niebieskich tęczówek , wprawiał jej drobną sylwetkę w zakłopotanie nie tylko z powodu sytuacji jaką zastała , a głównie za sprawą jego obecności.
- Czego się napijesz? - wstał ignorując wcześniejsze odgłosy , które zapoczątkowała szatynka. Wolnym krokiem podszedł w jej stronę odsuwając krzesło od jednego ze stolików nie poprzestając na lustrowaniu wzrokiem jej nienagannej sylwetki. - Słyszałem , że mają tutaj przepyszną szarlotkę , skusisz się? - poinformował pytającym tonem swojego męskiego barytonu stojąc nieruchomo przy postaci Jaworskiej.
- Thomas Ty na prawdę jesteś aż tak bardzo wyprany z uczuć , żeby w tak okrutny sposób ranić Aśkę? - zapytała siadając na drewnianym krześle , mając już dość unikania czy też niedokończonych , niezrozumiałych rozmów z Austriakiem. Czas najwyższy określić swoją pozycję w relacjach , które zaczęły powoli przerastać jej umysł , czas aby poza krzykami , pretensjami uzmysłowić blondynowi iż jego postępowanie jest karygodne , a najczęściej straszliwie raniące w stosunku do bezbronnych kobiet.
- Nikogo nie ranię. - odepchnął natychmiast atak na swoją osobę nie ukrywając zdenerwowania i złości , które przelewały się w widoczny sposób w jego tęczówkach. Grał.
Przecież oczywistym jest , iż wykorzystywał Joannę świadomie wymagając od Niej rzeczy , których nie zrobiłaby w neutralnych warunkach ... A czy wykorzystywanie nie jest odpowiednikiem cierpienia?
- A to , że prosisz Joannę , aby aranżowała spotkanie ze mną wiedząc jakie są jej uczucia względem Twojej osoby jak nazwiesz? - zapytała nad wyraz spokojnie nieprzerywanie patrząc w niebiańską istotę tęczówek skoczka. Oczekiwała jedynie szczerości i jasności w generowanych przez niego wypowiedziach. Niczego zmyślonego , nadzwyczajnego ... zwykłego ludzkiego odruchu , który pozwoli jej ocenić kim tak naprawdę jest Thomas Morgenstern w jej oczach.
- Niczego jej nie obiecywałem. - zakomunikował dość oschle odwracając swój wzrok , by nie pozwolić na to , aby przebiegłe spojrzenie Polki analizowało to co tak naprawdę poczuł słysząc opinię jaką posiada na jego temat. Może nie było to na tyle ważne dla Niego , ale jednak istotne ... Bo przecież pomimo tego co pokazujemy na zewnątrz , w jakie sposób się uzewnętrzniamy każdy z nas ma uczucia. Najmniejszą ich cząstkę ... - Do niczego jej nie zmuszałem , więc nie rozumiem Twoich pretensji. - zagrzmiał rozglądając się nerwowo po pomieszczeniu.
- To Twoje życie i nie powinnam się w nie mieszać , ale pech chciał , że Twoje postępowanie dotyczy również mojej osoby , więc ... - zaczęła wymuszając na skoczku spojrzenie na jej zaczerwienioną od zimna twarz. - Nie życzę sobie , abyś poprzez swoje pomysły związane ze mną ranił Aśkę, rozumiesz? - zakomunikowała łagodnie.
- Czekaj , czekaj ... Bo nie wiem czy dobrze zrozumiałem... - tym razem obdarował Polkę swoim zamglonym spojrzeniem wdychając do płuc dawkę powietrza. - Jeżeli z Tych moich pomysłów jak śmiałaś to nazwać wykreślę Aśkę , mamy szansę na poznanie się bliżej ? - rozbrzmiał zbliżając się wolnym krokiem do Jaworskiej. Znał doskonale odpowiedź na zadane pytanie , jednakże chciał usłyszeć je z ust szatynki. Z subtelnym uśmiechem całkowicie zminimalizował odległość ich ciał gładząc delikatnie policzek kobiety.
- Jeżeli całkowicie zmienisz swoje postępowanie , znajdziesz jakiś cudowny lek na to , abym zapomniała o Twoich wybrykach z przeciągu kilku dni to czemu nie? - uśmiechnęła się sztucznie odsuwając się od skoczka. W jednej chwili zrozumiała , iż jej słowa są całkowicie niepotrzebne , że myśl którą ma do przekazania jest tak niejasna dla blondyna , że nic tego nie zmieni.
- Każdy zasługuje na drugą szansę. - powiedział twardo ponownie zbliżając się do Polki. Objął dłońmi jej smukłą talię , oddechem penetrując okolice jej szyi. - A poza tym nie rozumiem co jest złego w moim postępowaniu.... - spojrzał na zielonooką z udawanym niezrozumieniem , które odzwierciedlały jego tym razem zielone źrenice.
- Nie liczysz się z uczuciami innych ludzi co pokazałeś dokładnie w stosunku do Joanny , nie uznajesz żadnych zasad w stosunku do kobiet , wszystkie jesteśmy dla Ciebie jedynie panienkami na jedną noc ... Spójrz na postępowanie Gregora , a uwierz mi na słowo , że zobaczysz w nim również swoje ... - dodała nie do końca wiedząc czy postępuje słusznie wyrażając swoją opinię na temat Morgensterna.
- Nie rozmawiamy o Schlierim , tylko o Nas do cholery! - krzyknął nieświadomie iż posuwa się do tak skrajnej zmiany tonu swojego głosu. Nie znosił porównywania jego osoby z kimkolwiek , co było równoznaczne z tym iż nikomu na te porównania nie zezwalał. - Poza tym kim Ty jesteś , aby oceniać moje zachowanie? Moje i Gregora. Różnimy się od siebie i to bardzo! - zacisnął dłonie w pięść , by zatrzymać napływ niepożądanych emocji.
- Dokładnie nikim. - odpowiedziała zakładając na swoje ramiona płaszcz. Cel rozmowy , który sama zaplanowała nie spełnił jej oczekiwań. Potoczył się własnym torem , sprawiając jedynie niepotrzebną nikomu zawiść , niezrozumienie ... Poczuła się bezradna . Tak jakby jej słowa odbijały się echem od pustych ścian , a czy miała prawo czegokolwiek oczekiwać? Nie.
- Przepraszam... - wyjąkał cicho ujmując w swoje ręce istotę drobnych dłoni Polki. Nie potrafił zapanować nad pożądaniem , które opięło całe jego ciało , nad rozkoszą , której chciał doznać za sprawą Jaworskiej , za chęcią posiadania jej w swoich ramionach. Nie zważając na nic wpił się z zachłannością w jej wargi sprawiając iż emocje które w Nim panowały skumulowały się w jedną całość , sprawiając iż pocałunek , którego był sprawcą stał się jeszcze zachłanniejszy i agresywniejszy niżeli początkowo miał w zamiarze.
Poczuła jedynie nacisk na strukturę swoich pełnych warg , który z każdą sekundą był silniejszy... Nie potrafiła przydzielić pieszczocie odpowiedniego określenia w swoim umyśle , gdyż do żadnej ze znanych jej pieszczot gest blondyna nie pasował. Odwzajemniła go jednak , nie chcąc prowokować kolejnych skrajnych sytuacji szczególnie w publicznym miejscu , gdzie nadal oboje się znajdowali.... W wyczekiwaniu czekała na zakończenie gestów Austriaka , gdy usłyszała obok siebie kobiecy głos. - Liczę na to , że nie będziesz oszczędzał mi podobnych pocałunków kochanie. - oznajmiła brunetka patrząc z uśmiechem na postać Morgensterna. Jeden konkretny cel , jedno zaproszenie na , które z zadowoleniem przystała , jedno słowo wystarczyło , by zapomniała o tym co w życiu ważne na poczet kilku chwil u boku wymarzonego mężczyzny.
- Dokładnie taki sam. - odezwała się Oliwia ze zdezorientowaniem patrząc na postać Morgiego , który już tonął w spojrzeniu urokliwej brunetki. Wszystko w jednej chwili stało się jasne , a czyny i słowa odeszły w zapomnienie... cóż pomimo bólu w sercu i niezrozumienia w duszy z przeszłością należy się oswoić , bo przecież o wspomnieniach , które zalegają gdzieś na dnie nie da się zapomnieć.
ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ
Thomas.
Jedynym moim błędem był fakt , iż nie przemyślałem do końca swojej taktyki. Umówiłem się z 'Oliwią' zapominając o spotkaniu jakie zaplanowałem w stosunku do urokliwiej brunetki poznanej w hotelowym barze wczorajszego wieczoru. Cóż. Jestem tylko człowiekiem , a co się z tym wiąże popełniam błędy... Te większe , mniejsze ... te istotne i mniej zauważalne.
Strony medalu są zazwyczaj dwie , tak jak i w tym wypadku. Bo przecież spotkanie z Jaworską zmierzało ku dobremu pomimo kilku gorzkich słów z jej strony , czy też nie do końca przemyślanych ruchów przeze mnie.... Jednak pojawiła się ona i czas prysł.
Żałuje , bo byłem niemalże u celu , który sobie postawiłem względem Polki , ale czy to na prawdę ma aż taki sens? Nie ten moment to inny , nie dziś to jutro..
Zyskałem coś co pozwoliło mi opanować swoje pożądanie. Noc spędzona w bliskim otoczeniu niskiego wzrostu kobiety. Bez zbędnych rozmów , pytań , odpowiedzi ... bez obietnic , których i tak nigdy nie dotrzymam. Coś kosztem czegoś... Ale czyż takie nie jest życie? Dostajemy tyle na ile sobie zapracujemy , otrzymujemy to co chcemy jedynie wtedy , gdy sami sięgniemy po tą zdobycz. ... Nic nie ma za darmo. Nic.
Stefan.
Powoli , małymi krokami w swojej pamięci zacząłem kojarzyć fakty. Sprowadzać wszystko do wspólnego mianownika jakim jest Oliwia. Mój umysł w jednej chwili rozświetlił się ukazując to co pomogłoby mi złożyć wszystkie elementy w całość. Potrzebowałem jedynie jednej osoby , która potwierdzi moje przypuszczenia. Potwierdzi , iż to co się dzieje w mojej głowie jest realne , a co ważniejsze ma podstawy do z powielenia z przeszłością. Jedna rozmowa wyjaśni wszystko.
Joanna.
Zraniłam ją, zdradziłam a co ważne zrobiłam to jak najbardziej świadomie, chcąc zyskać jedynie coś dla siebie. Coś co stało się dla mnie najważniejsze ... Coś co jest jedynie krótką chwilą ... Momentem , który śmiałam równać z przyjaźnią.... Teraz zabolało. Zadało ogromny ból w momencie , gdy doszło do mnie to czego tak naprawdę nigdy nie będę posiadała...
Widząc Thomasa , który składa pocałunek na ustach Oliwii moje serce zamarło na chwilę , a powieki pokryły się falą łez ... Słonej cieczy , która stała się orzeźwieniem dla mnie i mojego umysłu... Zmieniła tak wiele , powodując iż powróciłam do rzeczywistości... Brutalnej , ale jednak mojej... Tej w której nie ma miejsca dla Thomasa Morgensterna , tej w której zawsze królowała przyjaźń i szczerość w stosunku do innej... Tej , do której powrócę wszystkimi możliwymi sposobami.
-------------------------------
Rozdział z opóźnieniem spowodowany emocjonującym weekendem.
Ze specjalną dedykacją dla Was kochane , za wsparcie i motywację do dalszej pracy!♥
Jakieś pomysły na dalsze losy bohaterów?
Lillehammer!♥♥♥
Nie mogłam się powstrzymać ( patrz niżej)
Wasza Ann.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Stefan <3
OdpowiedzUsuńGregor jakby coś zrozumiał, Thomas wręcz przeciwnie. Jest takim samym bucem i kretynem jak wcześniej. Życzę mu, by wszystko kiedyś obróciło się przeciwko niemu.
Zapraszam też do siebie jeśli chcesz :)
VE.
Mmmm... Zakochałam się po prostu. Szczerze, to tuż po przeczytaniu, miałam po prostu taką blokadę. Nie wiedziałam co myślę, w jaki sposób ani ogółem jak przyswoić poszczególne informacje do swojego umysłu. Zrobiłaś mi kompletną wodę z mózgu, rozumiesz to? ♥
OdpowiedzUsuńPrzechodząc do sedna sprawy...
Oliwia... W związku z tą dziewczyną, rozpaliłaś moją ciekawość do potęgi, po prostu! Jest tak intrygująca, tajemnicza, ale także niestety zagubiona... I jak jakoś mam wrażenie, że coś poczuła do Morgensterna. Coś niezwykłego, a i tak stara się to ukryć przed światem, możliwe i nawet samą sobą. Sam Morgenstern- Ty wiesz dobrze jak wyglądają 'nasze' relacje w ostatnim czasie. :D Dlatego też, nie będę na jego temat nic pisała, bo najzwyczajniej byłoby to nieobiektywne.
I nadszedł czas... Czas na Grega! ♥ Cudowny! A gif zamieszczony na dole- dopełnienie wszystkiego, co tutaj zdołałam wyczytać. Człowiek o dwóch twarzach, można określić. W moich oczach on także, podobnie jak Oliwia, jest zagubiony. Błądzi, pałęta się i nie do końca wie jak wszystko ze sobą pogodzić, a na pewno relacje z Oli... Ha! A na koniec sobie zostawiłam moje słoneczko w tym rozdziale. ♥ Mój taki płomyczek, który wniósł światło i jakoś uspokoił po postępowaniu Thomasa. Krafti! ♥ No jest taki jak sobie go wyobrażam! Kochane dziecko! Tylko... Ty dobrze wiesz, że ja za każdym razem się wczuwam, prawda? W związku z tym, nawet nie masz pojęcia jak mi się smutno zrobiło, gdy Thomas naskoczył chamsko na Stefana! Chyba nowa więź się rodzi, nie sądzisz? :D
I ten... No musiałam dłuuuuuugo czekać na rozdział, ale przyznam, że opłacało się. Rozdział jest tak piękny, również długi, że można cieszyć oko przez dłuższy czas. Cudo! Poezja! Nic tylko czysta poezja! ♥
Ech... I teraz zderzenie z rzeczywistością będzie bolało podwójnie, gdyż ponownie wróciłam tutaj wspomnieniami (z wczoraj, ale to zawsze wspomnienia, nie? :D), wczułam się, poczułam te same emocje, a teraz czeka na mnie... angielski. :'(
Działaj tam dalej! ♥
Wreszcie nadrobiłam! I muszę powiedzieć, że postać Stefana bardzo na plus. Choć jeden normalny, moralny człowiek, który nie boi się skrzyczeć tych dwóch buraków. Szkoda tylko, że buraki nic sobie z tego nie zrobiły. Oby żałowały, oby! Bo na karę zasługują niechybnie. No krew mnie zalewa, gdy tak czytam o ich poczynaniach. Co za ludzie!
OdpowiedzUsuńKurde no Oni to się zachowują jak takie napalone nastolatki (w sensie nastolatkowie) co wskakują na wszystko co się rusza. "Wskocz na krowę będzie cielę" - idealnie mi tutaj to powiedzenie pasuje.
OdpowiedzUsuńI zgadzam się tutaj z Klaudią odnośnie Oliwii. Też mam przeczucie, ze mogła coś poczuć do Morgena. Intryguje mnie ta wspólna przeszłość Jej i Gregora. Ale wiem że się doczekam na jakąś szczerą kłótnię między Nimi, w której wszystko się wyjaśni. :)
Stefan?? I <3 HIM !! I wyczuwam tutaj zauroczenie Oliwią :D
o Boże, jaki z Thomasa jest kutas -.-' chociaż to za delikatnie powiedziane... mam kilka gorszych i bardziej wulgarnych określeń dla Morgiego.
OdpowiedzUsuńno to się porobiło... madafaka, współczuję wszystkim tego "burdelu uczuciowego" jaki mają. mam nadzieję, że z czasem wszystko się ułoży.
wybacz mi ten komentarz :*
czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
pozdrawiam :* weny!
Ten rozdział jest wspaniały, tyle w nim przemysleń bohaterów i Ciebie, naszej kochanej autorki. Dajesz do myślenia. Każdy czytelnik może odnaleźć w tym blogu cos dla siebie. Gregor nareszcie poznał Oliwię jako " zdobycz " sprzed lat. Myślę, że ból który ujrzał w oczach dzieczyny pokaże mu jakim człowiek się stał i jak bardzo rani innych. Thomas zrobi wszystko, żeby osiągnąć swój cel. Myśli tylko o sobie i spełnieniu swoich potrzeb. Rozumiem Oliwię. Kiedy się kocha prawdziwie nie zapomina sie o tej miłość nigdy. Mimo całego bólu jaki zadaje Ci osoba, którą kochasz. Joanna zrozumiała swój błąd i wiem, żę nadal będzie przyjaźnić się z Jaworską, mimo sytuacji w jakiej ja postawiła. Stefan, jest osobą, której można zaufać. Pokazuje, jak bardzo różni się od swoich kolegów, jak bardzo wartościowym człowiekiem jest. Myślę, że Kraft po prostu się zakochał. I wierzę, że udowodni, iż zasługuje, aby odwzajemniono jego miłość.
OdpowiedzUsuńCo do Twojego pytania, jeśli uda mi się, to rozdział pojawi się w weekend, ale nic nie obiecuję, bo chcę napisac opowiadanie na szkolny konkurs i muszę się skupić na tym. Bardzo mi miło, że ktoś tak utalentowany jak Ty, czeka na rozdziały na moim blogu.
Pozdrawiam Cię kochana i życzę weny <3 <3 <3
Kurde... CUDO! ♥
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz, ale czytałam ten rozdział na raty z powodu zbyt małej ilości czasu. :(
No i nie wiem, co mam powiedzieć. Nie sądziłam, ze Gregor w taki sposób poznał Oliwię przed laty. Myślę, że od tamtego czasu trochę dojrzał.
Thomas jest dla mnie nadal dzieciakiem, który mimo wszystko dąży do celów, nie zważa na to jakimi środkami. Ważne jest jego osobiste zadowolenie.
Powiem szczerze, że teraz jestem już przekonana, ze to Gregor jest dla mnie nr. 1. ♥
Niesamowicie piszesz kochana, masz cudowny dar. <3
Czekam an kolejny rozdział. :3
Buziaki :*
Kolejny genialny rozdział ^^ Oliwia chyba faktycznie poczuła "coś więcej" do Thomasa... Mam nadzieję, że szybko wybije go sobie z głowy, bo to, co on wyprawia, to po prostu... Wkurza mnie, delikatnie mówiąc, bo w jego przypadku potrzeba mocniejszego określenia. Wydaje mi się, że Gregor trochę wydoroślał i dorósł do pewnych rzeczy. Stefan <3 Ubóstwiam go! :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :***
Thoooomas... Jak on tak może ? Ale mimo to zyskał sympatię Oliwii. Gregor w Twoim opowiadaniu jest zupełnie inny... Taki bardziej myślący i pokuszę się do tego, że wydaje mi się, że nawet bardziej niż Morgi. Steeefan <3 Zdecydowanie mój ulubiony bohater! I coś ten jakoś do Oliwii. A może będzie jakaś bitwa on kontra Morgi ? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
let---it---go.blogspot.com